Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W sobotę wielki finał Festiwalu Szkół Teatralnych

Łukasz Kaczyński, Joanna Kocemba
"Świadectwa wzlotu upadku wzlotu wzlotu wzlotu upadku i tak dalej Antka Kochanka"
"Świadectwa wzlotu upadku wzlotu wzlotu wzlotu upadku i tak dalej Antka Kochanka" materiały promocyjne
W sobotę po południu poznamy wyniki konkursu łódzkiego XXX Festiwalu Szkół Teatralnych. Po "Zabawie jak nigdy" w reż. Wiesława Komasy, ostatnim konkursowym spektaklu studentów warszawskiej Akademii Teatralnej, już teraz wiadomo, że zespół ten to silny zbiór osobowości artystycznych. Każdym kolejnym spektaklem umacniają nas w przekonaniu, że mają nie tylko wrodzony talent, ale i nabyty warsztat.

Spektakl opowiada historię bywalców pewnej amerykańskiej knajpy i oparty jest w głównej mierze na sztuce aktorskiej i jako taki stanowi doskonałe pole do popisu dla kończących szkołę dyplomantów. Wybija się Kacper Matula grający starszego mężczyznę, który przygrywa sobie na akordeonie i opowiada każdemu, kto chce go słuchać niestworzone historie. Z jednej strony wzbudza on u widza politowanie i rozczulenie, z drugiej jego intensywna ekspresja lekko przeraża.

Ciekawą postać wykreował też Adam Serowaniec. Jego Harry to niedoceniany artysta, który próbuje udowodnić innym, że posiada talent. Podczas gdy pozostali bohaterowie widzą jego nieudolność, widzowie zauważają wielkie umiejętności aktorskie Serowańca. Harry jest nie tylko żywym konstruktem scenicznym, ale i swoistym metakomentarzem do twórczości teatralnej i zawodu aktora.

Za punkt wyjścia do spektaklu "Świadectwa wzlotu upadku wzlotu wzlotu wzlotu upadku i tak dalej Antka Kochanka" posłużyły Sebastianowi Majewskiemu losy patrona jednej z wałbrzyskich ulic. Wykorzystując mity i miejskie opowieści także o jego synu, który osobowością i seksualnym rozbuchaniem wybijał się ponad rzeczywistość PRL, reżyser i studenci wrocławskiej PWST bez uruchamiania bogatej machinerii teatru otworzyli przed publicznością surrealistyczny, wijący się w paroksyzmach absurdu świat.

Na scenie przeprowadzony zostaje niby-sąd nad życiem i poczynaniami Antka Kochanka. Jest co oceniać. Oprócz niepewnej rewolucyjnej przeszłości, Antek odpowiada za śmierć żony lokalnego urzędnika (lub prostytutki - wersje wikłają się, pewne jest, że zagryzła ją czarna pantera, ulubienica Antka), na koncie ma homoseksualny romans, na który remedium miały być eksperymenty przeprowadzane w szpitalu psychiatrycznym przez perwersyjną siostrę zakonną. Głos w sprawie Antka zabierają kolejne groteskowe postaci, także te, jak Róża Luksemburg, reanimowane z mroków historii.

Wszystko to, by powiedzieć widowni... Właśnie. W widowisku najsłabsze są tekst i sfera myślowa, czerpiąca z katalogu dyżurnych tematów znanych już ze spektakli twórców lewicujących. Tu punkty zbiera się za uszczypliwości pod adresem pokolenia JP2, kompromitowanie narodowych mitów, pochwałę własnego kosmopolityzmu. Spektakl jest tylko barwną, miejscami wtórną zabawą możliwościami teatru, nie żadnym sądem nad przeszłością, Polską, Polakami etc., choć realizacja takie pretensje zdradza.

Na szczęście pozwala wybrzmieć aktorskim talentom. Z kobiecego "plemienia" brzuchatych mieszkanek Wałbrzycha wybija się przerysowaną grą i solidnym warsztatem Ewelina Ruckgaber (Anna Krajowy, wspominająca erotyczne popisy Antka wśród pracownic kopalni), a niebywałą ekspresyjnością i plastycznością Sara Celler-Jezierska (Róża Luksemburg). Godne polecenia są role Karoliny Krawiec (stopniowo odsłaniająca swoje szaleństwo siostra Wioletta Orańska) i Kamili Pieńkos (Przybrana Siostra). Nie sposób nie wspomnieć o dojrzałym i wyważonym aktorstwie Piotra Mokrzyckiego (Pan Zdzisława). Nie łamiąc groteskowej konwencji potrafi on uczynić graną postać wiarygodną i bardzo prawdziwą.

W piątek ostatnie spektakle pokazały Kraków ("Czyż nie dobija się koni?") i Łódź ("Instynkt gry").

W sobotę, po gościnnym spektaklu VGIK "Mieszkanie Zoyki", poznamy laureatów nagród: Ministerstwa Kultury, "Inwestycja w talent" (MultiBanku), publiczności dla "najbardziej elektryzującej aktorki i aktorki" (PGE), dla zespołu aktorskiego najlepszego spektaklu, dla "obiektywnej aktorki i aktora"(Opus Film), dziennikarzy, Radia Łódź, TVP Łódź, "Kalejdoskopu" i słynnej studolarówki - Nagrody Machula dla największej indywidualności festiwalu.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki