- Nie mogłem na to przystać - mówi Michał Sowik, pracownik miejskiej spółki i jednocześnie radny opozycyjny. - Jak można wykorzystywać pracowników ZEC do kampanii wyborczej i to w godzinach pracy? To naruszenie prawa - grzmi Michał Sowik.
Plakatów zawiesić nie chciał, ale karę posłusznie wykonał. Toaletę posprzątał.
- Nakazano mi pod pretekstem kontroli sanepidu - mówi. - Nie mogłem odmówić. Ale to najlepiej pokazuje, jakimi metodami działają i jak próbują upodlić człowieka - kręci głową palacz ZEC.
Z wydarzenia sporządzono jednak notatkę służbową. Sprawę próbował wyjaśniać prezes ZEC.
- Rozklejanie plakatów w godzinach pracy nie powinno mieć miejsca. Poprosiłem kierownika o ich rozwieszenie, bo jestem pełnomocnikiem finansowym komitetu wyborczego burmistrza Góraja. Myślałem, że pracownik zrobi to po godzinach - mówi Jerzy Kartus, prezes spółki. - Nie było polecenia, a kierownik tylko poprosił innych pracowników o pomoc.
Burmistrz Góraj twierdzi, że o sprawie dowiedział się od zastępcy i z notatki służbowej.
- O niczym nie wiem, nic rozklejać nie kazałem - ucina.
Prezes Kartus bierze wszystko na siebie: - Plakaty na terenie kotłowni zawieszano tylko i wyłącznie z mojej inicjatywy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?