Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stracił rodzinny dom oraz warsztat. Za swoje problemy obwinia urzędników

Agnieszka Jędrzejczak
Waldemar Bocheński, by wyjść z długów, otworzył  zakład wulkanizacyjny. Ale wtedy zaczęły jeszcze większe problemy
Waldemar Bocheński, by wyjść z długów, otworzył zakład wulkanizacyjny. Ale wtedy zaczęły jeszcze większe problemy Grzegorz Gałasiński
Waldemar Bocheński jest załamany. Urzędnicy chcą eksmitować jego rodzinę z domu, w którym się wychował. Mówi, że jest przez nich lekceważony.

- Działkę i dom, w którym mieszkam z rodziną, dzierżawił najpierw mój dziadek, później ojciec, a w końcu umowę podpisałem ja. W remonty i utrzymanie jej włożyłem własne pieniądze. Gdy popadłem w finansowe tarapaty, urzędnicy zaczęli mnie lekceważyć - żali się Waldemar Bocheński z Łodzi.

Działka mężczyzny znajduje się przy ul. Ruchliwej w Łodzi. Teraz w niewielkim domu mieszkają dwie rodziny: Waldemar Bocheński z żoną oraz jego córka z partnerem i dziećmi. Ostatnia umowa dzierżawy wygasła w 2001 roku. Do dziś nie podpisano nowej. Mężczyzna twierdzi, że jest ignorowany i lekceważony przez urzędników.

- Trzy miesiące przed upływem terminu chciałem przedłużyć umowę, ale urzędnicy powiedzieli mi, że nie ma takiej możliwości. W kolejnych miesiącach też się o to staraliśmy. Wnieśliśmy o zasiedzenie, ale też bezskutecznie. Powodem miało być moje zadłużenie- wspomina Bocheński. - Działka została w dziwny sposób podzielona, a powierzchnie, które mamy opłacać, zmieniają się co miesiąc. Na działce przeprowadzane są jakieś kontrole, o których nic nie wiemy - oburza się.

Żeby wyjść z długów, mężczyzna otworzył zakład wulkanizacyjny na działce. Dostał na to dotację ponad 19 tys. zł. Po roku biznes upadł, bo klienci nie mogli dojechać przez błotnistą ulicę. Mężczyzna obwinia za to urząd, który jego zdaniem nie chciał wyremontować ok. 200 m ulicy. Pracownicy Urzędu Miasta tłumaczą, że rodzina od 2002 r. nie płaci za korzystanie z działki, a na całym terenie jest bałagan. Dług wynosi ok. 21 tys. zł. Urzędnicy zarzucają również, że mężczyzna bez żadnych pozwoleń postawił budynek, w którym otworzył zakład.

- Miasto ma siedem nakazów zapłaty, jednak egzekucja jest bezskuteczna ze względu na brak jakiegokolwiek majątku. We wrześniu sąd nakazał wydanie nieruchomości wraz z przyznaniem lokalu socjalnego. Mężczyzna otrzymał propozycję mieszkania o pow. 52 mkw. Umowa będzie podpisana po zakończonym remoncie - mówi Grzegorz Gawlik z biura prasowego łódzkiego magistratu.

Bocheński twierdzi, że jest świadom długów, ale urzędnicy powinni mu pomóc w przejęciu działki lub podpisaniu kolejnej umowy, a nie eksmitować z domu. Ma też żal, że zostaje odesłany z rodziną do niewielkiego lokalu socjalnego.

- Jesteśmy siedmioosobową rodziną i prowadzimy dwa oddzielne gospodarstwa. Tak ma teraz wyglądać nasze życie? Odbiera nam się rodzinną ziemię i odsyła do ciasnego mieszkania bez szansy na lepszą przyszłość? - mówi Bocheński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki