MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sufler na etacie dla każdego polityka

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
Nie potępiajcie Leszka Millera za to, że w Święto Pracy okazał brak szacunku dla 20 tysięcy słuchających go ludzi, nie opanował tekstu przemówienia, a czerpał je z podpowiedzi suflera. Nie potępiajcie, bo to powinna być wielka inspiracja dla naszego rynku pracy. Ów sufler podpowiadał przecież przywódcy SLD tak nośne slogany jak "Polska obchodzi święto pracy bez pracy".

Fakt, bezrobocie w Polsce znów sięgnęło 15 proc., ekonomiści przekomarzają się w komentarzach czy czeka nas recesja, czy znów tylko się o nią otrzemy, a Miller (albo Piotr Tymochowicz) wpadł na genialny pomysł, którego zapewne jeszcze nie zrozumiał. Nie zrozumiał zapewne dlatego, że nie wie o czym mówił, bo po prostu powtarzał suflowane mu do ucha słowa, albo przez sam fakt, że forma jego przemówienia stała się ważniejsza od treści, w czym już czuć rękę Tymochowicza.

Ale do rzeczy:
zawód suflera powinien wrócić do łask. Nie tylko w teatrze, ale także w teatrze zwanym polityką: Sejmie, Senacie, samorządach. Suflera na etacie winien mieć każdy, kto publicznie zabiera głos, od premiera po radnego gminnego. Zyska na tym rynek pracy i debata publiczna, ba, nawet partie polityczne, z których nikt już nie będzie usuwany za kontrowersyjne wypowiedzi. Wystarczy bowiem za błąd wyrzucić suflera. A potem zatrudnić następnego.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki