Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tłok w łódzkich szpitalach. Winne upały i... urlopy rodziny

Joanna Barczykowska
Oddziały internistyczne w łódzkich szpitalach są wypełnione po brzegi
Oddziały internistyczne w łódzkich szpitalach są wypełnione po brzegi Krzysztof Szymczak
Omdlenia, skoki ciśnienia, nadmiar alkoholu albo rodzina chorego pacjenta wybrała się na wakacje i podrzuciła dziadka lub babcię do szpitala. Na łódzkich oddziałach internistycznych brakuje już wolnych łóżek.

- Dopiero co zakończyliśmy sezon zapalenia płuc, a już mamy problemy z krążeniem, ciśnieniem łodzian. Wszystko przez nagłe upały. Oddziały wewnętrzne są pełne pacjentów - mówi lekarz internista z oddziału interny diabetologicznej w szpitalu im. Sonnenberga.

Podobna sytuacja jest na wszystkich oddziałach wewnętrznych w Łodzi. Trafiają tam zwłaszcza starsi ludzie, którzy źle znoszą wysokie temperatury. Coraz częściej zdarzają się omdlenia.

Często też starszych rodziców lub dziadków do szpitala przywozi rodzina, która wybiera się na dłuższy urlop. W szpitalu im. Jordana, gdzie znajduje się 20-łóżkowy oddział wewnętrzny, praktycznie nie ma wolnych łóżek. W szpitalu im. Jonschera na internie łóżek jest 40. Wszystkie zajęte. Średnia wieku pacjentów? Około 70 lat.

- Do naszych szpitali praktycznie nie przyjmujemy pacjentów planowych. Wszyscy trafiają tu przez szpitalny oddział ratunkowy lub izbę przyjęć. Teraz mamy bardzo dużo przyjęć. Powody? Duszności, problemy z oddychaniem, nadciśnienie, omdlenia. Większość naszych pacjentów to starsi ludzie, którym nie można odmówić hospitalizacji - tłumaczy Bożena Woźniak, dyrektor szpitali im. Jordana i im. Jonschera.

A wakacyjni pacjenci, którzy trafiają do szpitala podczas urlopu rodziny?

- Takich pacjentów mamy każdego roku. Leżą długo i trudno jest ich wypisać. Musimy czekać aż odbierze ich rodzina. Na naszych oddziałach internistycznych leżą jednak najczęściej starsi pacjenci, którzy zmagają się nie z jedną, ale kilkoma chorobami przewlekłymi - mówi dyrektor Woźniak. - W wakacje przeżywamy drugie po zimie apogeum, jeśli chodzi o liczbę pacjentów.

Podczas, gdy oddziały zabiegowe w wakacje w szpitalach powoli zaczynają się wyludniać, na oddziałach wewnętrznych wypełniają się nie tylko sale, ale i korytarze. Miejsc brakuje w szpitalu im. Pirogowa. Pełno jest też w "Barlickim". W Wojewódzkim Szpitalu im. Kopernika w Łodzi na internie jest 20 miejsc. W niedzielę leżało tam 22 pacjentów. Kolejni trafiają każdego dnia. Z jakiego powodu?

- Aktualnie dużą część miejsc zajmują osoby, które trafiły tu z powodu nadużywania alkoholu. Z nadejściem wakacji rozpoczęły się imprezy na działkach i kilku pacjentów przywiozło nam pogotowie i straż miejska. Kolejni trafili po libacjach w mieście. Tego typu schorzenia to latem codzienność - mówi Adrianna Sikora, rzeczniczka szpitala im. Kopernika. - Z nadejściem urlopów spodziewamy się także wakacyjnych pacjentów, podrzucanych przez rodziny. Największym problemem z tego typu pacjentami jest przedłużająca się hospitalizacja. Nie możemy wypisać ich do domu, bo nikt z rodziny nie chce ich odebrać. Lekarze często wyczuwają, że chodzi o urlopy, ale nie mogą nic zrobić.

Pacjenci i lekarze musząˆ się zatem uzbroić w cierpliwość. W wakacje na internach może być tłok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki