Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włodzimierz Nykiel: Uniwersytet Łódzki stawia przede wszystkim na badania naukowe

rozm. Paweł Patora
Rektor Włodzimierz Nykiel uważa, że w problemie, jakim jest niż demograficzny, trzeba dostrzec szansę
Rektor Włodzimierz Nykiel uważa, że w problemie, jakim jest niż demograficzny, trzeba dostrzec szansę Grzegorz Gałasiński
Z prof. dr. hab. Włodzimierzem Nykielem, rektorem Uniwersytetu Łódzkiego rozmawia Paweł Patora.

Jakie najważniejsze zadania stoją przed Uniwersytetem Łódzkim w siedemdziesiątym roku akademickim?
- Oprócz zadań ważnych, które co roku podejmujemy, czekają nas zadania wynikające właśnie z tej okrągłej rocznicy. Chcemy bowiem, by obchody jubileuszu nie tylko wypadły okazale, ale żeby miały też znaczenie dla życia uniwersyteckiego.

Może więc zacznijmy od tych zadań zwykłych...
- Przed wakacjami, po długiej dyskusji, senat naszej uczelni przyjął plan rozwoju działalności naukowej. Wyznacza on nasze działania do końca kadencji obecnych w ladz (a więc do końca sierpnia 2016 r. - przyp. P.P.), ale mam nadzieję, że będzie kontynuowany później. Polega na tym, że spośród dwóch podstawowych zadań uniwersytetu - nauki i dydaktyki - będziemy bardziej dynamicznie rozwijać naukę. Chcemy stać się uczelnią naukowo-dydaktyczną, a nie dydaktyczno-naukową.

Co przesądziło o podjęciu tej decyzji?
- Po pierwsze, nasz potencjał jest o wiele większy niż jego wykorzystanie do tej pory. Po drugie, mamy do czynienia z niżem demograficznym. W tym problemie trzeba dostrzec szansę. Jeżeli w dydaktyce pojawią się pewne zmniejszenia, to więcej potencjału osobowego będzie można wykorzystywać w działalności naukowej.

Odsunięcie dydaktyki na drugi plan może zniechęcić młodzież do studiowania na Uniwersytecie Łódzkim...
- Ależ my nie zamierzamy spychać dydaktyki na dalszy plan! Zmiana akcentów będzie skutkiem wyłącznie wzmocnienia nauki, a nie osłabienia dydaktyki. Nadal zamierzamy utrzymać mocną pozycję dydaktyki.

A inne z zadań na rozpoczęty rok akademicki...
- Chcemy nadal rozwijać współpracę z zagranicą, i to zarówno w sferze nauki, jak i dydaktyki. Z roku na rok mamy coraz więcej studentów zagranicznych i coraz więcej naszych studentów wyjeżdża za granicę. Rozwijamy też i wzmacniamy współpracę z pracodawcami. Nie tylko z przemysłem, bo przecież nasi absolwenci trafiają też do instytucji pozabiznesowych, na przykład do administracji i kultury.

Wspomniał Pan o zadaniach związanych z obchodami jubileuszu...
- Wprawdzie główne uroczystości odbędą się w maju, ale cały rok akademicki jest rokiem 70-lecia. Z tej okazji przygotowujemy wiele przedsięwzięć. Niedługo ukaże się bardzo ciekawa książka o historii uniwersytetu. W maju przyszłego roku odbędzie się specjalny koncert uniwersytecki w Filharmonii Łódzkiej. Przygotowujemy światowy zjazd absolwentów naszej uczelni. Będzie też doktorat honoris causa dla Umberto Eco - znakomitego filozofa i pisarza, który już potwierdził przyjazd. Od października zaczynamy organizować wiele konferencji z różnych dziedzin, sympozjów i seminariów, które - nawet jeśli cykliczne - będą miały w związku z 70-leciem szczególny charakter. Chcę też podkreślić, że choć jubileusz uniwersytetu jest dla nas rzeczą centralną, to jednak siedemdziesięciolecie obchodzi cała Łódź akademicka. Na Konferencji Rektorów Łódzkich Uczelni Publicznych wypracowaliśmy koncepcję wspólnych obchodów tego jubileuszu. Głównym punktem będzie posiedzenie Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Które problemy utrudniające rozwój uczelni wymagają najpilniejszego rozwiązania?
- Wciąż dostrzegamy problem niedostatecznego finansowania nauki, zwłaszcza dyscyplin humanistycznych. Odczuwamy skutki mniejszego zainteresowania studentów niektórymi kierunkami. Staramy się równoważyć rozwój wszystkich nauk, choć nie jest to łatwe. Optymistyczne jest to, że uda nam się w tym trudnym dla uniwersytetów okresie realizować większość naszych przedsięwzięć inwestycyjnych, jak choćby oddany właśnie do użytku budynek Wydziału Filologicznego. W przyszłym roku może uda się nam dokończyć renowację zabytkowego budynku przy Narutowicza 68.

Czy Uniwersytet Łódzki poważnie odczuwa malejącą liczbę kandydatów na studia?
- Spadku liczby kandydatów doświadczyliśmy najpierw na studiach niestacjonarnych. Dopiero w ubiegłym roku po raz pierwszy spadła u nas liczba nowo rekrutowanych studentów studiów stacjonarnych. W tym roku nie zakończyliśmy jeszcze rekrutacji, ale na podstawie dotychczasowych wyników jestem umiarkowanym optymistą. Przed problemem malejącej liczby kandydatów stoją wszystkie polskie uczelnie. Ponieważ maleje liczba kandydatów, więc rośnie konkurencja między uczelniami o tych kandydatów, którzy mogą stać się studentami.

Co robi Uniwersytet Łódzki, aby wygrać tę konkurencję?
- Kluczową sprawą jest jakość studiów czyli dbałość o to, żeby poziom studiowania był u nas jak najwyższy. Są też inne działania. Na przykład od kilku lat tworzymy nowe kierunki studiów obliczone na zmieniającą się sytuację na rynku pracy. Czasami są to kierunki nie tylko sugerowane przez pracodawców, ale wręcz wraz z nimi organizowane, np. lingwistyka dla biznesu. Na kierunek ten, uruchomiony wraz z firmami Infosys i Hewlett Packard, przy udziale władz miasta, mamy znaczną liczbę kandydatów. Równie trafiony okazał się uruchomiony kilka lat temu kierunek "prawo podatkowe z rachunkowością". Ponadto coraz szerzej wychodzimy na zewnątrz z informacją o naszej ofercie edukacyjnej. I to bez wątpienia przyczynia się do naszego sukcesu, bo niż demograficzny dotyka nas w mniejszym relatywnie stopniu niż inne uczelnie akademickie. Myślę, że nasz uniwersytet jest dużo bardziej widoczny w mieście niż kilka lat temu, co oczywiście sprzyja naborowi na studia. Ważny jest też dla nas wzrost liczby studentów zagranicznych, dlatego czynimy starania, aby liczba ta nadal rosła.

W nieoficjalnych rozmowach wielu nauczycieli akademickich, nie tylko z UŁ, narzeka na niski poziom kandydatów na studia i na stopniowe obniżanie się poziomu studiów, spowodowane powszechną dostępnością kształcenia na poziomie wyższym. Czy władze UŁ dostrzegają ten problem?
- Widzimy go, ale warto pamiętać, że w latach 80. studiowało kilka procent młodzieży. Teraz, i taka jest koncepcja przyjęta w Unii Europejskiej, studiuje kilkadziesiąt procent. Nie ulega więc wątpliwości, że studiują u nas osoby, które przy koncepcji kilku, a nawet 15 procent osób na studiach, na pewno do nas by nie trafiły. Mimo to staramy się o utrzymanie poziomu. Czasami, na przykład na biologii, organizujemy dobrowolne zajęcia uzupełniające, m.in. po to, żeby wyrównać poziom.

Czy jednak masowość studiów nie prowadzi do równania w dół i obniżania poziomu studentów najzdolniejszych?
- Utrzymywanie wysokiego poziomu najlepszych studentów odbywa się w sposób naturalny. Można podać kilka przykładów, także takich, które znam z własnych doświadczeń. Wysyłamy naszych studentów za granicę, by tam mogli konfrontować się z kolegami kształconymi w innym systemie. Nasi studenci i doktoranci piszą po angielsku prace magisterskie, a później uczestniczą za granicą w ponadtygodniowych konferencjach, gdzie współpracują ze studentami z innych krajów. Jadą tam tylko najlepsi. To pokazuje, że przy dbałości o średni poziom studiów, dajemy też szanse studentom najlepszym, aby mogli realizować swoje zamierzenia, a nawet marzenia.

Co w pracy uczelni zmieni obowiązująca od 1 października ustawa o szkolnictwie wyższym?
- Jedną z najważniejszych zmian jest odstąpienie od płatności za studia na drugim kierunku, co cieszy nie tylko studentów, ale i nas. Ta odpłatność była pociągnięciem nie najlepszym merytorycznie, a także przysparzała kłopotów biurokratycznych. Zmienią się też warunki komercjalizacji badań naukowych. Zmian jest dużo więcej. Wiele z nich oceniamy dodatnio, ale musimy przyjrzeć się, jak nowe przepisy będą funkcjonowały w praktyce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki