Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rok temu łodzianie odwołali Jerzego Kropiwnickiego

Monika Pawlak
Jerzy Kropiwnicki rządził Łodzią niemal dwie kadencje.
Jerzy Kropiwnicki rządził Łodzią niemal dwie kadencje. archiwum
Rok temu łodzianie zdecydowali, że Jerzy Kropiwnicki nie dokończy drugiej z rzędu kadencji w fotelu prezydenta Łodzi. W głosowaniu wzięło udział ponad 133,7 tys. mieszkańców, za odwołaniem prezydenta było 127,8 tys. głosujących.

Organizatorami referendum byli łódzcy działacze Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Lista zarzutów pod adresem prezydenta była długa: katastrofalny stan dróg, paraliż komunikacyjny miasta, spowodowany złym planowaniem robót drogowych, zawirowania wokół Teatru Nowego, wreszcie rozliczne i - według SLD - kosztowne zagraniczne podróże prezydenta. Politycy SLD z Dariuszem Jońskim na czele na początku września 2009 r. ogłosili swoją decyzję i zaczęli zbiórkę podpisów pod wnioskiem o referendum. Potrzebowali ich 60,3 tys., zebrali 89 tys. Jerzy Kropiwnicki inicjatywy lewicy nie traktował poważnie. W pierwszych komentarzach pomysł nazwał "polityczną awanturą". - To jest gra, która ma pozwolić wrócić formacji lewicowej na pierwsze strony gazet- mówił.

SLD zbierał podpisy i prowadził kampanię, a Jerzy Kropiwnicki i jego ludzie czekali. Kiedy okazało się, że wymaganą liczbę podpisów zebrano i referendum się odbędzie, prezydent Kropiwnicki w końcu zabrał głos. Przyznał, że martwi go, iż tylu łodzian poparło pomysł. - Walczyłem o demokrację, nawet swoje odsiedziałem, więc muszę szanować i traktować demokrację poważnie - mówił Kropiwnicki.

W listopadzie 2009 r. referendum poparli politycy Platformy Obywatelskiej. PO przez dwa lata współrządziła z Jerzym Kropiwnickim, ale mówiła, że dzięki temu może ocenić jego rządy. A oceniała źle za katastrofalny stan mieszkań komunalnych, brak planów zagospodarowania miasta, nietrafione inwestycje, na przykład kosztowną i - zdaniem PO - szpetną fontannę na placu Dąbrowskiego.

- Uważamy, że każda władza powinna poddać się demokratycznemu systemowi ocen, a jedną z takich możliwości jest referendum - mówił Jan Mędrzak, wtedy szef PO w Łodzi.

Politycy PO apelowali do łodzian o udział w głosowaniu, choć nie mówili, jak głosować.

W miarę upływu czasu Jerzy Kropiwnicki zaczął tracić zimną krew. W kolejnym komentarzu zarzucił SLD, że odwołuje go z powodu różnic światopoglądowych, m.in. za to, że Łódź jest centrum walki o dzień wolny w święto Trzech Króli.

- Demokracji nadużywają dziś pogrobowcy tych, którzy kiedyś ją tłumili - komentował.

Prezydenckie zaplecze apelowało w spotach telewizyjnych o bojkot głosowania. Kropiwnickiego bronili też ludzie lewicy: prof. Stefan Krajewski i Zdzisława Janowska (SdPl). A prezydent w ostatnim przed referendum numerze gazety "Łodziak" nawet przeprosił łodzian. Na kilka dni przed terminem głosowania prezydent zasłabł podczas sesji w urzędzie miasta. Pogotowie w blasku fleszy zabrało go do szpitala.

Mieszkańcy jednak odwołali prezydenta, a Kropiwnicki powiedział później, że poległ "przez kłamstwa SLD i obłudę Platformy". Potem już nie komentował publicznie tego, co się stało.

***

Jerzy Kropiwnicki, były prezydent Łodzi
Moim błędem rok temu, a raczej błędem mojego sztabu, było niepodjęcie walki, przedstawiającej, jak Łódź się zmieniła w pozytywnym kierunku za mojej prezydentury. Poszło raczej w kierunku, że ludzie sami widzą, że to referendum to absurd. W praktyce oznaczało to pozostawienie całego pola przeciwnikom.
Po tym roku widać jednak, że ci, którzy władzę przejęli, nie umieli jej sprawować ani nawet kontynuować tego, co było już na bardzo dobrej drodze. W szczególności chodzi mi o utratę szans na Europejską Stolicę Kultury. Kilkanaście miesięcy wcześniej byliśmy murowanym kandydatem do pierwszego miejsca, według ocen międzynarodowych ekspertów. Po drugie, straciliśmy szanse na tytuł najlepszego miejsca dla inwestorów zagranicznych w konkursie amerykańskiej izby handlu zagranicznego i przemysłu.
Do tego dochodzi utrata Camerimage, Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, utrata pieniędzy na elementy Nowego Centrum Łodzi i na strefę kultury, projekt wspierany przez Platformę Obywatelską. Wszystko to zdarzyło się przy tak znakomitej sytuacji jak własny rząd i własna szefowa sejmowej komisji kultury oraz wpływowe osoby w rządzie, Sejmie i Senacie, wiązane z PO. Muszę powiedzieć, że to niewątpliwy rekord świata. Jeśli jeszcze do tego dodać nieprawdopodobny rozgardiasz w transporcie miejskim i sprzątaniu ulic miasta, nieporadność w nawiązywaniu umów i sprawdzaniu jakości przyszłych wykonawców tych umów o sprzątanie śniegu, o utrzymanie płynnego ruchu na ulicach, to widać, że wzięli się do tego ludzie, którzy do tej pory przebywali w świecie fantazji. Byli sprawni tylko w jednym: w obsadzaniu spółek miejskich swoimi znajomymi i pociotkami, a następnie szybciutko załatwieniu im statusu nieusuwalnych.
Za plus tego okresu uważam tylko wybór pani Zdanowskiej na prezydenta.
not. sow

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki