MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ucierpieć może giełda, ale paliwa nie zdrożeją

Piotr Brzózka
Emil Szweda: większość zakładów nie jest zniszczona, tylko zamknięta. To problemem dla Japonii, nie dla Europy.
Emil Szweda: większość zakładów nie jest zniszczona, tylko zamknięta. To problemem dla Japonii, nie dla Europy. (EPA)
Z Emilem Szwedą, analitykiem Noble Securities rozmawia Piotr Brzózka.

Trzęsienie ziemi i tsunami w Japonii zatrzęsły tamtejszą giełdą. A jak odbije się to na giełdzie w Polsce? Czy nasi inwestorzy, od wielkich graczy po drobnych ciułaczy powinni martwić się o swoje
pieniądze.

Tak naprawdę wciąż tego jeszcze nie wiemy. Japonia jest krajem bardzo zadłużonym, dług przekracza 200 proc. PKB. Ta gospodarka już teraz wymagała znacznego dofinansowania, pomocy ze strony rządu. Po tym trzęsieniu wiemy, że Japonia będzie musiała się zadłużyć jeszcze bardziej i będzie musiała więcej wydawać na obsługę długu. Tymczasem Japonia angażowała się dotąd w pomoc przeżywającym kłopoty kilku krajom Europy: Irlandii, Portugalii, Hiszpanii - między innymi kupując obligacje tych krajów. Jest pewne, że dalej w Europie Japończycy angażować się nie będą, bo sami mają teraz wielki problem. Co więcej, być może Japonia sprzeda te obligacje. A to oznaczałoby duże problemy dla tych kilku krajów w Europie. Co z kolei przełożyłoby się na niepokój rynków finansowych - i spadek cen akcji na giełdach. Czy tak będzie? Nie wiadomo. To jest rynek globalny. Teoretycznie zamieszki w Libii nie powinny nas tak bardzo zajmować, ale już wzrost cen ropy martwi wszystkich. Podobnie może być z Japonią, jeśli chodzi o rynek długów.

Wspomniał pan o Libii. Czy katastrofa w Japonii i zamieszki w Afryce mogą się jakość łączyć? Czy to może się przełożyć na jeszcze większy wzrost cen paliw? W internecie już pojawiły się głosy paniki, że za benzynę będziemy płacić po 10 zł za litr.

Japonia nie będzie miała wpływu na ceny paliw. To co łączy te wydarzenia, to splot w jednym czasie. Ale mają one zupełnie inny charakter i dzieją się w zupełnie innych krajach. W Afryce mamy wiosnę ludów, zamieszki. A w Japonii katastrofę naturalną. Libia jest producentem ropy. Japonia jest tylko importerem surowców.

A jeśli chodzi o centy żywności? Mamy na światowych rynkach do czynienia ze spekulacjami, ceny rosną?

Ceny żywności rosną, bo drożeją paliwa. Te towary są ze sobą powiązane, do wytwarzania żywności na masową skalę potrzebne jest paliwo. Ale to ma związek z Libią, a nie Japonią i w przyszłości
trzęsienie ziemi nie powinno mieć wielkiego znaczenia, nawet jeśli wywoła u kogoś efekt psychologiczny.

Jaki wpływ na gospodarkę w innych częściach świata będzie miało trzęsienie ziemi w Japonii? To przecież jeden z najbardziej uprzemysłowionych krajów świata. Zniszczona jest np. jedna z
największych na świecie hut stali, stoją fabryki samochodów.

Z tego co widzę w telewizji, większość zakładów nie jest zniszczona, tylko zamknięta, być może z powodu dostaw prądu. To wszystko jest problemem dla Japonii, nie dla Europy. Japonia jest importerem surowców, nie produkuje ich. Huta stali, to nie to samo co wydobycie rudy. A samochodów czy sprzętu nie zabraknie, japońskie firmy są rozproszone po świecie, Toyoty wciąż będą produkowane w Turcji, elektronika w Chinach. Pozytywny wpływ tej tragedii na gospodarkę może być taki, że Japonię trzeba teraz odbudować. Ktoś musi to zrobić, ktoś zarobi na tym krocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki