Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina Sobocińskich nie rozstaje się z kamerą

Anna Gronczewska
Rodzina Sobocińskich prawie w komplecie. Brakuje tylko Witolda.
Rodzina Sobocińskich prawie w komplecie. Brakuje tylko Witolda. fot. archiwum prywatne
W rodzinie Sobocińskich z filmem nie była związana tylko babcia Jadwiga, żona znakomitego operatora Witolda i matka Piotra. Z wykształcenia biolog. Ale pochodziła ze słynnych Rembielińskich, jej przodkiem był jeden z założycieli przemysłowej Łodzi.

Filmowe tradycje u Sobocińskich zapoczątkował Witold. Urodził się w 1929 roku w Ozorkowie, ale jeszcze jako chłopiec przeprowadził się z rodzicami do Łodzi. Jego wnuczek Piotr, dziś młody operator, rocznik 1983, opowiada, że droga dziadka nie była prosta. Chodził do technikum, potem z miłości do dziewczyny przeniósł się do liceum ogólnokształcącego. Zapowiadał się na niezłego sportowca. Grał w siatkówkę, koszykówkę. Rodzice Witolda Sobocińskiego chcieli, by został inżynierem. On wybrał inną drogę. Razem ze swym szkolnym kolegą, reżyserem ''Czterdziestolatka'' Jerzym Gruzą, zaczęli studiować w łódzkiej filmówce.

- Dziadek grał też w Melomanach, pierwszym polskim zespole jazzowym, którego założycielem był Jerzy ''Duduś'' Matuszkiewicz - mówi Piotr Sobociński.

W Melomanach Witold Sobociński grał na puzonie i perkusji. Jednak swoje późniejsze życie związał nie z muzyką, a z filmem. Dziś jest jednym z najwybitniejszych operatorów historii polskiego kina. Kręcił m.in. zdjęcia do ''Ziemi obiecanej'' Andrzeja Wajdy, ''Frantica'' i ''Piratów'' Romana Polańskiego. A swoją poważną pracę rozpoczynał w 1955 w ośrodku telewizyjnym w Łodzi. Tu jego żona Jadwiga z Rembielińskich skończyła biologię na UŁ.

W ślady Witolda Sobocińskiego podążył urodzony w 1958 roku w Łodzi jego syn Piotr. - Tata bardzo chciał zostać plastykiem, wybierał się do Akademii Sztuk Pięknych, ale dziadek tak go ukierunkował, że zaczął studia w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, oczywiście na wydziale operatorskim - opowiada Piotr Sobociński. - W tym samym czasie w szkole zaczął wykładać dziadek.

Piotr Sobociński był m.in. operatorem w filmie ''Trzy kolory. Czerwony'' Krzysztofa Kieślowskiego. Tworzył też zdjęcia w dużych hollywoodzkich produkcjach, jak ''Pokój Marvina'', ''24 godziny'', ''Oczy anioła'' czy ''Kraina wiecznego szczęścia''. W 1995 r. kandydował do Oscara za zdjęcia do ''Trzy kolory. Czerwony''.

Żoną Piotra Sobocińskiego została popularna aktorka Hanna Mikuć. Widzowie znają ją m.in. z serialu ''M jak miłość''. Gra w nim Krystynę Filarską, matkę Kingi Zduńskiej. Hanna Mikuć urodziła się w 1955 roku. Oczywiście w Łodzi! Jej rodzice są aktorami. Pochodząca z Warszawy Wanda Chwiałkowska i urodzony w Wilnie Bohdan Mikuć przez wiele lat byli związani z łódzkimi teatrami.
W Łodzi na świat przyszła trójka dzieci Hanny Mikuć i Piotra Sobocińskiego: 27-letni Piotr, 23-letni Michał i 16-letnia Marysia. Urodzili się w szpitalu im. Madurowicza. - Pracowała w nim nasza ciocia, profesor Teresa Pajszczyk-Kieszkiewicz - tłumaczy Piotr Sobociński.

Piotr i jego rodzeństwo jako dzieci wiele czasu spędzali w Łodzi, u dziadków ''aktorów'', jak nazywają rodziców mamy.

- Często dziadkowie zabierali mnie do teatru, ale bardziej niż teatralne kulisy pociągał mnie film - mówi.

Kiedy Piotr Sobociński senior pracował za oceanem, zabrał ze sobą rodzinę. Synowie, jeszcze jako chłopcy, wiele godzin spędzali na planie filmowym. Nie byle gdzie, bo w Hollywood. Podziwiali tatę, przyglądali się, jak pracuje. - Rekwizyty, efekty specjalne robiły na nas niesamowite wrażenie - wspomina Piotr Sobociński. - Wszystko było trzy razy większe niż w Polsce. Tata pracował w miejscach, gdzie kiedyś kręcony był ''Szeregowiec Rayan'', ''Forest Gump'', ''Powrót do przeszłości'', pozostały po nich rekwizyty. Były to filmy, na których się wychowaliśmy...

Piotr coraz poważniej myślał o tym, by zostać operatorem. Pamięta dobrze swój pierwszy aparat, który dostał od dziadków aktorów. Była to radziecka smiena. Zawsze fascynowały go obrazy. Rodzice nie byli jednak zachwyceni tym, że chciał zostać operatorem. Ojciec namawiał Piotra na pracę w innym zawodzie. Stabilną, ze stałym dochodem.

- Ale dziadek liczył, że pójdę na wydział operatorski - mówi Piotr. Znany operator, kandydat do Oscara za zdjęcia do ''Helikoptera w ogniu'', Sławomir Idziak, namawiał go, by studiował za granicą. Przekonywał Piotra, że tam jest lepszy sprzęt, a już na starcie nauczy się nowych metod. W Łodzi uczy się na tych samych kamerach, co jego ojciec. - Ale nie chciałem się uczyć za granicą, zresztą dziadek pewnie by mnie zabił, gdybym to zrobił! - mówi Piotr.

O takim wyborze zadecydowała też silna więź z Polską. Piotr długo mieszkał w Ameryce, ale zawsze tęsknił za krajem.
- Tak jak mój ojciec - dodaje. - Dopóki mogłem, chciałem być bliżej domu, a prestiż łódzkiej szkoły dalej liczy się na świecie.

Jednak jego tata nie doczekał chwili, gdy został studentem PWSFTViT. Zmarł nagle w 2001 roku w Vancouver podczas zdjęć do filmu ''24 godziny''.

Piotr Sobociński skończył trzy lata temu szkołę filmową, a w grudniu ubiegłego roku obronił pracę magisterską. Zrobił to dla babci Wandy, tej od dziadków aktorów. Bardzo zależało jej, by wnuczek miał wyższe wykształcenie. Piotr przygotowuje się do swojego samodzielnego, operatorskiego debiutu, choć ma już na swoim koncie filmy, przy których pracował jako operator kamery, m.in. ''Dom zły'', ''Katyń'', ''Generał Nil''. Zdobył Złotą Kijankę na Camerimage.

Teraz na czwartym roku Wydziału Operatorskiego szkoły filmowej w Łodzi studiuje Michał Sobociński. Jest laureatem Brązowej Kijanki. Przyznaje, że początkowo nie fascynowała go sztuka operatorska. Chodził do szkoły muzycznej, pasjonowała go gitara. Marzył, by poznawać jej tajniki. Grał w kapeli heavymetalowej. - Ale z dnia na dzień pomyślałem, że jednak też zostanę operatorem - wspomina Michał Sobociński. - Ściąłem włosy i zająłem się fotografią. Poświęciłem jej cztery lata, całe liceum. Przygotowywałem teczkę na egzaminy do szkoły filmowej.

Michał Sobociński ma już debiut jako samodzielny operator kamery. To film ''Trip''. Razem z bratem pracował też m.in. przy ''Generale Nilu''.

Najmłodsza w rodzinie Sobocińskich, 16-letnia Marysia jest uzdolniona plastycznie i muzycznie. Wszyscy zastanawiają się, jaki kierunek wybierze po maturze. Bracia nie chcieliby, aby została operatorem kamery. Może więc pójdzie w ślady mamy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki