Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko zaczęło się od "Wicherka". Historia Jarosława Kreta

Anna Gronczewska
Jarosław Kret mówi, że wychował się na telewizyjnych korytarzach
Jarosław Kret mówi, że wychował się na telewizyjnych korytarzach Piotr Smoliński/Polska Press
Prognoza pogody była zawsze jednym z najważniejszych punktów telewizyjnego programu. I tak jest do dziś.

Pierwszym kultowym prezenterem pogody, którego kochała cała Polska, był Czesław Nowicki, nazywany przez wszystkich Wicherkiem. Urodził się w 1928 roku w Wilnie. Po wojnie los sprowadził go do Warszawy, gdzie pracował jako dziennikarz "Życia Warszawy".

Miał 30 lat, gdy z telewizji otrzymał propozycję nie do odrzucenia: miał prezentować prognozę pogody. Nie wybrano go przypadkowo. Sprawami pogodowymi zajmował się też w "Życiu Warszawy". Meteorologia z czasem stała się jego pasją. Początkowo prognozę pogody prezentował na odręcznie przygotowanej mapie, przedstawiającej kontury granic Polski. Ale szybko zyskał sympatię telewidzów. Z pokazywania pogody zrobił mały show, co w telewizji tamtych czasów było nowością. Ludzie z całego kraju przysyłali mu niespotykane okazy grzybów, warzyw...

Od 1963 roku Wicherek miał pomocnicę. Została nią Elżbieta Sommer, którą widzowie szybko nazwali Chmurką. Z czasem pani Elżbieta sama zapowiadała pogodę. Nie miała z tym problemu, bo z wykształcenia jest meteorologiem, a do telewizji trafiła prosto z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. - Pogodę pokazywałam najpierw na zwykłej, szkolnej tablicy, gdzie mokrą kredą znaczyłam mapę - opowiadała nam przed laty Elżbieta Sommer. - Potem była tablica metalowa, gdzie na magnez przyczepiano znaczki pogodowe. Z czasem technologia tak poszła do przodu, że doszliśmy do ery komputera.

"Wicherek" stracił pracę w telewizji pod koniec lat siedemdziesiątych. Jak głosi legenda po tym, gdy na antenie wspomniał o "wiatrach ze wschodu". Potem wiele lat publikował w różnych czasopismach, gazetach. Zmarł w 1992 roku.

Na polu bitwy, jeśli chodzi o zapowiadanie pogody, pozostała "Chmurka" Elżbieta Sommer, która w telewizji pracowała do 2005 roku. Wtedy przeszła na emeryturę.

Dziś swoich prezenterów pogody ma każda stacja telewizyjna. Jednym z najpopularniejszych jest związany z Telewizją Polską Jarosław Kret. Nie denerwuje się, gdy ktoś nazywa go panem od pogody.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Czym się mam denerwować, kiedy jestem panem od pogody? - tłumaczył nam Jarosław Kret. - Bardziej jest dla mnie męczące, gdy ktoś ma do mnie pretensje czy pogoda jest zła albo dobra. Tak jakbym miał na to wpływ. Ale na szczęście mam też świadomość, że jestem też panem od innych rzeczy.

Opowiada, że wychował się na telewizyjnych korytarzach, bo w telewizji pracowała jego mama, która była główną księgową.
- Swoje pierwsze pieniądze zarobiłem w telewizyjnej reklamówce - wspominał Jarosław Kret. - Miałem wtedy pięć czy sześć lat. Reklamowałem jakieś pożywienie dla dzieci w puszkach. Te reklamówki służyły bardziej temu, by uświadomić ludziom, że można karmić dzieci mlekiem z puszki. Występowałem w niej razem ze swoim bratem bliźniakiem Jackiem.

Już jako student afrykanistyki postanowił, że zostanie dziennikarzem, który będzie zajmował się światem. Trafił do prywatnej telewizji NTW, gdzie był prezenterem newsów i reporterem. Stamtąd przeszedł do "Teleexpressu". W tym czasie zaczął spełniać swoje marzenia i robić program "Klub podróżnika".

- Wtedy też zadzwoniła do mnie Zosia Ratajczak z TVP 3, która rozkręcała programy regionalne - wspomina. - Powiedziała, że chcą robić inną prognozę pogody, bardziej geograficzną i stwierdziła, żebym się do tego nadawał. Zgodziłem się w końcu. Stwierdziłem, że to wyzwanie, postaram się zrobić z prognozy pogody coś fajnego. Opowiedzieć przy okazji jak Indianie przywołują deszcz, jak nasi przodkowie traktowali chmury, wichury i tak zacząłem. Przy okazji stosowałem do tego pewne metody telewizyjne.

W Polsacie najpopularniejszym panem od pogody jest Marek Horczyczak, a w TVN Tomasz Zubilewicz. W tej ostatniej stacji pogodynką jest też od wielu lat Omenaa Mensah. Opowiadała nam, że pogodynką nie została przez przypadek. Zawsze lubiła geografię.

- W TVN dlatego tak długo szuka się prezenterów pogody, bo nie czytamy z ekranu - mówiła nam Omenaa. - Nikt nam nie podaje gotowej prognozy. Przed emisją musimy sami ją przygotować. Rozmawiamy z synoptykiem, on podaje nam prognozę, ale to już od nas zależy, jak ją przekażemy. Musimy dobrze znać się na układach niskiego ciśnienia, na wyżach. Posiąść wiedzę o wietrze, izobarach. Powinniśmy wiedzieć, kiedy jest zbyt wysokie ciśnienie, za duża różnica między centrum a obrzeżami niżu. To świadczy, że będzie mocno wiało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki