Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włókiennik? A kto to jest?

Paweł Patora
Przedsiębiorstwa tekstylne i przemysłu mody ze świecą szukają świetnie wykształconych, znających realia produkcji i kreatywnych inżynierów, a także techników i operatorów nowoczesnych, skomputeryzowanych maszyn i urządzeń.

Kadry dla innowacyjnego włókiennictwa i przemysłu mody potrzebne od zaraz! Tak brzmiał temat zorganizowanego przez Zarząd Główny Stowarzyszenia Włókienników Polskich i Tomasza Trelę, wiceprezydenta miasta Łodzi, ogólnopolskiego panelu dyskusyjnego, który odbył się w Łodzi 21 kwietnia z udziałem związanych z tą branżą przedsiębiorców, przedstawicieli wyższych uczelni, szkolnictwa zawodowego i samorządów terytorialnych.

Jest praca, nie ma fachowców

Uczestnicy dyskusji byli zgodni, że główną przyczyną braków kadrowych przemysłu tekstylno-odzieżowego jest niewiedza młodych ludzi i ich rodziców, jakie szanse daje praca w tym przemyśle i jak atrakcyjna jest to branża.

- Miejsca pracy w niej są stabilne - mówiła Elwira Zaręba, prezes Stowarzyszenia Włókienników Polskich - bo zakłady włókiennicze i przemysłu mody to nie są montownie, które wkrótce mogą wynieść się do innego kraju, ale są to firmy z polskim kapitałem, prowadzone przez polskich przedsiębiorców, którzy chcą prowadzić je w naszym kraju, niezależnie od uwarunkowań zewnętrznych.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Ile można zarobić w firmie odzieżowej

Wojciech Słaby z grupy roboczej ds. edukacji zawodowej przy Zespole Trójstronnym ds. Przemysłu Lekkiego, który działa w ramach Rady Dialogu Społecznego, podkreślił, że w Unii Europejskiej włókiennictwo i przemysł mody uważa się za jedną z najważniejszych branż. Dodał, że jest to branża promująca polską gospodarkę i uznawana za strategiczną dla regionu łódzkiego.

- Wydaje się więc, że nie powinna mieć problemu z fachowcami, a jednak ma - skonstatował.

Aleksandra Piesakowska, członkini zarządu firmy Polontex w Częstochowie - producenta tkanin liturgicznych, krawatowych, obrusowych, zasłonowych, obiciowych, wózkowych firan żakardowych, woali i innych, zauważyła, że przy tak różnorodnym asortymencie potrzebna jest kadra inżynieryjno-techniczna, której w firmie brakuje. Średnia wieku załogi wynosi 54 lata. Polontex podjął więc współpracę z zespołem szkół im. Władysława Reymonta w Częstochowie, gdzie uruchomiono kształcenie techników włókienników, a także z Politechniką Łódzką.

Sztuka przetkana techniką

Wydział Technologii Materiałowych i Wzornictwa Tekstyliów PŁ, w celu pozyskania kandydatów na studia, współpracuje ze szkołami i uatrakcyjnia kształcenie. Kierunek studiów włókiennictwo zmienił na włókiennictwo i przemysł mody. Wprowadził też nowy, cieszący się dużym zainteresowaniem kierunek - wzornictwo. Jego absolwenci dostają tytuł licencjata sztuki lub magistra sztuki.

- Bo to jest sztuka, ale przetkana techniką, gdyż nie chcemy konkurować z Akademią Sztuk Pięknych - mówi prof. Józef Masajtis, dziekan wydziału TMiWT.

To powinno się sprawdzić, bo - jak twierdzi Cezary Przybysławski, prezes produkującej garnitury firmy NORMAN w Radzionkowie - do zakładu tego zgłasza się wielu magistrów sztuki, absolwentów ASP, którzy są na ogół nieskuteczni, gdyż nie mają pojęcia o pracy z praktykami z przemysłu. Wydaje się, że magistrowie sztuki po PŁ takie pojęcie będą mieli.

PRZECZYTAJ TAKŻE: IKEA i Politechnika Łódzka sprawdzą, czy klient lubi ekologiczne tekstylia [ZDJĘCIA]

Brak chętnych do szkół

Chyba jeszcze większym zmartwieniem, niż niedobór kadry z wyższym wykształceniem, jest dla przedsiębiorców branży tekstylno-odzieżowej brak absolwentów zasadniczych i średnich szkół zawodowych. Najlepiej radzą sobie z tym problemem większe przedsiębiorstwa, które nie mają w okolicach konkurencji, natomiast mają partnerów w postaci samorządu lokalnego i szkoły.

Np. zatrudniający 360 osób zakład NORMAN z Radzionkowa ma podpisaną umowę z prezydentem Bytomia i z Urzędem Pracy w Bytomiu, że przyjmie do pracy każdą liczbę absolwentów szkół zawodowych z gwarancją zatrudnienia na 5 lat. Ściśle współpracuje też ze szkołą w Sosnowcu.

W Łodzi i regionie łódzkim, gdzie przemysł włókienniczy i przemysł mody jest bardziej rozdrobniony, trudno o ścisłe współdziałanie jednego przedsiębiorstwa z jedną szkołą. Jednak coraz więcej właścicieli i szefów firm już rozpoczęło współpracę ze szkołami lub planuje jej rozpoczęcie.

Trwają badania prowadzone w ramach projektu pod nazwą „przemysł włókienniczo-odzieżowy w regionie łódzkim wczoraj i dziś, a potrzeby rynku pracy”. Ich celem jest rozpoznanie potrzeb kadrowych i oczekiwań pracodawców odnośnie zatrudnienia przyszłych kadr, jak również ocena przygotowania absolwentów do wejścia na rynek pracy. Są już pierwsze wyniki tych badań, prowadzonych przez Obserwatorium Rynku Pracy dla Edukacji przy Łódzkim Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego, wraz z instytucjami i organizacjami partnerskimi.

- Badanie przeprowadzono na próbie 114 firm z regionu łódzkiego - mówi Elżbieta Ciepucha, kierownik Obserwatorium Rynku Pracy dla Edukacji. - Tylko jedna czwarta z nich deklaruje, że współpracuje ze szkołami. Jednak 30 procent twierdzi, że do końca 2016 r. zamierza podjąć taką współpracę. Ma ona polegać, poza praktykami i wycieczkami zawodoznawczymi, także na rekrutacji pracowników spośród uczniów szkoły. 38 procent firm wskazuje, że potrzebna jest im nowa kadra. Deklarują, że zatrudniliby zwłaszcza osoby z wykształceniem zasadniczym zawodowym, policealnym i średnim zawodowym, a najbardziej poszukiwane zawody to: szwaczka, kolekcjonerka, konstruktor odzieży, krawiec, operator maszyn dziewiarskich, technik dziewiarz, technik włókiennik i technolog odzieży.

Drastyczny brak absolwentów z kwalifikacjami do wykonywania tych zawodów powoduje, że przedsiębiorstwa radzą sobie we własnym zakresie.

- Prowadzimy też rekrutację spośród osób, które nie mają przygotowania włókienniczego - przyznaje Andrzej Szklarczyk, członek Zarządu i dyrektor ds. produkcyjno-technicznych łódzkich zakładów „Ariadna” S. A. Fabryka Nici - ale jest to dla nas określony koszt, bo tych ludzi trzeba od początku uczyć, wręcz prowadzić za rękę.

Od nowa kształcą włókienników

Jacek Jakubiak, przewodniczący Rady Nadzorczej Dywilanu, zauważa, że do skutecznego kształcenia kadr dla branży włókienniczo-odzieżowej potrzebna jest silna szkoła, dobrze wyposażona w nowoczesne urządzenia, posiadająca fachową kadrę dydaktyczną i współpracująca z przemysłem. Jednak żeby powstała, potrzebne jest mocne wsparcie finansowo-organizacyjne, a być może konieczne są także decyzje administracyjne władz centralnych.

Zdaniem Jacka Jakubiaka istnieje potrzeba rozwiązań systemowych, gdyż inicjatywy oddolne skazane są na niepowodzenie. Próby zorganizowania kształcenia zawodowego, podejmowane w Łodzi przez pracodawców z branży włókienniczo-odzieżowej, nie powiodły się.

Na razie udało się reaktywować kształcenie techników włókienników w zespole szkół przy ul. Żeromskiego 115, gdzie przez całe dziesięciolecia było Technikum Włókiennicze. Warto przypomnieć, że w roku szkolnym 1969/70 kształciło się w nim 767 uczniów (na podst. książki pod red. Janusza Szoslanda „Apogeum włókiennictwa w Polsce”, Łódź, 2010). Wtedy jednak w całym kraju, w technikach i zasadniczych szkołach włókienniczo-odzieżowych uczyło się łącznie 5.475 osób. I nie brakowało kadr, chociaż ówczesne przedsiębiorstwa miały często kilkutysięczne załogi. W Łodzi Uniontex w okresie największego rozwoju zatrudniał ok. 14 tys. osób, a Poltex ponad 12 tysięcy.

Dzisiaj cieszymy się, że w szkole przy Żeromskiego zawodu technik włókiennik uczy się 50 uczniów. Reaktywacja kształcenia w tym zawodzie była możliwa dzięki zaangażowaniu wielu zakładów pracy. Jest wśród nich „Ariadna”, która m. in. organizuje praktyki dla uczniów klasy włókienniczej i funduje stypendia dla najlepszego ucznia.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Ponad 400 miejsc pracy w regionie łódzkim czeka na techników włókiennictwa

- Od 1 maja pracuje u nas nasza stypendystka - mówi dyrektor Szklarczyk. - Mam nadzieję, że zakotwiczy u nas na dłużej.

Andrzej Szklarczyk podkreśla, że choć Ariadna ma już 119 lat, to pod względem technologii i wyposażenia w maszyny jest przedsiębiorstwem z połowy XXI wieku. Dlatego potrzebna jest wykwalifikowana kadra techniczna. Podobnie jest w wielu innych przedsiębiorstwach.

- Dobre zakłady mają dzisiaj maszyny o ogromnej wartości - mówi prezes Przybysławski z firmy NORMAN. - Najprostszy automat krawiecki, którego nie mają żadne szkoły odzieżowe, kosztuje 50 - 80 tysięcy euro. Takich automatów u mnie w fabryce jest około 20.

Tak kosztowne maszyny muszą być obsługiwane przez fachowców. Nie wystarczy przyuczenie do zawodu. Potrzebne jest kształcenie w szkole zawodowej, współpracującej z przemysłem.

MATURA 2016|MATURA 2016 POLSKI - podstawowy i rozszerzony [ARKUSZE, ODPOWIEDZI matura 2016 polski]

MATURA 2016|MATURA 2016 MATEMATYKA: poziom podstawowy [matematyka ODPOWIEDZI, ZADANIA, ARKUSZE CKE, ROZWIĄZANIA]

MATURA 2016|MATURA 2016 ANGIELSKI - poziom podstawowy i rozszerzony [ODPOWIEDZI, ARKUSZE, PYTANIA, TRANSKRYPCJE]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki