Wszystko zaczyna się od dobrego pomysłu: opowiedzieć o wyśmienitych artystach drugiego planu, chórzystkach i chórzystach skrytych za sukcesami największych gwiazd współczesnej muzyki. Pokazać ludzi, których widownia zdaje się pomijać, a którzy są najbliżej idoli fanów. Którzy zarazem są solą wielkich koncertów.
Reżyser obrazu, Morgan Neville (ma na koncie szereg filmów o artystach, m.in. o Muddy Watersie, Johnny'ym Cashu i Hanku Williamsie), wykorzystał prostą formułę: poprosił kilka wokalistek, który śpiewały w chórkach wielkich artystów, o jak najbardziej szczerą opowieść o swoim życiu i karierze. Udało mu się jednak w tej konwencji zawrzeć tak ogromny ładunek emocji, wzruszeń i prawdy, że dorównują one niejednemu koncertowi.
Kobiety snują opowieść o spełnieniu i porażkach, o wielkich marzeniach i niewykorzystanych szansach, o cudownych chwilach i okrutnych trybach show biznesu, o przyjaźniach i wrogach, o uczuciu i cenie, jaką trzeba było za życie na scenie zapłacić. No i o muzyce, która była w ich życiu najważniejsza, której wszystko poświęciły i która okazała się miłością najbardziej wymagającą, ale i najbardziej niesprawiedliwą.
Neville stawia pytanie, dlaczego wykonawczyniom o możliwościach wokalnych często znacząco przekraczających talent tych, których wspierały, nie udało się wejść na szczyt i zrobić samodzielnej kariery. Ale już jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie oczekuje. Bo i takiej uzyskać po prostu nie może. Niektóre z odpytywanych pań nie chciały, inne nie miały w sobie tyle siły i "artystycznego ego", jeszcze inne próbowały, ale nie wyszło, a może żadna z nich nie mówi całej prawdy.
Neville przypomina to, co wszyscy interesujący się muzyką wiedzą: na sukces składa się tyle talentu i pracy, co przypadku, szczęścia, znalezienia się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu i kontaktów oraz wszystkiego tego, co nawet trudno nazwać. Czyni to jednak w sposób na tyle subtelny i nienachalny, co wymowny, że stworzył obraz, jak mało który pokazujący żywot artysty oraz jego rozterki uwikłane w machinę muzycznego przemysłu.
Film opiera się na artystkach, które muzyczną karierę mają już za sobą, które mogą pokusić się o podsumowania, lecz na ich doświadczeniach próbuje też sięgnąć w przyszłość. Jedną z bohaterek jest 29-letnia Judith Hill, która miała wystąpić jako chórzystka w serii koncertów Michaela Jacksona w londyńskiej O2 Arena, jednak zamiast tego wyśpiewała główną linię melodyczną w trakcie uroczystości pogrzebowych tego artysty, zmarłego tuż przed rozpoczęciem trasy.
Judith zebrała się na odwagę, by odrzucić propozycję występów z takimi sławami, jak Elton John czy Stevie Wonder, i postanowiła spróbować wyjść ze scenicznego cienia w blask reflektorów. Czy jej się powiedzie? Doświadczenia starszych koleżanek wywołują duże wątpliwości. Lecz czyż zarazem te doświadczenia i wspomnienia nie są swoistym drogowskazem i przekazaniem pałeczki z marzeniami kolejnemu pokoleniu utalentowanych ludzi? I czyż w tym Neville znowu nie zawarł jednego z najważniejszych przesłań naszego istnienia?
W dokumencie pojawiają się oczywiście (ale tym razem jako bohaterowie drugoplanowi) gwiazdy, z wielkim szacunkiem mówiące o swoich chórzystkach, dostajemy też mnóstwo archiwaliów, anegdot i wspaniałej muzyki, której po tym filmie może trochę inaczej będziemy słuchać. W świecie, w którym liczy się tylko świecznik, Neville pięknie przywołała godność tych, którzy się tam nigdy nie wdrapią.
OCENA: 5/6
O KROK OD SŁAWY
dokument muzyczny, USA
reż. Morgan Neville
wyst. Darlene Love, Tata Vega
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?