Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelny wypadek na Brzezińskiej w Łodzi. Lekarz odpowie za odmowę przyjęcia rannego do szpitala

Jarosław Kosmatka
Jarosław Kosmatka
Gdy karetka zabierała po wypadku 22-letniego Łukasza, żył. Nie przyjęli go do szpitala MSWiA. Do drugiego nie zdążyli go dowieźć..

Ponad rok już trwa prokuratorskie śledztwo w sprawie śmierci 22-letniego Łukasza Bednarza, studenta Politechniki Łódzkiej. Jednocześnie rodzice zmarłego chłopaka walczą o sprawiedliwość starając się, żeby za śmierć ich syna odpowiedzieli lekarze. Anna i Janusz Bednarzowie są przekonani, że gdyby lekarze udzielili Łukaszowi w odpowiedni sposób i odpowiednio szybko pomocy, to ich syn przeżyłby wypadek.

CZYTAJ WIĘCEJ: Czy lekarze odpowiadają za śmierć studenta politechniki?

Lekarz Januariusz Kaczmarek, okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy w Łodzi, skierował w tej sprawie 29 czerwca do sądu lekarskiego wniosek u ukaranie jednego z lekarzy szpitala przy ulicy Północnej w Łodzi.

Dokładnie dwa lata wcześniej, 29 czerwca, Łukasz Bednarz wyszedł ze swoją narzeczoną Agnieszką z wesela. Była niedziela, kilka minut przed godz. 5 rano. Szli brzegiem ulicy Brzezińskiej, rozmawiając o planach na przyszłość. Chłopak miał za sobą skończoną sesję na Politechnice Łódzkiej i myślami był już w rodzinnym domu w Lubuskiem. W pewnym momencie wszedł na jezdnię. O jeden krok za daleko. Potrącił go samochód.

Pogotowie przyjechało po kilku minutach. Po kolejnych kilkudziesięciu minutach wyruszyli do szpitala. Łukasz był przytomny i uskarżał się na ból nogi. Nikt nie przeczuwał najgorszego.

Gdy karetka dojechała do szpitala MSWiA przy ulicy Północnej, załoga ambulansu chciała pacjenta przekazać pod opiekę personelu szpitala. Lekarz dyżurny odmówił jednak przyjęcia młodego mężczyzny do szpitala. Zasłonił się tym, że mają nieczynny tomograf (CT) i nie mogą wykonać pełnej diagnostyki. „W naszej ocenie pacjent z podejrzeniem urazu wielonarządowego winien trafić bezpośrednio do Centrum Urazowego albo Szpitalnego Oddziału Ratunkowego” - tłumaczył w wysłanym do nas piśmie zarząd szpitala MSWiA w Łodzi.

CZYTAJ TEŻ: Wątpliwości w sprawie śmierci studenta. Wojewoda chce ukarać lekarza i dyspozytora

Z tą opinią jednak stanowczo nie zgadzali się rodzice Łukasza. - Przecież najważniejszy był czas. Syn mógł mieć krwotok wewnętrzny. Rozumiem, że nie mieli tomografu, ale przecież to szpital, w którym robi się wiele operacji. Salę operacyjną mają - mówi Anna Bednarz. Tego samego zdania byli przedstawiciele Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. Przypominano, że tylko wojewoda może wyłączyć na pewien czas szpital ze współpracy z ratownictwem medycznym.

- Ze zdziwieniem przyjmujemy, iż awaria CT w kluczowy sposób miała wpływ na odmowę przyjęcia pacjenta - mówił nam Bogusław Tyka, dyrektor WSRM w Łodzi.

Rodzice poskarżyli się na zachowanie lekarza dyżurnego do Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi, rzecznika praw pacjenta, prokuratury, NFZ i wojewody łódzkiego. Rzecznik odpowiedzialności dyscyplinarnej nie miał wątpliwości, że lekarz naruszył przepisy i procedury odmawiając przyjęcia Łukasza do szpitala.

Zespół ratownictwa medycznego po kilkunastu zmarnowanych minutach na ulicy Północnej ruszył z Łukaszem do szpitala im. Kopernika. Niestety, na pomoc było już za późno. Na szpitalnym oddziale ratunkowym byli ponad godzinę od wypadku. Tutaj zatrzymało się serce Łukasza. Lekarze próbowali go jeszcze reanimować, ale bezskutecznie.

Przeprowadzona sekcja zwłok wskazała jednoznacznie jako przyczynę zgonu krwotok wewnętrzny, będący skutkiem urazu wielonarządowego. Czy Łukasz przeżyłby, gdyby trafił na stół operacyjny wcześniej - już się chyba nie dowiemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki