10-letnia Ola zmarła w czerwcu 2002 roku. Nie wybudziła się ze znieczulenia, które podał anestezjolog Dariusz P. Przez lata w sądach wszystkich instancji toczył się proces, oskarżony był anestezjolog. Ostatecznie sąd uznał, że jego błędy naraziły życie Oli, która miała zespół Downa, na niebezpieczeństwo, ale sprawę umorzył, ponieważ się przedawniła.
- Podczas zabiegu została nieprawidłowo wykonana anestezja, brak było właściwego wywiadu lekarskiego, a biegli uznali, że zabieg powinien odbyć się w szpitalu - uzasadniała wyrok sędzia Ewa Steckiewicz-Ochocka. - Odpowiedzialność ponoszą anestezjolog i właściciele przychodni. Dobrem osobistym jest między innymi funkcjonowanie w pełnej rodzinie, a rodzice zostali pozbawieni członka rodziny, czyli są dotknięci naruszeniem tego dobra osobistego.
Sędzia podkreśliła, że Ola nie była dzieckiem gorszej kategorii, ale rodzice nie mogli w przyszłości liczyć na jej pomoc i opiekę, gdyż ich córka nie mogła osiągnąć pełnej samodzielności. Dlatego rodzice nie otrzymają w sumie 300 tys. zł, o które wnioskowali: tata 100 tys. zł od lekarza, a mama po 100 tys. zł od lekarza i właścicieli przychodni.
W przypadku mamy zmarłej dziewczynki, anestezjolog i właściciele przychodni ponoszą solidarną odpowiedzialność.
Mikołaj Pawlak, pełnomocnik rodziny, jest usatysfakcjonowany wyrokiem.
- To salomonowy wyrok - ocenił po rozprawie. - Pokazał zasady odpowiedzialności za błędy lekarskie.
Zawiedziony natomiast był tata dziewczynki, Jacek Bryszewski.
- Po 11 latach walki jestem zawiedziony tym, że sąd tak długo nie potrafił wskazać winnego - mówi Jacek Bryszewski. - Rolą sądu nie jest oceniać, czy dziecko jest zdrowe czy niepełnosprawne, tylko prawidłowo ocenić zakres wyrządzonej krzywdy, przeżyć.
Wyrok nie jest prawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?