Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Susza w Łódzkiem. Straty rolników wynoszą przeszło 40 mln zł. Mięso, warzywa i owoce będą droższe

Alicja Zboińska, Jacek Losik
Tegoroczna susza wpłynie na ceny żywności
Tegoroczna susza wpłynie na ceny żywności Dariusz Bloch/archiwum Polska Press
Kilkutygodniowa susza będzie miała dłuższe konsekwencje. Dużo więcej płacimy już za owoce i warzywa, a za kilka miesięcy może zdrożeć mięso

Łódzki Urząd Wojewódzki podał, że straty rolników są wstępnie szacowane na ponad 40 mln zł. Wiadomo jednak, że ta kwota będzie znacznie większa. Odkąd Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa włączył uprawy kukurydzy, ziemniaków i buraków cukrowych do dotkniętych suszą, podwoiła się liczba gmin, w których stworzono komisje ds. szacowania strat.

- W tym momencie jest mniej więcej 100 gmin, w których szacowane są straty - informuje Elż-bieta Kusideł, kierownik oddziału rolnictwa i środowiska wydziału infrastruktury w ŁUW. - Cały czas napływają nowe raporty, więc liczby się zmieniają. Podczas ostatniego zbierania danych stwierdziliśmy, że suszę odczuło 4.289 gospodarstw w naszym regionie.

Jak to może odbić się na cenach? Chleb nie powinien podrożeć, ale więcej zapłacimy za owoce, warzywa, mleko oraz mięso. Roman Jagieliński, były wicepremier i minister rolnictwa, prezes Grupy Producentów Owoców Roja sp. z o.o. z Regnowa w pow. rawskim, prognozuje jednak, że podwyżki nie przekroczą 10 - 15 procent.

- Rolnicy nie mogą zniwelować strat podwyżką cen, bo mamy otwarty rynek. Jeśli polskie produkty będą zbyt drogie, natychmiast nastąpi import żywności z innych krajów - mówi były wicepremier i minister rolnictwa.

Przewidywania Jagielińskiego potwierdza m.in. Feliks Ponitka, łódzki piekarz. Bochenek chleba o wadze 0,55 kg kosztuje u niego 1,70 zł. To się raczej nie zmieni. - Rozmawiałem z młynarzami, którzy na razie nie zamierzają podnosić cen mąki - mówi Ponitka. - Nie ma więc potrzeby podnoszenia cen chleba.

To nie zmienia faktu, że rolnicy martwią się o przyszłość.

- Straty są ogromne. Można powiedzieć, że w przypadku zbóż jarych i rzepaku tegoroczne zbiory to żadne zbiory - mówi Waldemar Trupinda z Łódzkiego Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Bratoszewicach.

Najgorzej sytuacja przedstawia się w gminie Pajęczno. Zbiory pszenicy ozimej są niższe o 70 procent. Słabe są zbiory jęczmienia ozimego.

Zdaniem Waldemara Trupindy, zbiory w całym woj. łódzkim są na bardzo niskim poziomie. W tej chwili trwa liczenie strat w 55 gminach, znajdujących w naszym regionie.

Sadowników martwi nie tyle brak deszczu, ale i słońce.

- Od strony zachodniej wszystkie jabłka się ugotowały, upiekły jak w piekarniku - wzdycha Jerzy Papiernik, sadownik z powiatu łowickiego, gospodarujący na 35 ha.

Sadownik szacuje, że straty dotknęły 30 procent uprawy.

O sto procent wyższe są ceny ziemniaków. Jak tłumaczy pan Marcin, który w Błaszkach uprawia kartofle na 50 ha, tegoroczne zbiory są niższe o połowę. - Przełożyło się to na wyższe ceny. Wody zabrakło w momencie, gdy ziemniaki najbardziej jej potrzebowały, przez co zahamowany został ich wzrost.

Zdaniem Dariusza Winka, głównego ekonomisty Banku Gospodarki Żywnościowej, pod koniec roku żywność będzie droższa o około dwa procent w stosunku do końca roku ubiegłego.

- Największy wzrost cen dotyczy owoców i warzyw, a ma to związek także z tym, że przed rokiem były one bardzo tanie, gdyż zaczęło obowiązywać rosyjskie embargo - mówi Dariusz Winek. - Za kilka miesięcy może także podrożeć drób, a następnie wołowina i wieprzowina, gdyż mniej będzie zbóż krajowych, które posłużą jako pasza.

Ekonomista zauważa jednak, że ceny żywności nie mają tylko charakteru lokalnego, a na świecie są one stabilne.

Bronisław Węglewski, prezes Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego, przewiduje, że tegoroczna susza może być odczuwalna w gospodarce i rolnictwie również w przyszłym roku. Mniejsze zbiory i plony odczują na pewno eksporterzy żywności. Np. zbiory aronii i jabłek są o 50 procent mniejsze niż w ubiegłych latach. Trudną sytuację mają również hodowcy bydła mlecznego i mięsnego.

- Kukurydza i rzepak są głównym składnikiem paszy dla bydła mlecznego i mięsnego. Niestety, plony tych roślin są w niektórych gminach w woj. łódzkim mniejsze nawet o 50 procent - mówi prezes Węglewski. - Co gorsza, zgodnie z prognozami posucha nie skończy się zbyt szybko, dlatego przygotowanie gleby na jesień będzie trudne. Ponadto rolnicy z powodu strat mogą spróbować zaoszczędzić na materiale siewnym. Jeśli wybiorą tańszy i gorszy zamiennik, przyszłoroczne zbiory znowu będą mniejsze.

wsp.: Tomasz Dębowski, Magdalena Grajnert

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki