Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studenci zamiast prządek

Anna Gronczewska
fot. Krzysztof Szymczak
Z prof. Pawłem Górskim, rektorem Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, rozmawia Anna Gronczewska

Czy może Pan powiedzieć: Łódź to moje miasto?

Nie tylko mogę, ale muszę tak powiedzieć. Urodziłem się na Polesiu. Mam szczególnie wielki sentyment do osiedla im. Montwiłła Mireckiego i parku na Zdrowiu. Bardzo mi dobrze na Złotnie, gdzie teraz mieszkam, ale na osiedlu Mireckiego spędziłem 80-90 procent swojego życia. Bardzo lubię to miejsce. Natomiast park na Zdrowiu był miejscem moich dziecięcych szaleństw. Jeszcze dziś lubię tam chodzić. Natomiast jeśli chodzi o mój stosunek do Łodzi, nie powiem, że Łódź kocham - ja to miasto bardzo szanuję.

Z czego wynika ten szacunek?

Łódź to miasto ludzi ciężko pracujących, z zasady bardzo uczciwych. Poza tym ma wielką szansę rozwoju. Większą niż kiedykolwiek.

A jaka jest Łódź Pawła Górskiego?

To zależy. Gdy patrzę na nią z perspektywy historii, to jest miastem takim, jak się ją powszechnie odbiera. Co tu dużo mówić: zaniedbana, szara, robotnicza, i to, niestety, w tym negatywnym sensie, czyli siermiężna. Jednak ten obraz się zmienia. Łódź staje się niezwykle prężnym ośrodkiem cywilizacyjnym, nawet w skali europejskiej. I nie są to przesadne słowa. Moja Łódź to przede wszystkim Łódź akademicka. Ta akademickość jest w tej chwili największym walorem miasta. Uczy się w nim przecież prawie 120 tysięcy studentów. Są tu trzy potężne uczelnie publiczne: Uniwersytet Łódzki, Politechnika Łódzka i Uniwersytet Medyczny. Są tu też unikatowe w skali kraju uczelnie artystyczne.

O tej akademickości Łodzi ciągle się mówi, czy jednak w praktyce jest to naprawdę akademickie miasto?

Jesteśmy nim, niezależnie od tego, czy to jest doceniane przez decydentów politycznych. Co piąty łodzianin jest studentem. Nie ma odwrotu od akademickiej Łodzi. To przyszłość tego miasta!

A czy miasto wykorzystuję tę akademickość?

Niedostatecznie. Mam nadzieję, że będziemy wykorzystywać ją znacznie lepiej. Wszystko zależy od uwarunkowań zewnętrznych. To znaczy od struktury władzy na terenie miasta i województwa oraz pełnego zrozumienia ze strony decydentów politycznych. Mam tu na myśli decydentów w Polsce, nie tylko w Łodzi. Zwracam więc uwagę, że przed Łodzią akademicką stoi ważne zadanie.

Co Pan ma na myśli?

Chodzi o przekonanie decydentów politycznych, że przyszłość miasta leży w jego akademickim charakterze. Jest zrozumiałe, że Łódź nie wchłonie wszystkich absolwentów szkół wyższych. Łódź akademicka oczekuje aktywnego współdziałania ze strony władz regionu i miasta. Chciałbym, aby akademickość Łodzi była wpisana w strategię rozwoju miasta. Na to osobiście czekam. Nie chodzi o to, by samorząd dał nam pieniądze dziś czy jutro, bo mamy potrzeby. Postawienie na akademicki charakter w strategii rozwoju miasta oznacza, że prędzej czy później, trzeba będzie stworzyć na przykład infrastrukturę uczelnianą, co będzie niezbędne, by Łódź dalej trwała jako wielkie miasto, jako metropolia.
Czy Pana studenci, którzy przyjechali z innych miast, chcą tu zostać po studiach?

Większość tak, choć wiadomo, że nie wszyscy dostaną tu pracę. Wielu absolwentów medycyny czy stomatologii wchłania Unia Europejska. Po studiach wyjeżdżają za granicę. To nie ma nic wspólnego z polityką regionalną, ale wiąże się z nie do końca przemyślaną polityką państwa w stosunku do absolwentów medycyny, stomatologii czy pielęgniarstwa.

Czy Łódź może się podobać ludziom, którzy przyjeżdżają tu na przykład na studia?

Mnie się wydaje, że Łódź ma swój urok. Fantastycznie rozwinęło się kilka miejsc w tym mieście. Przyciągają do siebie ludzi z całej Polski. Manufaktura, Galeria Łódzka to miejsca zupełnie nie z tej ziemi, to inne światy. Zazdroszczą ich nam w największych metropoliach globu. Widziałem wiele podobnych miejsc na przykład w USA, ale Manufaktury nie da się z niczym porównać. Nie ma chyba na świecie miejsca, które łączyłoby piękną architekturę, rozrywkę, kulturę z nowoczesnym centrum handlowym. Gdy przyjeżdżają do mnie Amerykanie, to fotografują Manufakturę ze wszystkich stron i są zachwyceni.

Co im się jeszcze podoba w Łodzi?

Ulica Piotrkowska. Jest na niej unikatowa architektura. Szkoda tylko, że ta ulica jest niedoinwestowana. Mimo to robi na moich gościach ogromne wrażenie. Gdyby została odnowiona, to mogłaby konkurować z Ramlą w Barcelonie, choć nie ma u nas Gaudiego i tzw. pijanych balkonów.

Gdy przyjeżdżają goście z zagranicy, gdzie ich Pan zabiera?

Idziemy na spacer po ul. Piotrkowskiej, prowadzę ich do Manufaktury, Galerii Łódzkiej, ale zabieram ich też do swojego rektoratu, który stanowi spuściznę z początku dwudziestego wieku. Robi to na moich gościach wielkie wrażenie. Ostatnio odwiedził mnie Michael Reagan, syn prezydenta Ronalda Reagana. Była to osobista wizyta, poza wszystkimi oficjalnymi spotkaniami. Był u mnie na kawie. Zachwycał się wnętrzem rektoratu, który Uniwersytet Medyczny odziedziczył po dwudziestowiecznych kupcach.

Gdyby został Pan prezydentem Łodzi, to co by Pan zmienił?

To, o czym już wspominałem: ułożyłbym jasne priorytety dla Łodzi w sferze cywilizacyjnej. Wpisałbym tu akademickość tego miasta. Dzięki niej Łódź będzie dalej żyła i rozwijała się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki