W 72. minucie piątkowego meczu ŁKS ze Śląskiem Wrocław trener Kazimierz Moskal zdecydował się na trzecią zmianę. Rafała Kujawę zastąpił Jewhen Radionow, co kibice łódzkiego klubu skwitowali gromkimi brawami.
Ukrainiec to jeden z symboli odbudowanego ze zgliszczy klubu. Piłkarz zdobywał gole dla ŁKS w trzeciej, drugiej i pierwszej lidze. Teraz był bliski wpisania się na listę strzelców w ekstraklasie w swoim premierowym występie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zabrakło niewiele. W doliczonym czasie gry strzał głową snajpera obronił bramkarz Śląska. Po chwili sędzia zagwizdał po raz ostatni. Komplet punktów zgarnęli przyjezdni.
- Czuję niedosyt. Nie wie pan, jak długo na to czekałem i przez co przeszedłem, aby doczekać tej chwili - mówił w rozmowie z rzecznikiem prasowy łódzkiego klubu Jewhen Radionow. - Jest mi przykro, bo czuję, że mogliśmy zrobić więcej w tym spotkaniu. Gra na tym stadionie, dla wszystkich tych ludzi, to dla mnie coś więcej niż mecz - stwierdził popularny "Żenia".
Napastnik Łódzkiego Klubu Sportowego liczy zapewne, że to nie jego ostatni występ w piłkarskiej elicie. - Wydaje mi się, że stać nas było na więcej w tej rundzie - przyznał Jewhen Radionow. - Czy pokażemy się z lepszej strony za dwa tygodnie w Gdańsku? Nie wiem. Na pewno bardzo byśmy chcieli - zakończył zawodnik rozmowę z Bartoszem Królem, rzecznikiem prasowym ŁKS.
Jewhen Radionow zadebiutował w ekstraklasie w wieku 29 lat. Od 2016 roku w barwach ŁKS Ukrainiec rozegrał w lidze 78 meczów i zdobył 34 bramki.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?