To nie był pech

Małolaty pędzące na skuterach stanowią coraz poważniejszy problem, co potwierdzają statystyki wypadków. Aby uzyskać uprawnienie do jazdy na takim skuterku, wystarczy skończyć 13 lat i dostać kartę motorowerową. Czy to nie za mało? Tym bardziej że sprawdzian na taką kartę ogranicza się do teorii, bo trudno uznać za praktykę dwa kółka wykręcane na "egzaminie". Odzywają się głosy, że przed uzyskaniem karty motorowerowej należy przejść taki sam kurs jazdy, jaki przechodzą przyszli kierowcy i motocykliści. Sądzę, że byłoby to rozsądne. Teoretycznie to rodzice powinni się zastanowić, czy ich dziecko jest przygotowane, aby samodzielnie wyjechać skuterem na drogę. To przecież oni odpowiadają za jego bezpieczeństwo i powinni mieć większą wyobraźnię. Tyle że z tą wyobraźnią często nie jest najlepiej. Nieraz widać, że na skuterze jedzie chłopiec, który raczej nie skończył 13 lat. A sam przecież go sobie nie kupił... Uważam, że nawet jeśli przepisy tego nie nakazują, rodzice powinni zapisać dziecko do szkoły nauki jazdy, by pod kontrolą instruktora nauczyło się bezpiecznie jeździć. To prawda, że kurs kosztuje, że wzbogacą się szkoły jazdy. Ale pieniądze nie mogą odgrywać tu głównej roli. Jeśli rodziców stać, by kupić synowi zabawkę za kilka tysięcy, to powinni znaleźć dodatkowy tysiąc na kurs. Wszak dziecko jest ich największym skarbem.