Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozpoczął się proces 21-latka, który napadł z nożem na łódzkiego taksówkarza

Wiesław Pierzchała
Maciej Stanik
Coś mi odbiło - stwierdził 21-letni Maciej R., który z nożem myśliwskim w ręku napadł na taksówkarza na trasie z Łodzi do Konstantynowa. Jego proces zaczął się w piątek (13 marca) w Sądzie Okręgowym w Łodzi.

Oskarżony spotkał się na sali sądowej z pokrzywdzonym taksówkarzem, 44-letnim Andrzejem M. W sprawie tej jest on oskarżycielem posiłkowym i domaga się od oskarżonego 45 tys. zł odszkodowania i 55 tys. zł zadośćuczynienia.

Te kwoty biorą się stąd, że Andrzej M. bardzo przeżył napadł nożownika. Tak bardzo, że zaczął narzekać na nadciśnienie. Ponadto ogarniają go stany lękowe i budzi się w środku nocy. Z tego powodu po napadzie zrezygnował z zawodu taksówkarza, tak że dzisiaj jest bez pracy i bez zasiłku.

Maciej R. przyznał się do winy i odmówił składania zeznań. W tej sytuacji sędzia Wioletta Kubasiewicz odczytała jego wyjaśnienia ze śledztwa. Wynika z nich, że 20 marca 2014 roku pił z kolegami przy ulicy Pomorskiej w Łodzi, przy której mieszka. 21-latek stwierdził, że raczył się lubelską cytrynówką i spożył środki odurzające podobne do amfetaminy. Potem - jak powiedział - coś mu odbiło. Udał się do domu, wziął nóż myśliwski i pomaszerował na plac Wolności, gdzie obudził drzemiącego w oplu astrze taksówkarza. Był to Andrzej M., którego poprosił, aby zawiózł go do Konstantynowa. Tam zatrzymali się przed supermarketem Kaufand. Nagle Maciej R. wyjął nóż i chciał go przyłożyć do gardła kierowcy, ale nie dał rady, bo Andrzej M. wyrwał mu nóż, zablokował drzwi i zawiózł na stację benzynową, skąd wezwano policję.

CZYTAJ WIĘCEJ: 20-latek napadł z nożem na taksówkarza. Potrzebował pieniędzy, żeby spłacić dług

Oskarżony poprzez napad chciał zdobyć pieniądze na oddanie długów. Swoim dwóm sąsiadom był winny 900 zł. Tymczasem taksówkarz oznajmił, że był to jego pierwszy kurs i przy sobie miał zaledwie 70 zł.

Następnie sąd jako świadka przesłuchał taksówkarza.

- Byłem przestraszony, gdy oskarżony wyjął potężny nóż. Nie daj Boże, aby mi go przystawił do szyi, po wtedy nie byłoby dla mnie ratunku - stwierdził Andrzej M.

Oskarżony przeprosił taksówkarza za to, że na niego napadł. Wyraził skruchę i ubolewanie. Przyznał, że z aresztu śledczego przez swojego adwokata wysłał list do pokrzywdzonego, który jednak nie dotarł do adresata. Zapewnił, że po wyjściu na wolność ma gwarancję od pewnej firmy, że go zatrudni.

- Przeprosiny pozostawiam bez odpowiedzi - stwierdził były taksówkarz, a jego pełnomocnik stwierdził, że słowa 21-lata są jak deklaracja bez pokrycia.

CZYTAJ TEŻ: Napadł z nożem na taksówkarza, żeby spłacić długi. Proces Macieja R. odroczony [ZDJĘCIA]

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki