Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport Deloitte i Targeo.pl. Łodzianie coraz mniej czasu spędzają w korkach

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Łodzianie coraz mniej czasu spędzają w korkach - wynika z raportu firm Deloitte i Targeo.pl. Ale mogliby stać jeszcze mniej, gdyby... zlikwidować przydrożne trawniki.

Łodzianie coraz mniej czasu spędzają w korkach - wynika z najnowszego raportu firmy Deloitte i portalu Targeo.pl. Jednak rady jakie zaproponowała firma: likwidację trawników, słupków i trawników przyprawiły zwolenników zrównoważonego transportu o zawał serca.

Firma konsultingowa Deloitte wraz z portalem Targeo.pl już po raz piąty przestawiły raport o korkach w siedmiu największych miastach. Ekonomiści wyszli z założenia, że korki to stracony czas, a czas to pieniądz. Oszacowali więc koszt utraconych zarobków, który ponoszą kierowcy stojąc w korkach.

W rankingu (łączącym zarówno czas jak i utracone zarobki) Łódź nie wygląda najgorzej. Wśród dużych miast Polski znalazła się na trzecim miejscu, dając się wyprzedzić jedynie przez Gdańsk i Katowice. W ostatnich latach czas stania w korkach się zmniejszył. W 2015 roku łodzianie stali miesięcznie 5 godzin i 47 minut, w 2014 jeszcze 6 godzin i 20 minut. Jeśli weźmiemy pod uwagę sam szczyt poranny, to zmniejsza się on już trzeci rok z rzędu!

Co ciekawe, badanie przeprowadzono w październiku 2015 roku i nie uwzględnia ono oddanej do użytku 1 listopada trasy WZ. Można więc spokojnie założyć, że wyniki Łodzi w kolejnym raporcie będą jeszcze lepsze.

Czytaj:Korki na Widzewie powinny być mniejsze

Wąskie gardła na drogach

Tu jednak dobre wiadomości się kończą. Według autorów roczny koszt korków dla gospodarki Łodzi to 200 mln zł, dla jednego kierowcy - ponad 2 tys. zł. Najgorsze godziny to 16-16.30: każde 10 km jedziemy wtedy o 11 minut dłużej niż zwykle.

Raport opisuje też tzw. wąskie gardła przez które ruch w całym mieście się opóźnia. W Łodzi najgorsze jest skrzyżowanie ulic Ogrodowej, Północnej i Zachodniej, gdzie średnia prędkość wynosi 3,7 km/godz. Tym samym miejsce to trafiło na listę trzech najwolniejszych odcinków w kraju, dając się wyprzedzić jedynie wrocławskiej ulicy Zwycięskiej (średnia prędkość 2,2 km/godz.) oraz warszawskim ulicom Francuskiej i Cybernetyki - zajęły ex aequo drugie miejsce z średnią prękością 3,2 km/godz.

Z mapy wąskich gardeł widać, że najbardziej korkuje się północna część miasta. Wąskie gardła oprócz Ogrodowej znajdują się też na skrzyżowaniu ul.Konstantynow-skiej, Legionów i Włókniarzy, Zielonej i al. Kościuszki, Północnej i Kościuszki, w ciągu ulic Wojska Polskiego i Lutomierskiej

Co ciekawe jako wąskie gardło raport wymienia też... zwężoną celowo kilka lat temu ulicę Kilińskiego na odcinku między Narutowicza a Północną.

Czytaj:Trasa W-Z. Kierowcy krytykują nową organizację ruchu [ZDJĘCIA]

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Zobacz filmowy skrót najważniejszych wydarzeń minionego tygodnia (22-28 lutego 2016 r.)

Zieleń kontra przepustowość

I tu raport dotyka najbardziej drażliwej kwestii, która dzieli użytkowników dróg nie tylko łódzkich: czy jezdnie należy zwężać, wprowadzając miejsce dla pieszych i rowerów ( jak chcą ekolodzy), czy poszerzać (jak chcą kierowcy). Autorzy raportu jednoznacznie stoją za poszerzaniem ulic, zwłaszcza w wąskich gardłach, czym w ostatnich dniach wzbudzili oburzenie zwolenników zrównoważonego transportu.

Raport zaleca wydłużene pasów do skrętów w lewo kosztem pasów zieleni między jezdniami, a także usuwanie z jezdni miejsc parkinowych i celowych przewężeń stosowanych na osiedlach lub woonerfach, które spowolniają jazdę. Parkujące auta moża zaś przenieść w miejsce dzisiejszych trawników. „Znaczącą rezerwę dla miejsc parkingowych stanowią pasy trawy w bezpośrednim sąsiedztwie jezdni, które są nagminnie obudowywane różnymi płotkami i palikami uszkadzającymi pojazdy i szpecącymi wygląd polskich miast” - napisali autorzy.

To absurdalny pomysł, który od kilku dni bulwersuje nie tylko łódzkich zwolenników zrównoważonego transportu. Ich zdaniem poszerzanie ulic kosztem zieleni to droga donikąd, a zwiększanie szerokości ulic zamiast likwidowania korków zwiększa liczbę wypadków. Na szczęście w Łodzi nie ma szans, by ten pomysł wprowadzić.

Władze Łodzi od dwóch lat prowadzą akcję poprawy stanu trawników. Dotychczasowe zielone spłachetki zamieniane są na kwietniki z zieloną o każdej porze roku roślinnością. Nieodłącznym elementem nowych trawników są też płotki, chroniące trawniki przed zadeptaniem. To ciągle nowość, choć trudno powiedzieć, by szpeciły miasto.

Niezgodne z radami Deloitte’a i Trageo.pl są też popularne w Łodzi woonerfy, na których stosuje się celowe przeszkody, słupki i grodzone trawniki, a także ogłoszony wczoraj program zazieleniania Starego Polesia, na którym tylko w tym roku siedem ulic zostanie zazielenionych kosztem zwężenia jezdni właśnie.

Warto liczyć przed remontem

Jednak nie wszystkie pomysły raportu są złe. Wprowadzenie bezwzględnego zakazu wjazdu na skrzyżowania w sytuacji gdy nie można go opuścić przez wyznaczenie żółtymi pasami tzw. yellow boxów, zmniejszenie liczby świateł i uregulowanie ich jeśli nie specjalnym systemem, to chociaż z zegarkiem w ręku, czy wpuszczenie autobusów na torowiska tramwajowe z wspólnymi przystankami niewątpliwie usprawniłyby ruch w mieście.

Czytaj:Trasa W-Z otwarta, a łodzianie wciąż stoją w korkach [ZDJĘCIA, FILM]

Deloitte proponuje, by przy planowaniu remontów władze miasta szacowały koszty utrudnień dla gospodarki miasta. Czasami w skali globalnej bardziej opłaca się skrócić termin remontu ulicy nawet jeśli trzeba za to zapłacić ciut więcej. I to jest chyba najciekawsza z rekomendacji Deloitte’a.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki