Koalicjanci z PO i SLD wysłali sygnał do PiS, że są gotowi porozmawiać o "budżecie porozumienia i kompromisu" (tak nazwała ten dokument Hanna Zdanowska w swoim wystąpieniu na forum rady po prezentacji projektu budżetu). Dlaczego PiS z tej propozycji nie skorzystał i chciał na siłę forsować swoje projekty? Tego nie mogę pojąć...
Podczas sesji budżetowej radni PiS mogli poprosić o godzinę przerwy, żeby zamknąć się ze Zdanowską, Trelą i skarbnikiem. Mogliby wtedy przekonać ich do swoich racji. Ta misja mogła przynieść sukces. I to potrójny. Po pierwsze radni PiS mogli obwieścić sukces, że wprowadzili swoje pomysły do budżetu, chociaż są w opozycji. Hanna Zdanowska pokazałaby łodzianom, że rządzi miastem ponad podziałami. A trzeci sukces odniosłaby Łódź, bo wreszcie dogadałyby się zwaśnione ugrupowania.
Szkoda, że PiS nie wyszedł z inicjatywą takiego spotkania. Trudno, żeby to Zdanowska przyszła do radnych PiS i zapytała, co sobie życzą wykreślić z budżetu, a co chcą do niego dopisać. Prezydent Łodzi była na całej sesji, chociaż widać było, że dręczyła ją grypa. Nie doczekała się propozycji spotkania ze strony PiS.
PiS zaproponowało wiele nowych zadań budżetowych. Wskazał takie źródła ich finansowania, na jakie nie mógł przystać skarbnik. Wycięcie pieniędzy z przygotowań do Expo, mniejsza pula na odśnieżanie dróg i rezygnacja z trasy W-Z były nie do przyjęcia. A gdyby PiS spotkał się za skarbnikiem, to on wskazałby, co można bezpiecznie wyciąć z budżetu, aby dopisać część pomysłów PiS.
W efekcie PiS okopał się na stanowisku, że Zdanowska nie jest gotowa do współpracy. PO twierdzi, że PiS nie chce kompromisu. To powrót do punktu wyjścia przed sesją budżetową.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?