Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice odzyskali dziecko, które zabrała im policja

Michał Wiśniewski
Michał Wiśniewski
Mała Wiktoria wróciła do rodziców i swoich zabawek. Jej pokój został wyremontowany
Mała Wiktoria wróciła do rodziców i swoich zabawek. Jej pokój został wyremontowany Maciej Wiśniewski
Trzy miesiące temu Wiktorkę zabrała policja. Rodzice walczyli o powrót córeczki, wyremontowali pokój dziecka, tata znalazł pracę.

Urocze pląsy w rytm melodii z pozytywki, szczera radość z każdej zabawki i przyklejony do małej buzi uśmiech towarzyszyły niespełna półtorarocznej Wiktorii Bochman, gdy w piątek wróciła do domu w podbełchatowskim Dobiecinie.

- Nie dość, że nie było jej tutaj tyle czasu, to jeszcze jej pokoik przeszedł kapitalny remont, wszystko się tutaj zmieniło, więc dla niej na pewno to duże przeżycie - mówi Marzena Kaczmarek, mama Wiktorii. - Jesteśmy szczęśliwi, że córka jest już z nami, ale tego straconego czasu nikt nam już nie odda.

Dramat rodziny z Dobiecina trwał trzy miesiące. Mała Wiktoria została zabrana do rodziny zastępczej 9 września, przez kuratorkę sądową w asyście policji. Dopiero pięć dni później sąd wydał postanowienie o umieszczeniu dziecka w pieczy zastępczej.

Na działania sądu, policji i kuratorki rodzice skarżą się od początku, bo choć w chwili odebrania im dziecka faktycznie byli pod wpływem alkoholu, jednak Wiktoria wówczas przebywała pod opieką ciotki. Kilka domów dalej, w tej samej miejscowości.

Dopiero po kilku dniach rodzicom pozwolono na widzenie z dzieckiem, a przez trzy miesiące mogli odwiedzać Wiktorię tylko dwa razy w tygodniu. Po półtorej godziny, na oczach obcej, zawodowej rodziny zastępczej.

- Nie wiemy, w jaki sposób odbije się to na dziecku, ale ślad w psychice na pewno zostanie - mówi Róża Piecuch, ciocia Wiktorki.

Pani Róża starała się o to, by dziecko od obcych ludzi trafiło pod jej opiekę, skoro nie mogło być u rodziców. Do tej pory sąd nie zajął w tej sprawie stanowiska.

CZYTAJ TEŻ: Roczną Wiktorię zabrano od ciotki, ponieważ jej rodzice byli pijani

Rafał Bochman, ojciec dziewczynki, przyznaje, że utrata córki otworzyła jemu i matce Wiktorii oczy. Nie zgadzają się z zarzutem nieodpowiedniej opieki, bo gdy byli pijani, Wiktoria była u ciotki, ale postanowili poprawić dziecku warunki.

Stary dom wyremontowali w środku. Położyli panele, płytki, nowe tapety. Wiktoria ma w końcu swój prawdziwy pokój dziecięcy.

- Udało mi się też znaleźć pracę, u mechanika. Na razie na okres próbny - mówi ojciec dziewczynki.

Wiktoria wróciła do domu w piątek, choć sąd wydał postanowienie o tym, że może wrócić do rodziców, już w czwartek. Dziecka od razu nie chciała wydać rodzicom rodzina zastępcza. Stało się to dopiero dzień później.

- Tłumaczyli, że nie mają tego na piśmie - mówi, nie kryjąc emocji, Rafał Bochman. - A kiedy zabierali dziecko, to mieli to na piśmie? Też nie, bo sąd wydał postanowienie pięć dni później - podkreśla.

Rodzice Wiktorii i pomagający im krewni podkreślają, że dla nich historia się nie kończy. Sprawę interwencji kuratorki i policji bada prokuratura.

Będzie kurator czy nie?

Sąd w Bełchatowie wciąż nie wydał postanowienia o ewentualnym złagodzeniu ograniczenia władzy rodzicielskiej Marzeny Kaczmarek i Rafała Bochmana nad Wiktorią. Już w grudniu ubiegłego roku sąd przyznał rodzicom opiekę kuratora. Oni się odwołali, ale bezskutecznie. Formalnie, prawomocną decyzją sądu, nadzór kuratorski „wisi” nad rodzicami od lutego tego roku, choć sądowa kuratorka odwiedzała rodzinę już w listopadzie 2014 roku. Sprawa dotycząca zniesienia bądź ograniczenia dozoru kuratora została odroczona, bo sąd nie przesłuchał wszystkich świadków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki