Jak zeznała we wtorek Magdalena K. (22 l.) w Sądzie Okręgowym w Łodzi, Konrad B., odwiedził ją kilka godzin po wepchnięciu rowerzysty pod autobus MZK. Była dziewczyna 25-latka twierdzi, że mężczyzna nigdy wcześniej nie miał wybuchów agresji, a po tragicznym zdarzeniu był w gigantycznym szoku.
Ruszył proces w sprawie śmierci rowerzysty w Pabianicach [ZDJĘCIA]
- Z Konradem byłam w związku 4 lata. Przyjechał do mnie, aby oddać mi samochód, który pożyczył. Powiedział, że to oni wepchnęli rowerzystę - relacjonuje Magdalena K. - Konrad opowiadał, że chłopak najpierw zajechał im drogę. Otworzyli okno i zaczęła się wymiana zdań. Oni powiedzieli do niego, że może “wyłapać na łeb”, a on na to miał powiedzieć “no to ku*** chodź”. Dlatego się zatrzymali... - zeznawała była dziewczyna.
Magdalena K. opowiadała również, że oskarżony powiedział, że to prawdopodobnie ich ostatnie spotkanie. Mówił, że nie wie co zrobi. Dziewczyna przekonywała go, żeby od razu oddał się w ręce policji, ale nie posłuchał. Ukrył się, a na komendę poszedł dwa dni później.
Oprócz byłej dziewczyny Konrada B., zeznawali również świadek, który widział uciekających mężczyzn, kobieta, która starała się pomóc rowerzyście oraz ratownicy medyczni.
CZYTAJ TEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?