Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczna historia łodzianina, który zagrał Tolka Banana. 50 lat temu serial miał premierę

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Z bohaterami serialu "Stawiam na Tolka Banana"
Z bohaterami serialu "Stawiam na Tolka Banana" Film Polski/Archiwum Historii Mówionej
50 lat temu odbyła się premiera serialu „Stawiam na Tolka Banana”. Reżyserował go Stanisław Jędryka, a jedną z głównych ról grał Jacek Zejdler.

Tragiczna historia Tolka Banana

Jacek Zejdler urodził się w 1955 roku w Łodzi. Jego ojciec Andrzej był adwokatem, mama Barbara lekarzem. Skończył III LO im. Tadeusza Kościuszki. Po maturze, którą zdał w 1973 roku dostał się do Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Nie był anonimowym chłopakiem. Miał za sobą epizod w „Niewiarygodnych przygodach Marka Piegusa”. Ale przede wszystkim tytułową rolę w serialu Stanisława Jędryki „Stawiam na Tolka Banana”. Pokolenie dzisiejszych czterdziestolatków powie, że był to ulubiony film ich dzieciństwa. Nie było podwórka na którym nie nucono by piosenki o Tolku Bananie, o jego starych dżinsach i dziurawych kamaszach. Jacek Zejdler zagrał Szymka Krusza, chłopaka, który podszywa się pod Tolka Banana, uciekiniera z domu poprawczego i zajmuje się grupą tzw. trudnej młodzieży.

– Każdy chciał spotkać takiego Tolka Banana – mówi Beata Jaraś, która przyznaje się, że dzieciństwie podkochiwała się w Jacku Zejdlerze, a w zasadzie w Tolku.

Śmierć zabrała trzech aktorów

Serial do dziś cieszy się wielką popularnością. Głównie dzięki młodym aktorom, którzy w nim zagrali. Znalazł ich reżyser „Stawiam na Tolka Banana” nieżyjący już Stanisław Jędryka, . Nie ukrywał, że ciążyło nad nim jakieś fatum.

- Z sześciu aktorów grających główne role nie żyje już trzech – mówił nam w wywiadzie Stanisław Jędryka. - Żyją dalej w serialu. Na każdym kroku ludzie okazują mi życzliwości, dziękują za te wszystkie seriale. Bywa, że 13-letni chłopak prosi mnie o autograf, a potem pyta czy może mi uścisnąć dłoń. Sergiusz Lach przyszedł na zdjęcia próbne po ogłoszeniu w gazecie. Gdy go zobaczyłem to od razu wiedziałem, że to idealny kandydat na „Filipka”. Dalej nie szukałem. Był to niezwykły człowiek. Po latach odwiedziłem go w Sztokholmie, gdzie mieszkał. Był działaczem „Solidarności” i w pewnym momencie postanowił wyemigrować do Szwecji, bo groziły mu przykre konsekwencje. I rzeczywiście tak się stało. Pojechał do Szwecji, a następnego dnia zjawili się u niego panowie z SB zainteresowani jego osobą. Jacek Zejdler studiował już wtedy w łódzkiej Szkole Filmowej. Był idealnym aktorem do roli Tolka. Ostatni raz spotkałem się z nim na Mazurach. Kręciłem tam „Szaleństwo Majki Skowron”. Nagle ktoś zaczął wykrzykiwać w moją stronę: Dzień dobry panie reżyserze! Był to Jacek. Kilka lat później nie żył...

Wspominany przez reżysera Sergiusz Lach zmarł nagle w Szwecji w 2015 roku. Miał 54 lata. W Szwecji mieszkał od lat, zajmował się między innymi fotografią. Nie żyje też Andrzej Kowalewicz, który w „Stawiam na Tolka Banana” grał „Cygana”, chłopaka o czarnych, kręconych włosach, który pięknie grał na skrzypcach. Nie związał się jednak z aktorstwem. Wiele podróżował, zajmował się handlem, był właścicielem firmy serwisowej. W 2012 roku zginął w wypadku samochodowym...

Filip Łobodziński, dziś znany dziennikarz, opowiadał w jednym z wywiadów o swojej znajomości z Jackiem Zejdlerem. Poznali się na planie „Stawiam na Tolka Banana”.

- Jacek odmienił moje życie – mówi o swoim koledze Filip Łobodziński. - Pokazał mi „Ilustrowany Tygodnik Rozrywkowy” Jacka Janczarskiego i Adama Kreczmara, zeszyt, w którym spisywał teksty Beatlesów. Pokazał mi, że słowa piosenek mogą nieść treść

Związał się KOR-em

Gdy Jacek studiował w Szkole Filmowej był już znanym człowiekiem. Jednak koledzy zapewniają, że popularność go nie zmieniła.

- Pozostał tym samym chłopakiem – mówi jeden z jego kolegów ze Szkoły Filmowej.

Podczas studiów związał się z opozycją. Na pewno na postawę Jacka wpływ miała atmosfera w jakiej się wychował. Mama Barbara walczyła w Powstaniu Warszawskim.

Na studiach w łódzkiej Szkole Filmowej Jacek związał się z łódzkim środowiskiem skupionym wokół Komitetu Obrony Robotników. Józef Śreniowski, jedyny w Łodzi członek KOR-u, dobrze pamięta Jacka Zejdlera. Tak jak pierwsze spotkanie z aktorem. KOR zbierał podpisy pod listem do sejmu w którym domagano się zwolnienia z więzień robotników zatrzymanych po wydarzeniach w Radomiu i Ursusie.

– Nie było nas w Łodzi wielu – wspomina Józef Śreniowski. – Pomagali nam studenci, m.in z polonistyki, fizyki, biologii. Zapamiętałem też dwójkę młodych ludzi, którzy studiowali w szkole filmowej. Przynieśli bardzo dużo podpisów.

Tymi studentami byli Jacek Zejdler i studentka reżyserii, nieżyjąca już Natasza Czarmińska.

Józef Śreniowski nawiązał bliższą znajomość z Jackiem. Obaj interesowali się teatrem studenckim. Aktor pisał nawet na ten temat pracę magisterską. Starszy kolega dostarczał mu różnych materiałów.

- Przychodził często do mnie do domu – mówi Józef Śreniowski. – Nie interesował się polityką, ale związał się z nami z powodu moralnego sprzeciwu. On szukał swojego miejsca w życiu...Był bardzo wrażliwym młodym człowiekiem/

Dziewczyna Tolka Banana

Po skończeniu szkoły filmowej Jacek Zejdler dostał etat w Teatrze im. Jaracza. Jego dyrektorem był wtedy Jan Maciejowski. Nieżyjąca już Barbara Wałkówna, długoletnia aktorka tego teatru, która wykładała też w Szkole filmowej zapamiętała Jacka z roli Gucia w „Ślubach panieńskich”. Zagrał ją jeszcze na studiach. Był to jednocześnie jego dyplom.

– Pięknie zagrał tego w Gucia – wspominała Barbara Wałkówna. – Nie był za wysokim, ale na scenie był pełen wdzięku, bardzo zabawny. Prywatnie robił wrażenie człowieka spokojnego, z poczuciem humoru. Takiego, do którego uśmiecha się świat.

Aktor dalej współdziałał z łódzką opozycją. Nieżyjący już Tomasz Filipczak, działacz podziemia, mówił nam że Jacek był jednym z najwspanialszych ludzi jakich spotkał na swojej drodze.

– Byliśmy ze sobą blisko, choć nie była to taka przyjaźń na śmierć i życie – wyjaśniał. – Był fantastycznym, otwartym chłopakiem. Zawsze pomógł.

Dziewczyną Jacka Zejdlera była znana, nieżyjąca już aktorka Daria Trafankowska, o rok starsza od Jacka. Razem studiowali aktorstwo w łódzkiej Szkole Filmowej.

- Dziewczyna Tolka Banana! - krzyczały dzieci, gdy szła z Jackiem łódzkimi ulicami.

Jednak ich związek nie przetrwał. Rozstali się, Jacek poznał inną dziewczynę z którą się ożenił. Po latach Daria Trafanowska opowiadała, że dostała dramatyczny list od swojego byłego chłopaka. Jacek miał w nim pisać, że nic nie ma sensu i myśli o tym, by pożegnać się z tym światem. Ona przygotowywała się do premiery „Braci Karamazow”. Kilka dni po niej dotarła do niej tragiczna wiadomość..

Do krwi ostatniej

W 1979 roku Jacek Zejdler zagrał jeszcze w serialu Jerzego Hofmana „Do krwi ostatniej” . Grał Zbyszka Trepko, młodego chłopaka wstępującego do armii Zygmunta Berlinga. Ale ten rok nie był dla niego szczęśliwy. Stracił pracę w łódzkim Teatrze im. Jaracza. Akurat zmieniała się jego dyrekcja. Jana Maciejowskiego zastąpił Bogdan Hussakowski, który do Łodzi przyjechał z Opola. Zwolnił tylko jednego aktora z dotychczasowego zespołu „Jaracza”. Tym aktorem był właśnie Jacek Zejdler. Dziś już trudno dociec dlaczego stracił tę pracę. Tomasz Filipczak przekonywał, że były to powody polityczne.

– Wystawiano spektakl z czasów rzymskich, tytułu nie pamiętam – opowiadał Tomasz Filipczak. – Jacek z kolegami na ścianie sceny umieścił wielki napis: KOR...

Jeden z przyjaciół Jacka, który woli pozostać anonimowy, też sugeruje, że stała za tym sprawa polityczna. Były podobno naciski z zewnątrz, by Zejdlera zwolnić...

Opole pomogło

Jacek był rozczarowany tą decyzją. Z dnia na dzień pozostał bez pracy. Pomogli przyjaciele. Dwóch grało w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Zapytali ówczesnego dyrektora Bogdana Cybulskiego, czy przyjmie Jacka. Zgodził się. Tak we wrześniu 1979 roku Jacek Zejdler znalazł się w Opolu. Zaczął próby do „Wojny chłopskiej” Jonasza Kofty. Premiery nie doczekał...
Zdzisław Jaskuła, nieżyjący już znany łódzki poeta, były dyrektor Teatru Nowego w Łodzi, też działacz opozycji, widział się z Jackiem Zejdlerem na kilka dni przed jego śmiercią. Pamięta tylko, że miało to miejsce w mieszkaniu ich wspólnej koleżanki Joasi. Zapamiętał Jacka jako niesłychanie wrażliwego, młodego człowieka.

– Tego wieczora rozmawialiśmy bardzo długo – wspominał Zdzisław Jaskuła. – Widać było, że jest w depresji. Miał nieciekawą sytuację rodzinną, której szczegółów nie znałem. Chodziło o rozczarowanie miłosne. Pojawiły się problemy w jego małżeństwie. Miał poczucie absurdu dalszej egzystencji. To osobiste nieszczęście bardzo przeżywał. Przekonywałem Jacka, że życie ma sens. Gdy się rozstawaliśmy wydawało się, że jest weselszy, uspokojony. Ale chyba było to tylko złudzeniem...Kilka dni potem dowiedziałem się, że nie żyje...

Dlaczego umarł?

O śmierci Jacka Zejdlera przez lata krążyły legendy. Mówiono, że Tolek Banan zginął w wypadku samochodowym. Pojawiały się informacje, że SB-ecy zrzucili go z mostu na Odrze, albo przejechali go autem. Inna z wersji mówiła, że związali aktora, wsadzili do śpiwora i odkręcili gaz. Jak było naprawdę?

Józef Śreniowski jeszcze dziś nie wyklucza, że za sprawą śmierci Jacka Zejdlera stoi UB, że było to upozorowane samobójstwo. Wie, że aktora nękało SB. Powiedział mu kiedyś, że jest szantażowany przez SB-eków. Nie zdradzał jednak o co chodzi.

- Raz tylko zdenerwowany Jacek krzyknął: Nie zrobią ze mnie kapusia! – wspomina Józef Śreniowski.

Bliski przyjaciel Jacka opowiada, że kiedy był z nim na kursach dokształceniowych organizowanych w Łodzi, w jednym z mieszkań przy ul. Narutowicza, niedaleko słynnej przed laty kawiarni „Irena”. Wpadli tam SB-ecy... Potem on wyjechał z Łodzi, Jacek został. Wie, że był ciągany przez SB-eków...Jednak jego zdaniem to co się stało było zbiegiem splotu psychologicznych zdarzeń. Rok przed śmiercią Jacek ożenił się. Gdy wyjechał do Opola, jego żona została w Łodzi. Zaczęło się coś psuć. Bardzo to przeżywał.

– Wydawało się, że nie jest kruchy, ma dużo siły – twierdzi jego przyjaciel. – Optymistycznie myślał o swojej przyszłości zawodowej, życiowej. Coś jednak musiało w nim pęknąć..

Imprezę sylwestrowa, na której witano nowy 1980 rok zorganizował dyrektor opolskiego teatru, Bohdan Cybulski. Jacek był na tym sylwestrze. Podobno doszło do jakiejś wymiany zdań między nim a dyrektorem. Obaj byli po alkoholu. Jacek wyszedł z imprezy. Wrócił do swojego mieszkania. Na ulicy równo zaparkował swojego fiata, tak by następnego dnia bez problemów nim odjechać. Jacka znaleziono 2 stycznia 1980 roku. Ktoś poczuł gaz wydobywający się z jego mieszkania. Leżał w śpiworze, przy otwartym piekarniku. Podobno wcześniej wykręcił korki...Jacek Zejdler został pochowany w rodzinnej Łodzi, na cmentarzu przy ul.Szczecińskiej w Łodzi. Niedługo przed śmiercią pojawił się w filmie „Wesela nie będzie”. Zagrał w nim samobójcę, którego odratowano po kolejnej próbie odebrania sobie życia...

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki