Po piątkowym remisie z Jagiellonią Białystok w oczach wielu graczy Widzewa były łzy, ale dopiero w niedzielę pewnie już przekonali się, że nic z ich walki o utrzymanie nie będzie. Wygrana Cracovii w Lubinie z Zagłębiem w praktyce degraduje Widzew.
A przecież mogło być zupełnie inaczej, bo Widzew rundę rewanżową zaczął naprawdę dobrze, zdobył cztery punkty w dwóch meczach, a mógł więcej, bo w Kielcach prowadził 2:0, by tylko zremisować. A później przyszła porażka ze Śląskiem po błędzie sędziego (karny w końcówce) i remis z Jagiellonią, gdzie też do sędziego, który nie zauważył ewidentnego faulu Jakuba Tosika na Marcinie Kaczmarku w polu karnym, można się przyczepić.
- Przeciw nam są karne, a dla nas nie - denerwował się Kaczmarek i trudno mu się dziwić, bo przecież - teoretycznie - dodając do dorobku Widzewa trzy punkty (remis we Wrocławiu, wygrana z Jagiellonią) łodzianie wciąż mogliby być jeszcze w grze o ekstraklasę. A tak będą grali po prostu o honor. I o zakończenie sezonu choćby z jednym wyjazdowym zwycięstwem. Będą mieli na to dwie szanse - w czwartek w Bielsku-Białej i 31 maja w Lubinie. Ten ostatni mecz będzie zresztą bardzo smutny, bo obie drużyny będą żegnać się z ekstraklasą...
- Póki jest szansa na utrzymanie, będziemy zasuwać do końca - mówił po meczu z Jagiellonią trener Artur Skowronek. Niestety, szansy już nie ma, bo na rozważanie matematycznych możliwości zwyczajnie szkoda czasu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?