Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Bełchatowie żądają odszkodowania od oczyszczalni ścieków za smród

Grzegorz Maliszewski
Grzegorz Maliszewski
W Bełchatowie rozpoczął się proces w sprawie uciążliwych odorów z oczyszczalni ścieków. Mieszkańcy domagają się od miejskiej spółki odszkodowania za naruszenie dóbr osobistych.

To prawdopodobnie jedna z pierwszych tego typu spraw w polskim sądownictwie. Dwaj mieszkańcy Bełchatowa pozwali do sądu miejską spółkę Wod--Kan za krzywdy związane z naruszeniem dóbr osobistych. Ich zdaniem, uciążliwości odorowe, jakimi w ostatnich latach „raczyła” mieszkańców oczyszczalnia ścieków, wpływały negatywnie na komfort życia. Niewykluczone, że jeśli sprawę wygrają, uruchomi to lawinę kolejnych pozwów, bo bełchatowian niezadowolonych ze smrodu w mieście w ostatnich latach było znacznie więcej. Wczoraj przez Sądem Rejonowym w Bełchatowie rozpoczął się proces w tej sprawie.

Na początku rozprawy nie doszło do zaproponowanej przez sąd ugody. Mieszkańcy zgodzili się na nią pod warunkiem wypłaty symbolicznego finansowego zadośćuczynienia. Na to nie zgodziła się pozwana spółka.

W sądzie bełchatowianie podkreślali, że ich dobra osobiste - prawo do wypoczynku i korzystania z czystego środowiska - zostały naruszone. Szczególnie w latach 2012 - 2014, kiedy zapach z oczyszczalni był najbardziej uciążliwy.

Mieszkańcy Bełchatowa pozwali miejską spółkę za smród z oczyszczalni ścieków

- Tolerowałem to zjawisko, kiedy miało charakter incydentalny. Gdy przybrało na sile, to czułem dyskomfort w miejscu zamieszkania - stwierdził w sądzie Przemysław Simiński.

Bełchatowianin podkreślał, że ze względu na smród często musiał jeść poza swoim mieszkaniem. Zapachy z oczyszczalni przeszkadzały mu w aktywności fizycznej, bo nie mógł uprawiać sportu na osiedlu. Zwrócił też uwagę, że odór z oczyszczalni wpływał na stosunki rodzinne, bo rozdrażnienie zapachem sprzyjało wybuchom kłótni.

- Często stawałem przed dylematem czy siedzieć w dusznym mieszkaniu, czy je wywietrzyć powietrzem z uciążliwymi zapachami z oczyszczalni - mówił przed sądem Damian Szymanek, drugi z mężczyzn, który pozwał spółkę Wod-Kan .

Mężczyźni przytoczyli oświadczenie Wod-Kanu z kwietnia 2015 r., w którym spółka przepraszała mieszkańców za „nieakceptowalny poziom” odoru.

W odpowiedzi prezes Wod-Kanu Piotr Kopek stwierdził w sądzie, że uciążliwości trwały wtedy... zaledwie kilkadziesiąt godzin i związane były z początkowym etapem eksploatacji suszarni osadów, a także jej awaryjnością i wieloma problemami technicznymi.

Prezes Kopek podkreślił, że w pozostałym czasie, jeśli oczyszczalnia emitowała zapachy, to na takim samym poziomie, jak inne tego typu zakłady w kraju. Przekonywał też, że w pobliżu osiedla na ul. Przemysłowej działają inne zakłady (spalarnia odpadów medycznych i zakład gospodarki komunalnej), które mogą być źródłem przykrych zapachów, a na okolicznych polach często wylewana jest gnojowica.

[a]https://dzienniklodzki.pl/oczyszczalnia-sciekow-w-belchatowie-wciaz-nie-wiemy-kto-dokonczy-prace/ar/9073534;Oczyszczalnia ścieków w Bełchatowie. Wciąż nie wiemy, kto dokończy prace[//a]

Piotr Kopek przyznał jednak przed sądem, że kiedy został powołany na stanowisko prezesa, to jednym z zadań postawionych mu przez władze miasta pod koniec 2014 r. było rozwiązanie problemu z odorem.

Prezes Kopek zapewniał w sądzie, że Wod-Kan w ostatnich kilkunastu miesiącach zrobił wiele, aby oczyszczalnia nie stanowiła uciążliwości dla okolicznych mieszkańców.

- Poprawiliśmy sprawność techniczną urządzeń i instalacji suszenia osadów, dokonaliśmy korekt procesów technologicznych - powiedział Piotr Kopek. Dodał, że w oczyszczalni zamontowano bariery antyodorowe i zlikwidowano poletka, na których składano osad, zaś „gazy złowonne” z hali krat oraz piaskowników odprowadzane są do specjalnego biofiltru oczyszczającego powietrze.

- Aby zdefiniować problem odoru robimy badania jakości powietrza, współpracujemy z naukowcami i specjalistami z tej dziedziny - powiedział podczas rozprawy prezes Kopek.

Nie potrafił jednak odpowiedzieć na pytania Damiana Szymanka i Przemysława Simińskiego, czy technologie antyodorowe stosowane w latach 2012 - 2014, kiedy jeszcze nie był prezesem, były wystarczająco skuteczne.

Mieszkańcy, którzy pozwali spółkę, przyznali, że obecnie uciążliwości odorowe występują rzadziej. Kolejny termin rozprawy wyznaczono na połowę stycznia. W roli świadków będą wtedy zeznawać pracownicy Wod-Kanu i inni mieszkańcy Bełchatowa.

TYTUŁ RAMKI

16 miesięcy od chwili złożenia pozwu przeciwko spółce Wod-Kan musieli czekać bełchatowianie na rozpoczęcie procesu. Opóźniały go dość niecodzienne okoliczności.
Jesienią 2015 r. sędzia, który miał rozstrzygać spór, złożył wniosek... o wyłączenie go ze sprawy, bo sam jest mieszkańcem Bełchatowa i odczuwa odór z oczyszczalni. Dlatego mógłby być nieobiektywny. Prezes sądu wyznaczył sędziego spoza Bełchatowa, który również poprosił o wyłączenie ze względu na znajomość z mieszkańcami. Ten wniosek jednak odrzucono. W kolejnych miesiącach spółka Wod-Kan wnioskowała o to, aby sprawę rozpatrywał Sąd Okręgowy w Piotrkowie. Wniosek i późniejsze zażalenie spółki jednak odrzucono.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem 7 - 13 listopada października 2016 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki