Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztandar gimnazjum wyprowadzić. Niepewność podwójnego rocznika przed początkiem roku szkolnego 2018/2019

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Gimnazjum nr 15 w Łodzi cieszy się imieniem Aleksego Rżewskiego, pierwszego prezydenta miasta w II RP, od 4 lat (na zdjęciu uroczystość nadania szkole patrona). I wkrótce tej radości koniec. W czerwcu 2019 r. sztandar, który nie zdążył się jeszcze zestarzeć, będzie wyprowadzony
Gimnazjum nr 15 w Łodzi cieszy się imieniem Aleksego Rżewskiego, pierwszego prezydenta miasta w II RP, od 4 lat (na zdjęciu uroczystość nadania szkole patrona). I wkrótce tej radości koniec. W czerwcu 2019 r. sztandar, który nie zdążył się jeszcze zestarzeć, będzie wyprowadzony Krzysztof Szymczak
„Rozpoznanie bojem” – taki tytuł nadaliśmy materiałowi, który przed rokiem pojawił się w magazynie "Dziennika Łódzkiego" i zapowiadał pierwszy dzwonek rozpoczynający wielką reformę oświaty. Teraz jest już ona w dużej części rozpoznana. Ale największa ewentualna „mina” wciąż przed nami...

Gimnazjum nr 15 w Łodzi cieszy się imieniem Aleksego Rżewskiego, pierwszego prezydenta miasta w II RP, od 4 lat. I wkrótce tej radości koniec. W czerwcu 2019 r. sztandar, który nie zdążył się jeszcze zestarzeć, będzie wyprowadzony. Dokąd? Szkoła, w związku z likwidacją, może go przekazać albo do Muzeum Oświaty Łódzkiej, przygarniającego takie eksponaty, albo do izby pamięci XXX Liceum Ogólnokształcącego, które już się wprowadziło do siedziby wygasającej „Piętnastki”, bo LO znalazło tam lepsze warunki niż w poprzedniej lokalizacji.

Reforma szkoły: rok pierwszy, czyli rozpoznanie bojem

Ale w Łodzi są szkoły dogorywające w samotności. Ewenement na skalę ogólnopolską to Gimnazjum nr 23, w nowym roku szkolnym składające się tylko z jednej klasy trzeciej, która zajmuje własny budynek na Polesiu.

Kolejne łódzkie gimnazja – nr 6, 10 i 14 – mają własne siedziby przeznaczone tylko dla 2 oddziałów trzecioklasistów.
Łódzka „Dziesiątka” poinformowała w miniony czwartek, że rozpoczęcie roku szkolnego odbędzie się w jadalni. Pewnie tam niewielka liczba pozostałych uczniów będzie się mniej rzucała w oczy niż w sali gimnastycznej.

Z kolei łódzka „Czternastka” opublikowała już listę swoich nauczycieli na rok szkolny 2018/2019, z której wynika, że pozostało ich tylko 13, łącznie z pedagogiem i katechetą (dla porównania – duże liceum może mieć w kadrze nawet ponad 40 osób). Wychowawcami klas 3A i 3B są tam wuefiści.

Związek Nauczycielstwa Polskiego bije na alarm, że takie garstki nauczycieli, mimo szczerych chęci, mogą nie koncentrować się dostatecznie na pracy z młodzieżą w gimnazjum, ponieważ muszą dojeżdżać także do innych szkół, aby i tam zbierać godziny. Wygaszana placówka z uwagi na liczbę oddziałów oferuje po prostu zbyt mało lekcji do utrzymania pełnego etatu.

Kolejnych 14 łódzkich gimnazjów dysponuje własnymi gmachami dla od 3 do 6 ostatnich oddziałów w swojej historii. Pozostałe szkoły tego typu w mieście (czyli około połowa wszystkich) dogasają przy LO, zawodówkach czy podstawówkach, z którymi zaczęły dzielić siedziby w czasie trwania reformy lub dzieliły ją jeszcze przed rozpoczęciem rządowych zmian.

Samotność w wygaszaniu to problem Łodzi, bo tak zdecydował jej samorząd. Ale za to dwuzmianowość występuje już w wielu miastach regionu. W Zduńskiej Woli tylko w 3 szkołach podstawowych nie ma nauki w takim systemie. To SP nr 4, 5 i 12. Zaś w 7 podstawówkach dzieci chodzą na 2 zmiany. Problem zaczął się wraz z poszerzeniem SP o klasy siódme, a teraz może się pogłębić, ponieważ dochodzą ósme. W Zduńskiej Woli nowy plan lekcji opublikowała już podstawówka nr 6. Przez większość dni tygodnia w pierwszym semestrze pierwszaki z oddziału B będą zaczynały lekcje w południe, zaś te z A i C – 4 godziny wcześniej. Podobnie rozkład dnia przedstawia się na wyższych poziomach SP nr 6. W Zduńskiej Woli część rodziców podjęła starania o przepisanie swoich dzieci do tych podstawówek, gdzie nauka jest tylko na jedną zmianę.

W Łodzi w minionym roku szkolnym rekord w późnym kończeniu lekcji z obowiązkowego programu podstawówki to godz. 18.15. Wtedy dotyczył siódmoklasistów z SP nr 7.

To uczniowie klas siódmych stali się bohaterami ogłoszonego w sierpniu raportu z ogólnopolskich badań zleconych przez rzecznika praw dziecka (które objęło ponad 3 tysiące nastolatków oraz pół tysiąca rodziców tych uczniów). Sprawujący ten urząd Marek Michalak zasygnalizował Ministerstwu Edukacji Narodowej, że w wyniku przeładowania nowego programu treściami prawie połowa siódmoklasistów z roku szkolnego 2017/2018 zrezygnowała wtedy z uczestnictwa w zajęciach rozwijających ich własne zainteresowania, podając jako główny powód brak czasu.

Dotychczasowi siódmoklasiści powinni solidnie się odprężyć w ostatni weekend wakacji, bo w nowym roku szkolnym czekają ich nie lada wyzwania. Należy do nich nowy egzamin państwowy – na koniec klasy ósmej. Między innymi w SP nr 9 w Piotrkowie uczniowie i ich rodzice obawiają się, że nie zostaną należycie do tego sprawdzianu przygotowani. Tam nauczyciele będą prowadzić specjalne zajęcia dodatkowe pod jego kątem.

Nowy egzamin to jednak nic wobec strachu przed problemem tzw. podwójnego rocznika. To właśnie on uważany jest za największą „minę” reformy MEN. Przypomnijmy. Wiosną 2019 r. pierwsi absolwenci ośmioklasowych podstawówek będą się ubiegać o przyjęcie do ogólniaków, techników i szkół zawodowych. Tych samych, które się równocześnie zajmą rekrutowaniem ostatnich wychowanków gimnazjów.

Te dwie grupy zaczną naukę według oddzielnych programów (starego – po gimnazjum, oraz nowego – po podstawówce), ale pozostaje pytanie, jak bardzo dla prymusów z podwójnego rocznika zwiększy się poziom trudności w skutecznym naborze do najlepszych z liceów. Renomowane licea, jak argumentują przeciwnicy reformy, nie są z gumy i się nie rozciągną.

„Należy podkreślić, że duża konkurencja do szkół najwyżej notowanych w rankingach nie jest związana z reformą oświaty. To zjawisko znane od wielu lat” – przekonuje ministerstwo w opublikowanym w minioną środę komunikacie na nowy rok szkolny.
A dalej MEN sugeruje, że jeśli poziom trudności w zakwalifikowaniu się do najlepszych ogólniaków wzrośnie szczególnie, będzie to wina samorządu. Bo mógł on przydzielić „topowym” szkołom pomieszczenia po likwidowanych gimnazjach. Tyle że taki „topowy” ogólniak to nie tylko pracownie, a przede wszystkim kadra.

– Jestem bardzo sceptyczny co do kształtu procesu kształcenia w latach, gdy nauczyciel będzie prowadził najpierw lekcje według starego programu, a zaraz potem według nowego – mówi Marek Ćwiek, prezes ZNP w okręgu łódzkim.

W Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Bełchatowie (ma technikum, branżówkę i ogólniak) pierwszy dzwonek zabrzmi w poniedziałek dla ogółem 8 klas pierwszych, co dyrektor Piotr Mielczarek uważa za duże osiągnięcie. Za rok spodziewa się 13-14 nowych oddziałów. Szef ZSP nr 3 przewiduje, że bazy dydaktycznej wystarczy, ale kłopotliwe może się okazać zebranie kadry.

– O ile nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących raczej nam wystarczy, o tyle duży problem możemy mieć z kadrą przedmiotów zawodowych. Już w tym roku szukamy nauczyciela przedmiotów związanych z mechaniką pojazdów samochodowych. Ogłoszenie umieściliśmy nawet na stronie kuratorium, nikt się nie zgłosił. Za rok i w kolejnych latach spodziewam się problemów z nauczaniem przedmiotów zawodowych – mówi dyrektor Piotr Mielczarek.

Wydział Edukacji łódzkiego magistratu najpierw przesłał nam odpowiedź, z której wynika, że decyzja o liczbie oddziałów w ogólniakach na rok szkolny 2019/2020 będzie podejmowana w styczniu, bo tak wynika ze zwyczajowego kalendarza przeprowadzenia rekrutacji. Ale potem w krótkiej rozmowie z „Dziennikiem Łódzkim” Tomasz Trela, zastępca prezydenta miasta Hanny Zdanowskiej, odpowiedzialny za oświatę, doprecyzował, że urzędnicy po prostu liczą jeszcze, ile klas uda się zmieścić w najlepszych łódzkich ogólniakach. Jednak na pewno nie będzie tak, że jeśli w topowym LO od września 2018 r. zaczyna naukę 5 klas pierwszych, to za rok ich liczba automatycznie wzrośnie do 10 oddziałów (po 5 dla starego i nowego programu).

Analizując minioną rekrutację, trudno zauważyć, żeby łódzki magistrat przejmował się tą dopiero nadciągającą. W ostatnim naborze urzędnicy nie wprowadzili żadnych ograniczeń, aby zrobić miejsce na podwójny rocznik. A dwa z najlepszych i najpopularniejszych ogólniaków (XXVI LO i XXXI LO) dostały zgody na przyjęcie we wrześniu 2018 nawet szóstej klasy pierwszej – co się nie zdarzało od lat.

– Może chodzić o bliskość wyborów samorządowych – komentuje Marek Ćwiek, który zauważa, że rodzice tegorocznych absolwentów gimnazjów to przecież cenni wyborcy.

O poparcie rodziców uczniów na pewno zaczął rywalizować Waldemar Buda, kandydat PiS na prezydenta Łodzi. W ostatni czwartek polityk ogłosił przed SP nr 113, że mamy i ojcowie dzieci z tej placówki zwrócili jego uwagę na marne wyposażenie szkolnej pracowni komputerowej. Sprzęt pochodzi sprzed około 10 lat i nie pozwala na realizację w podstawówce programu zajęć z informatyki. Waldemar Buda zwrócił się zatem do wojewody Zbigniewa Raua o przeznaczenie środków z części rządowej rezerwy budżetowej, którą ten dysponuje, na zakup dla SP nr 113 nowego wyposażenia pracowni. Zbigniew Rau zadeklarował przeznaczenie kwoty 20 tys. zł, jeśli magistrat zadeklaruje we wniosku przeznaczenie dla szkoły takiej samej sumy. Sprawa ma zostać załatwiona „w 3 dni” od jego złożenia.

Pozostaje czekać, aż kandydat PiS zadeklaruje, że zdoła zagwarantować podwójnemu rocznikowi podwójną liczbę oddziałów w najlepszych łódzkich ogólniakach...

współpraca: J. Jeziorska, E. Drzazga, K. Michałowska, D. Sibiak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki