Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sylwester piłkarski, czyli wódka w zupie

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera Grzegorz Gałasiński
Ernest, Ernest! - wywołali koledzy przez okno jednego z najwybitniejszych polskich piłkarzy w trakcie jego wywiadu z moim kolegą dziennikarzem. Ernest mieszkał w Zabrzu w bloku na parterze, więc po chwili namysłu wyskoczył przez otwarte okno i pobiegł do wołających kompanów. Chwilę później wkroczyła do pokoju żona Ernesta i pozwoliła sobie na obsztorcowanie oszołomionego dziennikarza: "I co Pan najlepszego zrobił! Teraz Ernesta będziemy tydzień szukać!".

Ernest zawsze miał sposób na to, by strzelić gola rywalom i zrelaksować się w ulubiony przez niego sposób. Gdy przed meczem każdy ruch Ernesta pilnowali trenerzy, on mrugnął okiem do kelnera i sukces był osiągnięty. Wyśmienity strzelec nie pił, tylko jadł alkohol, bo wtajemniczony kelner po sygnale Ernesta wlewał ćwiartkę do talerza z pomidorową. Mimo słabości, której nie pochwalamy, Ernest grał jak z nut - w kadrze i klubie. Nikt nie strzelał tylu goli, co on.

Przed nami kolejny dzień, podczas którego piłkarze staną przed ważnym wyborem, bawić się w Sylwestra, czy się nie bawić.
Polska piłka nożna zna wiele przypadków wybitnych piłkarzy, którzy przed meczem musieli powstrzymać drżenie rąk. Pozwalali na to nawet selekcjonerzy reprezentacji. Bez wypitej setki pewien zawodnik nawet nie wychodził z szatni dobrej drużyny z południa Polski. Później był bohaterem wielu spotkań.

Bliżej centrum Polski był też bramkarz, który lubił bawić się w nocnym lokalu o wdzięcznej nazwie "Casanova". Kiedyś, nakryty przez trenera podczas zabawy wykonał najwspanialszą robinsonadę nad barem, kryjąc się pod szafą z napojami nomen omen wyskokowymi.

Dziś piłkarze mają więcej rozrywek, więc na szczęście nikt (albo tego nie wiem) nie wlewa niczego do zupy. Piłkarze nurkują w Internecie i tam mają swoje używki. Tamta moda na picie minęła jeśli nie w stu, to na pewno w 40 procentach.

Młodzi piłkarze niekiedy idą jeszcze dalej. Po meczu w Bytomiu z Szombierkami (pamiętacie taką kopalnię i taką drużynę?) jeden z młodych łódzkich piłkarzy chciał przypodobać się trenerowi i pokazać, że jest prawdziwym abstynentem. Gdy każdy z jego kolegów zamawiał piwo do kolacji, on poprosił coca-colę. I nie zapomnę chwilę później przerażonego wzroku tego młodego piłkarza, gdy nakrzyczał na niego trener. "Po wysiłku nie pij nigdy gazowanych napojów" - rugał młokosa doświadczony trener.

Wyświechtanym sloganem, ale to dowodzi, że prawdziwym, jest powiedzenie: "wszystko jest dozwolone, ale w umiarze". Pamiętajcie o tym sportowcy w Sylwestra.

Kibice znają zawodników swoich drużyn i wcielają się w rolę strażników miejskich. Kiedyś z "Cabaretu" przy Tuwima kibice ŁKS wyrzucili piłkarzy. Gdyby zawodnicy bawili się po wygranym meczu, nie byłoby sprawy, ale po przegranym?! Pewne zasady obowiązują.

Nie jest tak naprawdę ważne, co robimy jako sportowcy, ważne są wyniki. Tomasz Łapiński palił papierosy przed meczem, w przerwie w szatni i grał jak młody Bóg!

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki