Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Wnętrza" na festiwalu "Nowa Klasyka Europy". Będą zawsze miejsca przy stole... [RECENZJA]

Łukasz Kaczyński
Życie dopisało do spektaklu nowy kontekst. Zmarłego niedawno aktora Damira Todorovića zastąpił George Lasha (w koszuli w kratę)
Życie dopisało do spektaklu nowy kontekst. Zmarłego niedawno aktora Damira Todorovića zastąpił George Lasha (w koszuli w kratę) Krzysztof Szymczak
III. "Nową Klasykę Europy" otworzyły "Wnętrza", spektakl z gatunku urzekających, nie powalających

Przy nadkomplecie zaczął się w piątkowy wieczór III. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Klasyki Światowej "Nowa Klasyka Europy" w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Widownia obejrzała "Wnętrza" w reż. Matthew Lentona, międzynarodową koprodukcję szkockiego zespołu Vanishing Point.

Od lat w najdłuższą zimową noc gromadzi się przy stole sześcioro bliskich sobie osób. Napełniają pokój drobnymi gestami, serdecznościami, zrozumieniem. Niektóre skrycie marzą o bliskości posuniętej dużo dalej, choć nie jest ona możliwa. Na przykład gospodarz, leciwy Peter, jest gotów organizować spotkania i bawić zebranych, by przez kilka chwil przebywać w pobliżu młodej i pięknej Aurory. Nie interesuje go tylko nieco od niego młodsza Ann, której nie jest obojętny. Ujawnienie myśli byłoby zniszczeniem łączącej wszystkich wyjątkowej i prawdziwej relacji. Obok nich przy stole zasiadają więc Nostalgia (za tym, co utracone) i Melancholia (której źródeł nie potrafią nazwać). Nie wiedzą, ale widz dowie się, że to ostatnie ich spotkanie.

"Wnętrza" luźno oparte są na "Wnętrzu" Maurice'a Maeterlincka. Z dramatu wzięto postać nadrzędnego wobec zebranych przy stole, nie do końca wyjaśnionego narratora. Najpierw jego (w zasadzie jej) głos zdradza szczegóły z motywacji towarzyszących postaciom, potem pojawia się za oknem jako... Właśnie. Zjawa? Czyja? Żony gospodarza przyjęcia? A może to anioł? Egzystujący już poza ziemskim czasem, bo w końcu porzuca przytulne angielskie wnętrze, by udać się do kolejnych. Dopełniając melancholii, ale i wierząc w trwanie tego, co dobre. "Gdziekolwiek będziesz, cokolwiek się stanie, /Będą miejsca w książkach i miejsca przy stole..." śpiewał nie tak dawno temu Marek Grechuta.

Nie w grze aktorów tkwi sedno wartości tego teatralnego eksperymentu. Oni grają tradycyjnie, ale bez słów (choć markują mowę), więc wyrazistszym gestem oddają emocje targające ich postaciami - jak w brytyjskim sitcomie lub disneyowskiej animacji. Co ciekawe, przez oddzielającą od publiczności szybę nic nie widzą. Pozbawieni kontaktu z atmosferą na widowni, muszą grać tak, jakby nie grali - jakby naprawdę chcieli sprawić przyjemność Peterowi. Postaci noszą ich prawdziwe imiona. Eksperyment to jednak złe słowo, gdyż zakłada niewiadomy efekt lub jego brak. Tu wszystko jest szlachetnie domknięte. Także dla widzów. "Wnętrza" rewidują sposób postrzegania akcji. Wzrok "ogłuszonego" widza jest bardziej czuły na gesty, emocje i nastrój tworzony scenografią i perspektywą podglądacza. W Polsce (generalizując) oglądamy spór dwóch estetyk: teatru poszukującego (często nie znajdującego) i tradycyjnego, opartego na rzemiośle. "Wnętrza" wpuściły do tego zatęchłego domu powiew świeżości.

Przejmujący aneks do spektaklu rozciągniętego w sferze między sztuką a życiem dopisało to ostatnie. Pokaz w Łodzi był pierwszym bez Damira Todorovića, aktora zmarłego przed tygodniem na raka. Zdjęcie zastępującego go Lashy nie pojawiło się w scenie przepowiadania śmierci postaci. A portret Todorovića wniesiono po spektaklu. Publiczność oddała mu hołd brawami. "Wnętrza" wybrano na pierwszy spektakl NKE nie przypadkiem. To nie sceniczny fajerwerk, raczej intelektualna przygoda z percepcją widowiska. Zaproszenie na festiwal, spotkanie, czyli wspólnotowe przeżycie. I czuła prośba, by cenić drobiny składające się na życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki