18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W polityce bezpieczniej jest mieć kota niż dzieci

Piotr Brzózka
Wiesław Gałązka, konsultant polityczny
Wiesław Gałązka, konsultant polityczny Polskapresse archiwum
Z Wiesławem Gałązką, konsultantem politycznym, rozmawia Piotr Brzózka. Czy służby specjalne szkolą rodziny polityków? Czy dorosłe dzieci muszą przejmować się wizerunkiem rodziców na eksponowanych stanowiskach?

Cichy i spokojny Michał Tusk został gwiazdą mediów i to w przykrych okolicznościach. Codziennie poznajemy więcej szczegółów jego współpracy z liniami lotniczymi OLT, zarządzanymi przez Marcina Plichtę, szefa Amber Gold. Czy młody Tusk pociągnie ojca premiera w dół?

Na pewno bardzo zaszkodził ojcu. Choć można powiedzieć, że premier wywołał wilka z lasu. Niepotrzebnie tak mocno reagował na syna ministra Kalemby. Bo odkąd dzieci odpowiadają za rodziców? Natomiast rodzice zawsze będą odpowiadać za dzieci. Dlatego tylko ci politycy, którzy w domu mają jedynie kota, mogą dziś być spokojni. Z dzieci najważniejszych polskich polityków dotąd chyba tylko Monika Jaruzelska była dzieckiem niesprawiającym żadnych kłopotów. No i dzieci Bronisława Komorowskiego na razie nie przynoszą problemów, ale wszystko przed nami. Im więcej dzieci, tym więcej problemów. Bo przypomnijmy choćby "pomroczność jasną" młodego Wałęsy, z której to nie syn, a ojciec musiał się tłumaczyć. Marta Kaczyńska za sprawą swojego męża adwokata też ściągała niekiedy niekorzystne opinie dla Lecha i Marii Kaczyńskich. Jeżeli chodzi o młodego Tuska: żeby nie wykrakał, kiedy żartem wzywał tatę do dymisji, bo stanowisko ojca utrudnia mu karierę.

Kto najbardziej zawalił w sprawie OLT - młody człowiek, który ewidentnie się pogubił, czy premier. A jeśli ten drugi, to jako ojciec czy polityk?

Oczywiście, że syn. Pogubił się w sposób oczywisty. To zupełna utrata etyki zawodowej i instynktu samozachowawczego. Jest takie stare powiedzenie, że żona Cezara powinna być poza wszelkimi podejrzeniami. To samo dotyczy potomstwa. Jeśli dzieci robią tego typu numery, to muszą się spodziewać, że to prędzej czy później wyskoczy. Chyba że już kompletnie nie mają tego instynktu.

Ojciec powinien zabronić synowi pracy w takiej firmie?

Ja się przede wszystkim zastanawiam, co robią służby specjalne w naszym kraju? Miałem kiedyś w ręku instrukcje, które dotyczyły tego, jak powinna się zachowywać osoba na eksponowanym stanowisku oraz członkowie jej rodziny. Dawniej Biuro Ochrony Rządu szkoliło, że nie wolno się przysiadać do znajomych w kawiarni, jeśli ci siedzą z nieznanymi ludźmi. Nie wolno się fotografować z przypadkowymi ludźmi. Unikać sytuacji, które będą stwarzały możliwość prowokacji. I tak kiedyś szkolono. A jednocześnie służby powinny jednak mieć oko i meldować, przecież na biurku "starego" Tuska powinna być gruba teczka odnośnie do zachowań "młodego".

Ale ojciec premier podobno znał sytuację. Ponoć nawet się zdenerwował, co jednak nie przełożyło się na konkrety.

Jeżeli premier wiedział, to musi jednak zaświecić twarzą, skoro nie reagował.

Czy jest jakaś opieka kontrwywiadowcza nad rodziną polityków na tak eksponowanych stanowiskach?

No właśnie też się pytam, czy jest taka opieka, czy rodzice dowiadują się o poczynaniach swoich dzieci? Też chciałbym wiedzieć, bo wydaje się, że panowie ze służb nic nie robią w tym zakresie.

A co by Pan powiedział wspomnianemu na początku synowi ministra Kalemby? Ma się po 10 latach pracy zwolnić, bo tata awansował?

W tym wypadku sytuacja jest czysta. Ale młody Tusk znajdował pracę już w innej sytuacji, gdy ojciec był premierem.

Wiadomo nie od dziś, że z dziećmi świetnie się wychodzi na wyborczych zdjęciach, zwłaszcza jak są małe. Czemu w dorosłym życiu tak często przysparzają kłopotów rodzicom politykom?

Małe dzieci - małe kłopoty, duże dzieci - duże kłopoty. Patrząc na dzisiejszą młodzież staję się coraz bardziej zwolennikiem powiedzenia Antoniego Słonimskiego - że dzieci są zakałą ludzkości. Żartuję oczywiście, natomiast niewątpliwie pilnowanie potomstwa jest coraz większym problemem dla polityków. Najlepiej chyba z takich problemów wybrnął Tadeusz Cymański. Muszę go pochwalić, bo kiedy jego syn miał pewne problemy z prawem, on potrafił to wziąć na klatę i powiedział: "syn jest dorosły, wiedział, co robi i musi za to odpowiedzieć". Bardzo mi się podobała jego postawa. I co więcej, proszę zauważyć, jak szybko sprawa ucichła. Właśnie dzięki takiej reakcji, dzięki temu, że nie było żadnego zatajania sprawy.

Czy dzieci polityków częściej pakują się w kłopoty niż "normalni" ludzie w ich wieku, czy na nich po prostu skupia się uwaga mediów?

Na pewno budzą większe zainteresowanie. Na pewno też jednak, kiedy rodzice osiągają wysokie stanowiska, to dzieci stwarzają coraz więcej problemów, stają się jakby coraz bardziej oderwane od rzeczywistości.

Z drugiej strony premierowi zostaje na pocieszenie córka - podobno dużo popularniejsza niż on sam.

Ale i wokół niej też były jakieś kontrowersje. Odnosząc się ogólnie do dzieci polityków: ludzie w pewnym wieku powinni odpowiadać za siebie. Ale też w przypadku dzieci osób na stanowiskach - powinny się wykazywać zwiększoną troską o godność rodziny. One są mocno dotknięte tą sytuacją, nie mogą pozostawać anonimowe, nie mogą narozrabiać na własny rachunek. W pewnym sensie można im nawet współczuć.
Rozmawiał Piotr Brzózka

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki