Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzę Łódź: Chwilowy cały ten zgiełk... FELIETON

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Ireneusz Kowalewski
Ireneusz Kowalewski
Cały ten jazz znów na chwilę spotyka się z Łodzią.

Dźwigająca nieco bombastyczną nazwę - bo i Wielka, i Gala, i Grand Prix - uroczystość rozdania nagród łódzkiego Stowarzyszenia Jazzowego „Melomani” doczekała się jubileuszowej, trzydziestej edycji i nie tylko na naszą skalę ma to znaczenie wyjątkowe. Ze względu chociażby na wytrwałość, pomimo różnych, zwykle niesprzyjających okoliczności, a i wierność (po łódzku, co prawda, czyli głównie w oparach świetlanej historii miasta, błyskotliwie wiążącego niegdyś film, sztukę i muzykę) gatunkowi twórczości, który wiele Łodzi zawdzięcza, a z którym Łódź radzić sobie już nie potrafi, ponieważ do niego potrzeba przestrzeni i osobowości. Rzecz jasna, tradycyjnie i tym razem przy okazji wieczoru „Melomanów” ogrzeją się lokalni politycy, którzy ogłaszają wówczas zgodnie, iż Łódź jest stolicą polskiego jazzu. Grube ściany Teatru Wielkiego, na szczęście, tłumią w tym momencie westchnienie tych miejsc w kraju, gdzie jazz gra prawie codziennie. Pretekstem do gali są specyficzne, nie zawsze „na czasie” (ale może to też ich urok), nagrody „Melomanów” - towarzysko określane Kowalami, od nazwiska niezmordowanego prezesa stowarzyszenia, Ireneusza Kowalewskiego, w pewnym momencie „ubrane” w blichtr „Oscarów Jazzowych” (lecz ktoś poszedł po rozum do głowy i to złotko otrzepał) - które z różnych powodów nie osiągnęły rangi, jaką powinny, ale zarazem są w gronie bardzo niewielu wyróżnień w kraju, które przez tyle lat wciąż z taką pompą się przyznaje. Sztandarowym laurem gali odważyłbym się nazwać nagrodę dla łódzkiego jazzmana roku - uparcie próbującą doceniać środowisko, którego reprezentantów z prawdziwego zdarzenia można w Łodzi wskazać przy pomocy coraz mniejszej liczby palców (w tym z takimi postaciami, które swój wielgachny talent, jeżeli jeszcze dłużej pokręcą się w tym samym grajdole, utopią). Myślę, że Stowarzyszenie Jazzowe „Melomani” powinno przyznać coroczną nagrodę za całokształt działalności Ireneuszowi „Kowalowi” Kowalewskiemu i ona akurat należeć będzie do tych, które nie są koniunkturalne. Za trzymanie się jazzu w mieście, w którym jazzu spontanicznie i regularnie nie ma już gdzie grać, a o jego dostępności rozważają ludzie, którzy jazzu (przynajmniej nowego) nie słuchają. W takich realiach trudno nawet domagać się, by „melomański” model nieco przewietrzyć.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki