Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tradycja śmigusa-dyngusa w Łodzi umiera? Kiedyś młodzi łodzianie biegali z wiadrami, dziś wolą siedzieć przed ekranem?

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Coraz mniej mieszkańców łódzkiego polewa się w wodą w lany poniedziałek. Ta tradycja zanika, podobnie jak inne związane z Wielkanocą.

Coraz mniej chuligańskich wybryków z okazji lanego poniedziałku w Łodzi

Jeszcze 10 czy 20 lat temu w lany poniedziałek mieszkańcy Łodzi obawiali się wychodzić z domów. Hordy młodzieńców z wiadrami atakowały przechodniów, pasażerów autobusów i sąsiadów. Na przykład w 2014 roku prasa donosiła, że z bloku przy ul. Czernika na Widzewie młodzież rzucała torebki foliowe z wodą,a na ul. Abramowskiego około 20 wyrostków oblewało przechodniów wiadrami. Policja tego dnia wystawiała dodatkowe patrole.

Ale w ostatnich latach chuligańskich wybryków w lany poniedziałek jest dużo mniej. Kom. Aneta Sobieraj rzecznik prasowy KW Policji w Łodzi przyznaje, że kiedyś w drugi dzień świąt trudno było przejść sucho ulicami Łodzi, zwłaszcza jeśli było się dziewczyną.

- Dziś nie widać już hord młodzieży, która oblewa przypadkowe osoby. Osób z wiadrami jest mniej – przyznaje policjantka.

Tradycje wielkanocne coraz mniej przestrzegane. Wyniki badań CBOS

Nie oznacza to jednak, że łodzianie stali się grzeczniejsi. Z badań Centrum Badania Opinii Społecznej wynika, że w Polsce coraz mniej osób w Polsce zachowuje zwyczaj śmigusa-dyngusa. Jeszcze piętnaście lat temu w polewanie wodą bawiło się 84 proc. respondentów, ostatniej Wielkanocy – już tylko 67 proc. Podobnie stało się z innymi zwyczajami. W ciągu 15 lat odsetek osób nawiedzających Groby Pańskie spadł z 80 do 61 proc, malujących pisanki z 79 do 69 proc. a piekących domowe ciasta z 82 do 72 proc. Spadki dotyczą wszystkich tradycji wielkanocnych, zarówno religijnych jak i ludowych.

„Wydaje się, że zmiany te można wiązać z ogólnym spadkiem uczestnictwa w praktykach religijnych w polskim społeczeństwie, który pandemia COVID-19 wyjaśnia tylko częściowo” – czytamy w komunikacie CBOS.

Dr Damian Kasprzyk z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego zauważa, że staliśmy się mniej religijni coraz mniej wierzymy, iż świąteczne praktyki wpłyną na nasz los. Nie rozumiemy też już idei wiosennego świętowania, bo kiedyś ludzie cieszyli się z przetrwania zimy i chłodu. Do tego spoważnieliśmy i coraz częściej krytykujemy lanie wodą, tak samo jak sylwestrowe fajerwerki.

- Warto zadać sobie pytanie, co wymyśliliśmy w zamian? Prawdopodobnie ten czas spędzamy dziś przed komputerem lub telewizorem. Czy tak powinny wyglądać święta? Czegoś mi jednak żal – ocenia etnolog.

Ale nie wszędzie w Łodzi tradycja zamarła. Podtrzymuje ją w ramach wielkiej bitwy wodnej po mszy dziecięcej ojciec Piotr Kleszcz, z franciszkańskiej parafii Matki Bożej Anielskiej w Łodzi. Podkreśla, że chętnych do polewania się wodą nie brakuje.

- Dzieci przez cały rok dopytują, czy bitwa się odbędzie – mówi. Cel wodnej bitwy jest dydaktyczny. - Chcemy pokazać, że zabawa jest wtedy dobra, kiedy się bawią dobrze wszyscy: i polewający i polewani. To obowiązuje też w innych dziedzinach życia – mówi zakonnik.

Osoby, które będą jednak kontynuować tradycję śmigusa-dyngusa muszą pamiętać, że może za to grozić odpowiedzialność karna. Jeśli zamiast delikatnego skropienia bliskich wylejemy wiadro na kogoś, kto sobie tego nie życzy, możemy dostać mandat do 500 zł, karę aresztu lub grzywny do 5 tys. zł. – Ale jeśli na przykład oblejemy kogoś, kto trzyma telefon komórkowy i dojdzie do uszkodzenia mienia o wartości przekraczającej 500 zł może nam grozić nawet do pięciu lat więzienia – ostrzega kom. Aneta Sobieraj.

Tradycja śmigusa-dyngusa w Łodzi umiera? Kiedyś młodzi łodzi...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki