Wojewoda łódzki do samorządów: „przekazanie Poczcie Polskiej żądanych danych jest obowiązkiem prawnym samorządów”

Wojna podjazdowa między państwową spółką a samorządami trwa już niemal tydzień. Najpierw poczta rozesłała do wszystkich samorządów maile w środku nocy o wydanie rejestrów wyborców, czyli baz danych zawierających personalia, adresy i PESELe wszystkich wyborców. Jako podstawę prawną wskazano ustawę o zwalczaniu COVID-19 i rozporządzenie premiera. Większość samorządów zignorowała wnioski, bo podpisano je jedynie nazwą firmy, a Państwowa Komisja Wyborcza wskazała, że żądania poczty będą zasadne, gdy pojawi się pod nimi kwalifikowany podpis osoby uprawnionej. Tak też Poczta uczyniła. 24 kwietnia mailing powtórzono, jednak pożądanego skutku dla Poczty to nie przyniosło, bo większość samorządów nie zastosowała się do wniosków. Unia Metropolii Polskich, czyli prezydenci dwunastu największych polskich miast, odmówiło. Dlaczego? Bo Kodeks Wyborczy nie przewiduje udziału Poczty Polskiej w wyborach, a rozporządzenie premiera nie ma rangi ustawy.

PiS wybory korespondencyjne chce przeprowadzić na prawach specjalnej ustawy, tyle tylko, że ta jeszcze nie działa, bo znajduje się w Senacie. Ale głos zabrał w tej sprawie wojewoda łódzki. W pismach rozesłanych do samorządów zaznaczył, że o ile wnioski Poczty Polskiej spełniają normy co do formy prawnej, czyli posiadają m.in. kwalifikowany podpis osoby uprawnionej, to „podlegają natychmiastowemu wykonaniu”, a „przekazanie Poczcie Polskiej żądanych danych jest obowiązkiem prawnym samorządów” - czytamy w piśmie wojewody.

Niewykluczone, że spór rządu z samorządami ma już podłoże wyłącznie prestiżowe, po obu stronach obliczone na napędzanie opinii publicznej. „Rzeczpospolita" informowała we wtorek, że Poczta Polska ma całą bazę PESEL już od 22 kwietnia, a przekazało ją ministerstwo cyfryzacji. W bazie PESEL znajduje się więcej informacji o wyborcach, niż personalia i adresy wraz z numerami PESEL potrzebne do przeprowadzenie wyborów.