Stępień wojewodą na pocieszenie?

Spekulowano w urzędzie marszałkowskim, że po wyborach może Stępień wylądować w fotelu szefa spółki Łódzka Kolej Aglomeracyjna. Lecz wiele wskazuje, że na tapecie jest znacznie lepsza oferta.

Tak się składa, że wraz z ustąpieniem rządu Donalda Tuska, dymisję złożyła też wojewoda Jolanta Chełmińska. I tak się składa, że na rozpatrzenie jej wniosku premier Kopacz ma 3 miesiące. Deadline wypada kilkanaście dni po wyborach. W Platformie chodzą słuchy, że Kopacz wolałaby sprawę załatwić szybko, jeszcze przed listopadowym głosowaniem, przedłużając misję Chełmińskiej. Tyle, że zdanie odmienne w tej kwestii ma zgłaszać Andrzej Biernat. A jako, że to rząd ocalenia jedności Platformy, głos ministra sportu i szefa struktur PO w Łódzkiem, mógłby być wysłuchany. Głos ten domaga się ponoć wyraźnie, by Chełmińską wymienić na Stępnia.

Jeśli to prawda, byłoby to swego rodzaju koło ratunkowe dla marszałka. Nie sposób bowiem wyobrazić sobie rozdanie, w którym Stępień miałby pozostać na zajmowanym stanowisku. W najbanalniejszym scenariuszu stołek ten przypadnie PiS, które przejmie władzę w koalicji z PSL lub SLD. W scenariuszu bardziej wysublimowanym, nie jest wykluczone, że SLD wyciągnie jednak rękę do Platformy, wspólnie z PSL formując pełną obrzydzenia większość. PO zapłaciłaby jednak za to wysoką cenę, w SLD słychać, że nie ma mowy o rozmowie z Platformą Grabarczyka i Biernata. Sygnalizuje natomiast Sojusz, że jest w stanie rozmawiać z Joanną Skrzydlewską, jeśli ją partia wyznaczyłaby do roli marszałka. Co więcej, na korytarzach władzy słychać też, że na dalszą współpracę ze Stępniem nie ma ochoty nawet PSL.

Wydaje się więc, że ewakuacja jest nieunikniona. Stanowisko wojewody jest o tyle dobre, że zajmująca je wciąż Chełmińska, choć popularna, nie do końca jest platformiana. Z partyjnej perspektywy, takiej zawsze mniej szkoda.