Postanowienie wydała sędzia Sylwia Wierzbowska-Zimoń z I wydziału cywilnego Sądu Rejonowego w Brzezinach. Na jednej wersji jest data 5 października 2011 roku i kwota 131,4 tys. zł do zapłacenia przez Andrzeja Sobalę byłej żonie, a na drugiej wersji widnieje 6 października 2011 roku i kwota 135,2 tys. zł.
- O tym, że są dwa różne postanowienia, dotyczącego tego samego orzeczenia, dowiedziałem się po złożeniu apelacji do Sądu Okręgowego w Łodzi - wyjaśnia Andrzej Sobala. - W celu wyjaśnienia tej sprzeczności dwa razy spotkałem się z prezesem Sądu Apelacyjnego w Łodzi, który za pierwszym razem nie mógł uwierzyć, że taki błąd się przydarzył, a za drugim razem stwierdził, że błąd powstał podczas pisania na maszynie i że wszystko jest w porządku.
Te wyjaśnienia nie do końca zadowoliły Andrzeja Sobalę, dlatego o sprawie poinformował posła Marcina Witkę z Tomaszowa Mazowieckiego, rzecznika praw obywatelskich i kancelarię prezydenta RP w Warszawie. Parlamentarzysta skierował sprawę do Ministerstwa Sprawiedliwości z prośbą o jej zbadanie, a rzecznik praw obywatelskich opacznie zrozumiał intencje kapitana.
Uznał, że byłemu oficerowi chodzi o kasację prawomocnego orzeczenia Sądu Okręgowego w Łodzi, który podtrzymał postanowienie sądu w Brzezinach. Dlatego nie zajął się sprawą. Podobnie jak Kancelaria Prezydenta RP, której pracownicy oznajmili, że nie mogą ingerować w działalność sądów.
Dlaczego doszło do wydania dwóch różnych postanowień w jednej sprawie?
- Ubolewamy, że doszło do takiej sytuacji - przyznaje Ilona Miazek-Kubicka, prezes Sądu Rejonowego w Brzezinach. - Niestety, doszło do przypadkowej, niezamierzonej pomyłki naszych pracowników.
Z wyjaśnień pani prezes wynika, że sędzia najpierw w komputerze napisała projekt postanowienia, a potem jego końcową, ostateczną formę. Gdy Andrzej Sobala zgłosił się do sądu po odpis postanowienia, to - wskutek błędu pracownika - nie otrzymał końcowego oryginału, tylko wstępną wersję. Stąd sprzeczność i spore zamieszanie.
- Naszym pracownikom zwróciliśmy uwagę, aby bardziej uważali w takich sytuacjach i usuwali z komputera wersje wstępne, robocze, aby nie doszło już do pomyłek - mówi Miazek-Kubicka. - Wina pracowników nie była zamierzona, dlatego nie zostali ukarani.
Zgodnie z końcowym orzeczeniem, które się uprawomocniło, Sobala musiał zapłacić byłej żonie wyższą kwotę - 135,2 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?