18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walasek: To nie sztuczka, a poprawa wskaźników finansowych miasta

Marcin Darda
Mateusz Walasek
Mateusz Walasek archiwum prywatne
Z Mateuszem Walaskiem, przewodniczącym klubu radnych Platformy Obywatelskiej, rozmawia Marcin Darda:

W jaki sposób miasto chce wydać na inwestycje 3 mld zł w trzy lata, skoro tegoroczny budżet ma wykonanie na poziomie 25 proc., a mamy koniec października?
Nigdy nie jest tak, że inwestycje są wykonywane symetrycznie w ciągu całego roku, bo to wynika ze specyfiki procesu inwestycyjnego. Pewne rzeczy płatne są później, inwestycje się toczą, a zatem nie jest tak, że co miesiąc trzeba wydać 1/12 budżetu inwestycyjnego, a jest wręcz tak, że na koniec roku wydaje się więcej. Poza tym trzeba jeszcze zwrócić uwagę na to, że dwie trzecie całego tego programu to są inwestycje duże, realizowane w różnych uwarunkowaniach, w których coś się może spóźnić. Ale generalnie są elementami większego projektu. Oczywiście zakładam, że nie wszystko może się udać w stu procentach, ale według mnie plan wydaje się realny.

A pozostając przy tegorocznym budżecie na inwestycje, to na jakim poziomie przewiduje Pan jego wykonanie?
Trudno to teraz skalkulować, tym bardziej że część tegorocznego budżetu na inwestycje wejdzie w tzw. wydatki niewygasające, które będzie można wydać w 2013 roku. Poziom wykonania będzie zależał więc także od nich. Nie wykluczam zresztą kolejnych korekt w budżecie, tak jak już to zrobiliśmy w ubiegłym tygodniu, zatem trudno to szacować, ale budżet na inwestycje będzie bliższy wykonania niż niewykonania. Ale generalnie jest to pytanie do skarbnika.

Ale skoro już rozmawiamy o korektach, to zapytam, czy w związku z przesunięciami nie ma zagrożenia dla unijnego dofinansowania Trasy Górna lub dworca?
Do sprawy trzeba podchodzić ekonomicznie, ale można też inżyniersko. Widać przecież wyraźnie, że te dwie inwestycje się toczą. Przy Górnej widać już pierwsze od 20 lat w Łodzi wiadukty i tu nie ma żadnych obaw. Dworzec to inwestycja większa i dużo bardziej skomplikowana, ale mnie pociesza to, że jest takie czasopismo jak "Rynek Kolejowy" , profesjonalne, ale niezbyt przyjazne naszemu miastu. I gdy tam ocenia się poziom inwestycji kolejowych, to oni pewne zastrzeżenia mają, ale na ten aspekt sprawy nie wskazują zupełnie. Zagrożenie może być w momencie niezrealizowania projektu, a na razie nie mam danych, by to stwierdzić.

Są teorie, że wykonanie tegorocznego budżetu będzie wyższe tylko dzięki transferowi 100 mln zł, ściętych z inwestycji do Łódzkiej Spółki Infrastrukturalnej i oddaniu ich przez ŁSI do miasta. Zwiększa się poziom inwestycji i jest wpływ do budżetu, który ratuje od komisarza. Czy o taki model "inwestowania" chodzi w Łodzi?
Komisarz to jest jakiś wymysł, bo jest taka gmina jak Pątnów, która wielokrotnie przekroczyła normy, a próg 60 proc. przekroczyły też Kraków i Wrocław i komisarzy tam nie ma. Tu chodzi o podniesienie udziału inwes-tycji w budżecie, bo wtedy banki mają możliwość przyznania Łodzi tańszego kredytu. Oczywiście to nie jest operacja, która tworzy jakieś szczególne dobro, nie ma się co łudzić. Ale jest to operacja, która umożliwia Łodzi dostęp do tańszych pieniędzy na inwestycje i - co istotne - ludzie, którzy pojawiają się na spotkaniach Związku Miast Polskich czy Unii Metropolii powiadają, że są zdziwieni, że Łódź nie zajmowała się tego typu operacjami finansowymi, bo inne duże miasta już to wielokrotnie robiły.

To jest sztuczne zbijanie zadłużenia.
Ja bym to nazwał raczej poprawą wskaźników finansowych miasta lub poprawą udziału inwestycji w wydatkach miasta.

A za rok to samo? Cięcia inwestycji pod koniec roku - i to niemałe - to już tradycja.
Pewne w życiu są tylko śmierć i podatki. Ale powtórzę, że w przypadku Trasy Górna ten wylany beton można już zobaczyć i to się nie dzieje z niczego, zatem prędzej czy później te faktury za wykonanie się pojawią. W tej uchwale wyraźnie mówi się o tym, że jest konkretny, trzymiesięczny termin fakturowania. Zresztą, jaka jest inna alternatywa? Nie inwestujmy? Przejadajmy?

Ja nie jestem malkontentem. Pytam, czy to jest realne.
Nie można wszystkich inwestycji wkładać do jednego worka. Są wśród nich takie, o które się mniej boję, jak Trasa Górna, są takie, o które można się obawiać, jak dworzec, ale i takie, o które można się bać najwięcej, jak Trasa W-Z, która w ogóle nie ruszyła. Jednak są też inwestycje, które do tego programu inwestycyjnego można opcjonalnie włączać. Są w dużym stopniu przygotowane, ale czekają na pieniądze i swój czas. W razie poślizgu czy nawet zaniechania mogą wejść w ich miejsce. Oczywiście nie mówię teraz o projektach 500-milionowych, bo to byłoby trudne, ale myślę o kilkudziesięciomilionowych, które można przyspieszyć.

Czy to się uda w sytuacji, kiedy w grę wchodzi projekt, konkurs, a przed nami ostatni rok tej perspektywy unijnej?
Nie wszystkie inwestycje w Łodzi są wykonywane przy udziale środków unijnych. Gdyby chodziło o opóźnienie tak finansowanej inwestycji, to byłby problem. Ale może chodzić choćby o stadiony, w których Unia Europejska nie partycypuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki