Władze Łodzi chwalą się przyznawaniem miejskich lokali studentom w ramach programu "Mia100 kamienic", ale Maciej, który w październiku rozpoczął studiowanie biotechnologii na Uniwersytecie Łódzkim, twierdzi, że magistrat wyrzuca go na bruk. Spór studenta z urzędnikami z magistratu toczy się o dwupokojowy lokal w komunalnym bloku na Olechowie.
- Głównym najemcą mieszkania była moja przybrana babcia, matka mojej macochy. Przygarnęła mnie ze względu na skomplikowaną sytuację rodzinną. To dzięki jej wsparciu dostałem się na studia. Niestety, w styczniu babcia zmarła - mówi Maciej, utrzymujący się z renty rodzinnej po zmarłej mamie.
Student liczył, że nie będzie miał problemu z otrzymaniem przydziału mieszkaniowego po przybranej babci. Wprawdzie nie łączyły go z nią bliskie więzy krwi, ale Maciej powołał się na uchwalony przez łódzkich radnych przepis, zgodnie z którym lokal można otrzymać, jeśli z głównym najemcą zamieszkiwało się co najmniej pięć lat do momentu jego śmierci. Przybrana babcia zameldowała Maćka na Olechowie w maju 2013 roku. - Jednak mieszkałem z nią od 2007 roku - mówi student.
Dlatego zaskoczyła go pismo z magistratu, w którym urzędnicy odmówili mu prawa do mieszkania. Zaraz potem administracja bloku przysłała kolejne, w którym domaga się zwrotu kluczy w ciągu 30 dni.
Czytaj dalej na drugiej stronie
- Taka perspektywa oznacza konieczność przerwania studiów i czyni ze mnie bezdomnego. Urzędnicy napisali, że przeprowadzili postępowanie wyjaśniające, w którym stwierdzono, że zamieszkiwałem z babcią dopiero od 2011 roku. Ale nawet nie spytali sąsiadów z piętra - dziwi się Maciej.
Po decyzji magistratu zebrał podpisy sześciu najbliższych lokatorów. Potwierdzają oni, że student mieszkał z babcią od 2007 roku, a ponadto "był dobrym jej wnuczkiem, który pomagał swojej babci w obowiązkach domowych, wychodził z psem (...) i służy każdą pomocą".
Oświadczenie sąsiadów Maciej załączył do odwołania do komisji gospodarki mieszkaniowej Rady Miejskiej. W napisaniu odwołania pomogła mu przewodnicząca Rady Miejskiej Joanny Kopcińskiej. Grzegorz Gawlik z biura prasowego UMŁ potwierdza, że odwołanie wpłynęło do komisji gospodarki mieszkaniowej Rady Miejskiej. - Podejmie ona ostateczną decyzję w tej sprawie - informuje Grzegorz Gawlik.
Sebastian Tylman, radny zasiadający w komisji mieszkaniowej, twierdzi, że tylko na jednym posiedzeniu jej członkowie rozpatrują do 20 podobnych spraw. - Konfrontujemy ubiegających się o przydział mieszkańców z urzędnikami, którzy przeprowadzali wywiad. Weryfikujemy np., co mówili sąsiedzi - tłumaczy radny Tylman.
Według niego, komisja nie sprawdza np. stanów licznika wody, które świadczyłyby o liczbie lokatorów w danym okresie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?