Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Łodzi powstawały kultowe polskie seriale. Gdzie je kręcono i jaka była ich historia?

Anna Gronczewska
archiwum Romuald Kropat
Łódź chwali się, że dalej chętnie przyjeżdżają tu filmowcy i kręcą tu swoje filmy. Warto więc przypomnieć, że na łódzkich ulicach czy w dawnych pałacach fabrykanckich powstawały kultowe polskie seriale jak „Stawka większa niż życie” czy „Czterej pancerni i pies”.

W tym roku minęło 50 lat od chwili, gdy widzowie po raz pierwszy obejrzeli ostatni odcinek „Stawki większej niż życie”. Serial o przygodach przystojnego kapitana Hansa Klossa powstawał w Łodzi. Tu przecież istniała Wytwórnia Filmów Fabularnych i w jego atelier między 1967 a 1968 rokiem nakręcono wiele scen serialu. Zresztą nie ma chyba odcinka, którym nie zagrałyby jakieś łódzkie obiekty...Bardzo ładnie to zarchiwizowali to i prześledzili twórcy Szlaku Filmowego Dziedzictwa Łodzi. Już w pierwszym odcinku „Stawki większej niż życie” Łódź zagrała...Moskwę. Plac Dąbrowskiego zagrał moskiewskie wejście do siedziby radzieckich służb wywiadowczych. Gdy widzowie przyjrzą się dokładnie tej scenie, to zobaczą dawną willę Jakuba Kestenberga, znajdującą się na rogu i. Jaracza i Sterlinga.

Wiele scen do odcinka „Hotel Excelsior” kręcono w Trójmieście, bo w Gdańsku rozgrywa się jego akcja. Ale nawet tu wystąpił łódzki akcent. Scena, w której J-23 spotyka „swój kontakt” rozgrywa się w Parku Poniatowskiego. Ten „kontakt” ratuje w ostatniej chwili dziecko przed wpadnięciem do stawu. Widać w tle charakterystyczną altankę, dziś w tym miejscu znajduje się most zakochanych, na którym pary zawieszają kłódki symbolizujące ich miłość.

Dawna elektrownia EC-1 przy ul. Targowej zagrała niemiecką fabrykę w odcinku „Ściśle tajne”. Tu też widać jak Wanda Koczeska, aktora grająca Basię, sekretarkę inżyniera Pulkowskiego, konstruktora silników lotniczych, jest śledzona przez gestapowca. Scena ta ma miejsce na schodach łódzkiej cerkwi św. Olgi przy ul. Piramowicza.

Plenery łódzkie zamieniły się w Istambuł w odcinku „Cafe Rose”. Jego bohaterowie grają w tenisa na kortach Miejskiego Klubu Tenisowego w Parku Poniatowskiego. Natomiast tytułową „Cafe Rose” zagrał pałacyk, w którym mieści się dziś łódzkie Muzeum Kinematografii. Scena balu kręcona była zaś w pałacu Roberta Schweikerta przy ul. Piotrkowskiej 262/264. Teraz swoją siedzibę ma tu Instytut Europejski. Pałac można poznać po charakterystycznych witrażach. Natomiast scenę w której po śmierci pani Rose, jej znajoma chce odkryć tajemnice jaką skrywa skrytka bankowa, kręcono na ul. Tuwima, w budynku siedziby Łódzkiego Zakładu Energetycznego. Gra on stambulski bank.

Okazuje się, że odcinek „Cage Rose” miał wiele łódzkich akcentów. Bo Hans Kloss po przyjeździe do Istambułu zatrzymał się w pensjonacie, który zagrała willa Oskara Zieglera przy ul. Curie-Skłodowskiej. Teraz swoją siedzibę ma tu Łódzkie Towarzystwo Naukowe.

Twórcy Filmowego Szlaku Dziedzictwa Łodzi okazali się bardzo spostrzegawczy. Odkryli bowiem, że w odcinku „Ściśle tajne” można zobaczyć kamienicę przy ul. Radwańskiej 52. Zauważyli, że kiedyś na jej parterze znajdował się sklep warzywny, a pozostałością po nim zachowany do dziś szyld z napisem: warzywa i owoce.Inne sceny do odcinka „Ściśle tajne” kręcono w kultowej już, nieistniejącej kawiarni „Honoratka” przy ul. Moniuszki 2. Tu Kloss spotykał się ze swoimi agentami.

Uczniowie III Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki mogą z dumą mówić, że także w ich szkole kręcono słynnego Klossa, choć dla wielu z nich ten serial pewnie nie ma takiej wartości jak dla ich rodziców. Na ul. Sienkiewicza filmowcy zagościli, gdy kręcili dziewiąty odcinek „Stawki większej niż życie”, „Genialny plan pułkownika Krafta”. Niestety widać tylko w nim front szkolnego budynku oraz stojący przed nim pomnik Leona Starkiewicza, byłego dyrektora liceum. J-23 odjeżdża sprzed szkoły rikszą... W tym odcinku pojawiła się też ul. Targowa, a konkretniej znajdujący się kiedyś na niej magazyn, na przeciwko EC-1. Tu spotkali się polscy konspiratorzy.

W jednym z odcinku „Stawki większej niż życie” „grają” też Pabianice, a konkretnie gmach Zespołu Szkół Mechanicznych przy ul. Piotra Skargi. Zdjęcia do serialu kręcono też w Piotrkowie Trybunalskim. „Stawka większa niż życie” ma jeszcze jeden łódzki akcent. Grający Hansa Klossa Stanisław Mikulski był łodzianinem.

– W Łodzi urodzili się też moi rodzice i o ile dobrze pamiętam także dziadkowie – mówił w wywiadzie dla nas zmarły w listopadzie 2014 roku Stanisław Mikulski. – Na pewno jeden z dziadków. Moja rodzina ma więc głębokie, łódzkie korzenie.

Aktor przyszedł na świat 1 maja 1929 roku na ul. Lutomierskiej. Do wojny mieszkał na Bałutach, ale tej kamienicy już nie ma. Chodził do szkoły znajdującej się na rogu ul. Hipotecznej i Limanowskiego. W czasie okupacji jego rodzina przeniosła się na ul. Narutowicza. Stanisław Mikulski mieszkał tam do 1950 roku. Wtedy dostał powołanie do wojska i opuścił Łódź. Ale pozostała tu jego rodzina.

Stanisław Mikulski po latach sentymentem opowiadał teraz o „Stawce”, choć rola Klossa zdeterminowała jego karierę. Polscy reżyserzy bali się obsadzać go w swoich filmach, bo kojarzył się z serialem. Dlatego wiele ról zagrał w Czechosłowacji, w NRD, na Węgrzech. Kiedy kręcono „Stawkę” wydawało mu się, że będzie to serial jego pokolenia, może następnego, a okazuje się, że już czwarte ogląda go z przyjemnością. Mikulski opowiadał, że wielką popularność serial zdobył w Szwecji Był nawet konkurencją na odbywających się w tym czasie mistrzostw świata w hokeju.

– Wiele osób przerzucało kanał na „Stawkę”, rezygnując z hokeja – wspominał Stanisław Mikulski. Wydano tam komiks i książkę o przygodach Klossa. W czasie swej wizyty w Szwecji w ciągu jednego dnia aktor musiał podpisać 2,5 tysiąca autografów!
Po latach Stanisław Mikulski zapewniał, że ceni sobie popularność, którą uzyskał dzięki roli kapitana Klossa. Jednak miała ona drugie oblicze. Musiał od niej uciekać, by mieć chwilę dla siebie.

– Cztery ściany mojego mieszkania były azylem, który osłaniał mnie przed wielbicielami – wyjaśniał.

W serialu wystąpiło ponad 100 aktorów. Większość widzów wymieniając nazwisko drugiego bohatera „Stawki większej niż życie” wymienia jego serialowego przeciwnika, gestapowca Hermana Brunera, którego zagrał Emil Karewicz. Mało kto pamięta, że Karewicz pojawił się tylko w pięciu odcinkach serialu.

- A rola ta była zaplanowana tylko na jeden odcinek – „Kryptonim Edyta” – przypominał nam w wywiadzie Emil Karewicz. Tak jednak spodobała się scenarzystom, że postanowili ją rozbudować. Aktor cieszy się, że choć grał czarny charakter, to zdobył sympatię widzów.

Nieżyjący dziś Zbigniew Safjan, jeden ze scenarzystów „Stawki większej niż życie” wspominał, że zanim nakręcono serial, nadawano w odcinkach spektakl telewizyjny. Powstał na zamówienie redakcji teatru sensacji. Do Safjana i drugiego scenarzysty Andrzeja Szypulskiego(występowali pod pseudonimem Andrzej Zbych), zgłosiła się jej kierowniczka. Poprosiła, by napisali historię z czasów wojny. Na wzór dała dała im radziecką książeczkę o historii sowieckiego agenta w niemieckiej armii. Uznali, że książka była zła i z niej nie skorzystali. Wymyślili własną historię. Stanisława Kolickiego, Polaka będącego radzieckim agentem w niemieckiej Abwerze, ukrywającym się pod mundurem Hansa Klasa, posługującego się kryptonimem J-23.

Autorzy „Stawki” zapewniali, że nie mieli pierwowzoru Klossa.. Ale już po emisji serialu zgłosił się do nich Artur Ritter - Jasrzębski, generał Ludowego Wojska Polskiego. Powiedział, że to on był Klossem! W czasie wojny miał być sowieckim agentem działającym w tajnych służbach niemieckich w Warszawie. Po wojnie został funkcjonariuszem PRL-owskich służb specjalnych. Czy tak jednak było?
Scenarzyści przyznawali, że pisząc przygody Klossa wykorzystali kilka autentycznych faktów. Jak na przykład historię fabryki, którą wysadzał J-23. W rzeczywistości polski agent pomagał przy jej zniszczeniu. Podobno scenarzyści przymierzali się do tego by uśmiercić Klossa w szóstym odcinku serialu. Ówczesny szef telewizji Włodzimierz Sokorski podróżował wtedy po Śląsku. Tam powiedziano mu, że jeśli Kloss zginie, to nie będą głosować na niego w wyborach. Choć wybory nie były wtedy wolne, Sokorski przestraszył się. Wezwał na dywanik scenarzystów i stwierdził, że Kloss nie może zginąć.

Przez wiele lat polskie podwórka i szkoły pełne były małych czołgistów. Ulubionym bohaterem młodych Polaków był Janek. Gdy na podwórku bawiono się w „Czterech pancernych i psa”, każdy chciał być dowódcą „Rudego”. Powodzeniem cieszyły się jeszcze Marusie i Lidki, choć zaszczytem było też mianowanie na Szarika. Dziś przygody dzielnej załogi czołgu „Rudy” przy kolejnych powtórkach telewizyjnych, oglądają ich dzieci i ...wnuki. Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych w wielkich miastach i małych wsiach powstawały Kluby Pancernych. Tworzono załogi „Rudego”. Mogły one liczyć dowolną liczbę członków, ale koniecznie musiało być w niej zwierze. Nie koniecznie pies. Szarikiem były koty, rybki, a nawet żółwie. Do Klubów Pancernych należało 400 - 500 tysięcy dzieci. Gdy w 1970 roku organizowały egzaminy na Kartę Rowerową, to tylko w ciągu jednej niedzieli przystąpiło do niej 800 tysięcy dziewcząt i chłopców!

Franciszek Pieczka, aktor grający w „Pancernych” Gustlika Jelenia pamięta, że członkowie Klubów Pancernych budowały po wsiach budy dla miejscowych Szarików, wykładały je słomą.

Nakręcono 21 odcinków „Czterech pancernych i psa”, choć serial miał się skończyć po siedmiu. Kiedy Janek odnajduje ojca, załoga dochodzi do Bałtyku i ginie Olgierd, dowódca „Rudego”. Takie zakończenie miała też powstała równolegle książka.

– Popularność serialu była tak wielka, że Janusz Przymanowski zaczął pisać kolejne odcinki – wyjaśniał nam Marek Łazarz, autor książki Czterej pancerni i pies. Przewodnik po serialu i okolicach".

Janusz Przymanowski, autor scenariusza i frontowy przyjaciel Wojciech Jaruzelskiego, przygody załogi „Rudego” 102 napisał go na podstawie autentycznych wspomnień polskich żołnierzy walczących na wschodnim froncie. Pisali do niego listy i opowiadali o swoim życiu.

– Gdy serial był emitowany to biegały za mną dzieci, 7 - 8 latkowie i wołały: Tomek, nie piskaj! – opowiadał nam Wiesław Gołas, czyli Tomek Czereśniak. – Nie gniewałem się za to, bo nie jestem obraźliwy.

Załoga „Rudego” i jej przyjaciele jeździła po całym kraju na spotkania z telewidzami. Nieżyjący już Janusz Kłosiński, który był łodzianinem, grał sierżanta Czernousowa opowiadał na,, że kiedyś z Romanem Wilhelmim(Olgierdem) jechali na takie spotkanie z widzami. Przejeżdżali przez miejscowość w której odbywała się niedzielna suma. Nagle ktoś krzyknął: Jadą pancerni! Wszyscy, łącznie z ministrantami wybiegli z kościoła.

– Wilhelmi, który nie był człowiekiem sentymentalny, mrugnął do mnie, puknął się w czoło i powiedział: Ci ludzie zwariowali! – wspominał Janusz Kłosiński.

Bohaterowie „Czterech pancernych” odwiedzili też Łódź. Na ul.Piotrkowskiej i Placu Wolności „Pancernych” witały ich tłumy.
– To było coś nie do wyobrażenia! – wspominał przed laty Romuald Kropat nieżyjący już dziś łodzianin, wieloletni wykładowca łódzkiej Szkoły Filmowej i autor zdjęć do serialu „Czterej pancerni i pies” – Drugie spotkanie zorganizowano w Łodzi, gdy akurat do miasta przybywał kardynał Stefan Wyszyński. Partia chciał w ten sposób odciągnąć łodzian od głowy kościoła. Jednak fortel nie powiódł się. Na spotkanie z „Pancernymi” prawie nikt nie przyszedł. Cała ekipa pojechała więc na przyjęcie, które zorganizowano koło Strykowa...

Tak jak w „Stawce”, również w „Pancernych” zagrały plenery z naszego regionu. W pierwszej serii zdjęcia kręcono głównie we Wrocławiu i Żaganiu. Potem dochodziły inne miejsca. W Bydgoszczy zdjęcia kręcono w centrum miasta i na śluzie. Odcinek, w którym Janek odnajduje ojca realizowano w Gdyni, nadmorskie zdjęcia kręcono także w Krynicy Morskiej i Piaskach. Jednak wiele zdjęć powstało w okolicach Spały. W Spale ekipa miała swoją bazę. Zdjęcia kręcono natomiast w Inowłodzu i Poświętnem. Tam powstały sceny z odcinka „Kwadrans po nieparzystej”.

Wiele kilometrów taśmy filmowej nakręcono w łódzkiej Wytwórni Filmów Fabularnych. W „Pancernych” zagrały także dwa łódzkie pałace znajdujące się przy ul.Skorupki, należące teraz do Politechnice Łódzkiej. Oba można oglądać w odcinku „Kwadrans po nieparzystej”. W obecnym rektoracie PŁ kręcono zdjęcia z zewnątrz. W pałacu gdzie dziś znajduje się liceum politechniki, realizowano zdjęcia wewnętrzne. Natomiast sceny w których pancerni zdobywali Berlin zagrało lotnisko w Aleksandrowie Łódzkim. Tam ustawiono wielką makietę Bramy Brandenburskiej.

Zdjęcia do „Pancernych” kręcono również w okolicach Niewiadowa, koło Tomaszowa Mazowieckiego. Z tej miejscowości pochodzi Cezary Pazura. Był kilkoletnim chłopcem, poszedł przyglądać się jak kręcą kultowy serial. W przerwie zdjęć podszedł do Janusza Gajosa i poprosił o autograf. Nie dostał go.

– Trzeba było powiedzieć, że to ty! – odpowiedział po latach koledze po fachu Gajos.

Wiele lat temu pojawił się pomysł by nakręcić dalsze losy „Pancernych”. Akcja filmu miała się rozgrywać 40 latach po zakończeniu wojny. Bohaterowie spotykają się i znowu razem walczą, choć tym razem nie z Niemcami. Kapral Wichura został sprzedawcą mercedesów, Janek Kos - biznesmenem. Gustlik Jeleń siedziałby w Ustroniu pod pantoflem Honoraty, a Grigorij, który stał się alkoholikiem, został by ściągnięty z Gruzji do Polski. Jednak skończyło się na planach. Choć teraz podobno grupa młodych ludzi chce zrobić komiks o dalszych przygodach „Czterech pancernych i psa”.

Wielu sympatyków ma też „Daleko od szosy”, chyba najbardziej łódzki serial. Zresztą przez większość odcinków jego akcja rozgrywa się w Łodzi. To opowieść o Leszku, chłopaku ze wsi, bez wykształcenia, który zakochuje się w Ani, studentce z Łodzi. Przyniósł on wielką popularność Krzysztofowi Stroińskiemu, serialowemu Leszkowi i Irenie Szewczyk, czyli Ani. Wspaniałą kreację stworzyła tu też Sławomira Łozińska. Zagrała Bronkę, pierwszą dziewczynę Leszka, z jego rodzinnej wsi. Wszyscy pamiętają za pewne scenę, gdy Bronka je czereśnie...

W „Daleko od szosy” często mogliśmy oglądać Dworzec Kaliski. A także Wydział Biologii Chemii Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie studiowała Ania. Mieszkała zaś nieopodal swojej uczelni, przy ul. Narutowicza. W serialu tym zagrało też Muzeum Sztuki przy ul. Więckowskiego, gdzie Ania zaprowadziła Leszka. Razem spacerują też po Parku Poniatowskiego. W „Daleko od szosy” widać też ul. Tuwima po której jeździły tramwaje. Leszek jako kierowca MPK, często wyjeżdża z krańcówki autobusowej na Placu Dąbrowskiego. Zdjęcia kręcono również w nieistniejącej dziś kawiarni „Irena”. Występuje w nim też budynek technikum samochodowego przy ul. Prożka, gdzie Leszek rozpoczął naukę.

Różnie ułożyły się losy aktorów grających bohaterów „Daleko od szosy”. Krzysztof Stroiński należy do najlepszych w swej profesji. Podobnie jak Sławomira Łozińska, którą możemy oglądać w „Barwach szczęścia”. Natomiast Irena Szewczyk nie ma już nic wspólnego z aktorstwem. Zrobiła habilitację i jest pracownikiem katedry Pedagogiki Przedszkolnej i Wczesnoszkolnej Uniwersytetu Łódzkiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki