Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uniwersytet Łódzki ucieka z centrum miasta na peryferia

Błażej Lenkowski
Błażej Lenkowski
Błażej Lenkowski archiwum
Mówi się, że nie warto walczyć o sprawy stracone i już postanowione. Nie do końca się z tym zgadzam. Losy budowy łódzkich stadionów wskazują, że o błędnych decyzjach zawsze warto wspominać i je piętnować. Sprawy zawsze mogą wziąć niespodziewany obrót. Podążając tym tropem, chciałbym napisać o strategii lokalowej Uniwersytetu Łódzkiego. O planie wdrażanym od lat, który przecież chociażby w kilku procentach można byłoby powstrzymać.

Piotrkowska miała być ulicą akademicką

Kilka lat temu w bardzo ciekawej strategii, napisanej dla ulicy Piotrkowskiej m.in. przez Ewę Boryczkę z Fundacji Ulicy Piotrkowskiej, zawarto jasną rekomendację wzmocnienia akademickiego charakteru ulicy. Autorzy słusznie zauważali, że obecność studentów, nauczycieli akademickich, przyjezdnych "Erasmusów" czyni centrum miasta miejscem żywym, młodym, otwartym i przyjaznym. Byłoby to wzmocnienie wizerunku ulicy Piotrkowskiej jako miejsca elitarnego, związanego z prestiżem akademickim.

Jednocześnie życie uniwersyteckie zasilałoby pobliskie sklepy, kawiarnie, restauracje. Również dla Uniwersytetu byłaby to szansa budowy wizerunku instytucji silnie związanej z miastem, poprzez którą przyjezdni studenci mieliby szansę obcować z jego urokiem, z jego sercem i wyjątkową architekturą. Wielokrotnie słyszałem zachwyt z ust przyjezdnych studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego, których wydziały mieszczą się na starówce, że mogą tam poczuć prawdziwy klimat Krakowa, że ten uniwersytet jest przez to wyjątkowy.

Naprawdę nie rozumiem, co specyficznego, wyjątkowego, unikalnie łódzkiego może zaoferować studentom betonowe osiedle Lumumby i jego okolice?

Peryferyjny uniwersytet na Lumumbowie

Tymczasem - jak to z dobrymi strategiami zwykle bywa - i ta strategia została zaprezentowana na kilku ważnych spotkaniach, różne osoby ją komentowały, chwaliły, po czym wylądowała głęboko w szufladzie. Władze miasta nie podjęły żadnych specjalnych kroków w celu zatrzymania uniwersyteckich budynków w centrum miasta, a władze Uniwersytetu Łódzkiego zachowywały się tak, jakby dokumentu nie było. Efekt jest taki, że w najbliższym czasie powinno się przemianować Uniwersytet Łódzki na Uniwersytet Peryferyjny albo Uniwersytet Lumumbowa.

Największa łódzka uczelnia wykorzystała skutecznie swoją szansę pozyskiwania środków unijnych oraz dochody, wynikające z boomu demograficznego sprzed kilku lat. Wielka szkoda tylko, że nowe budynki powstały tak daleko od centrum miasta, tak daleko od Piotrkowskiej. Poszatkowanie miasta, niepotrzebne jego rozciąganie przestrzenne, które stale generuje dla wszystkich koszty (komunikacja, drogi - żeby wyliczyć tylko kilka składników) wciąż postępuje. Tylko w jakim celu?

Jednocześnie centrum miasta traci swoją żywotność i moc przyciągania. Czy naprawdę za środki finansowe, które zainwestowano w nowe budynki na peryferiach, nie można było kupić i zrewitalizować na potrzeby akademickie kilku kamienic na Piotrkowskiej?

Zostawmy chociaż te kilka wydziałów

Zdaję sobie oczywiście sprawę, że wiele inwestycji jest już zrealizowanych i nie ma tu żadnego pola manewru. Można sobie jednak zadać pytanie, czy naprawdę uniwersytet musi odbierać centrum te ostatnie wydziały, które jeszcze tu funkcjonują. Zabierać studenckie, intelektualne życie daleko od centrum, gdzie będzie toczyć się samo dla siebie.

W przyszłym roku akademickim przenieść się ma na kraniec Lumubowa cały Wydział Filologiczny Uniwersytetu Łódzkiego. Już dziś możemy przewidywać, ile firm, sklepów, pubów i różnych instytucji w centrum upadnie, kiedy setki studentów tego wydziału zawędrują na stałe w okolice ogródków działkowych na osiedlu Lumumby.

Najpierw straci Łódź, później także Uniwersytet

Wydaje się, że największa uczelnia publiczna w mieście powinna patrzeć w strategii swojego rozwoju również na otoczenie, na miasto, jego przyszłość i rozwój. Z wymarłym centrum, z pustą ulicą Piotrkowską nie uda nam się zatrzymać negatywnego trendu w rozwoju miasta i zacząć nadrabiać zaległości, jakie mamy w stosunku do innych wielkich miast Polski. Prędzej czy później drastycznie odbije się to również na samym Uniwersytecie.

***

Autor jest politologiem, prezesem Fundacji Industrial, wydawcy czasopisma Liberte (ww.liberte.pl)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki