Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabawki i zabawy w czasach PRL-u. Jak się wtedy bawiliśmy?

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Te zabawki wzbudzają wspomnienia...
Te zabawki wzbudzają wspomnienia... Facebook Stare zabawki/archiwum Dziennika Łódzkiego
Zabawki z czasów PRL-u wywołują wspomnienia. Na Facebooku pojawiają się strony oferujące lalki, auta czy żołnierzyki z tamtych czasów. Warto też przypomnieć zabawy dzisiejszych pięćdziesięciolatków. . Wybierzmy się więc w sentymentalną podróż do tamtych czasów.

Zabawki i zabawy w czasach PRL-u.

Anna Frąckiewicz, łódzka nauczycielka, matka trojga dzieci urodziła się w połowie lat sześćdziesiątych. Swe dzieciństwo spędziła w domu dziadków w Łasku. Gdy uczyła się w pierwszej klasie razem z rodzicami i siostrą przeprowadziła się do Łodzi. Jej rodzina zamieszkała na osiedlu Zarzew, w wieżowcu na ul. Tatrzańskiej.

- Gdy byłam mała to marzyłam o wózku z budka dla swoich lalek – wspomina Anna. - Niestety rodzice nie chcieli mi takiego wózka kupić. Zaczęłam więc kombinować. Miałam w domu drewniany wózek, na kółeczkach, ze sznurkiem, na którym leżały drewniane klocki. Pomyślałam, że zamienię go w wózek dla lalek, z budką, taki o jakim marzyłam. Położyłam na nim rozkładany stołeczek. Potem pudełko po butach, tak by imitowało budkę. Zawiesiłam na tym pudełku firankę. Włożyłam poduszkę. Na niej ułożyłam lalkę i ciągnąć ten wózek za sznurek dumnie kroczyłam po podwórku..

Zupa z cegły

Pamięta, że gdy mieszkała u dziadków to brała cegły i cierpliwie tarła nimi o chodnik. Tak powstawała „zupa pomidorowa”. Dokładała do niej jakieś chwasty, które imitowały warzywa i potem tą „zupą” karmiła lalki.

- Kiedy przeprowadziłam się do Łodzi to na naszym osiedlu trwała jeszcze budowa – wspomina Anna Frąckiewicz. - Razem z Asią, moją przyjaciółka z dzieciństwa, uwielbiałyśmy chodzić na tę budowę. Szłyśmy tam zaraz po lekcjach. Wchodziłyśmy do takiego betonowego kręgu i bawiłyśmy się dom. Nie przeszkadzało nam, że wokół były dźwigi, jeździły wywrotki, pracowały koparki, było po prostu niebezpiecznie. Ale my nie widziałyśmy świata poza zabawą. Potrafiłyśmy siedzieć tam po kilka godzin. Nie raz przychodził tam po mnie tata, z pasem...Gdy nie wracałam do domu to wiedział, gdzie mnie szukać...

Guma i kapsle

Ania też uwielbiała grać w gumę. Nie wolno było jej tego robić w domu. Mieszkała na dziesiątym piętrze, a po nią żyli sąsiedzi. Ale gdy nie było rodziców to z siostrą nie przejmowały się zakazami. Ustawiły dwa krzesła i rozciągnęły gumę. Dobrze się bawiły...Nagle guma zniknęła.

- Po prostu zsunęła się z krzeseł, czego wtedy nie wiedziałyśmy – śmieje się Anna. - Zaczęłyśmy szukać gumy, ale nie mogłyśmy znaleźć. Pomyślałyśmy, że to kara boska, bo zrobiłyśmy coś wbrew woli rodziców...Guma znalazła się po kilku latach, kiedy zmienialiśmy w domu wykładzinę..

.

Paweł Wojtasik, 56-letni inżynier wychował się na Bałutach. Tak jak większość dzieci całe dnie spędzał na podwórku.

- Uwielbialiśmy grać w „kapsle” - opowiada. - Tory wyznaczało się na piaszczystym podłożu, miały taką szerokość jak długość buta. Najlepiej nadawała się do tego piaskownica. Ale nie zawsze można było z niej korzystać. Budowało się na tych torach różne przeszkody. Najważniejsze były jednak kapsle. Dziś gdy otwieram piwo to zaraz wspominam dawne czasy. I myślę: Gdyby miał kiedyś taki kapsel...Bo w czasach mojego dzieciństwa prawdziwym hitem był kapsel po „Żywcu”. Ale sobie radziliśmy. Do środka wklejaliśmy flagi różnych państw, oczywiście osobiście zrobione. No i wpisywaliśmy numery polskich kolarzy z jakimi startowali w „Wyścigu Pokoju”. Najwięcej było szóstek...Z takim numerem jeździł przecież nasz ówczesny idol, Ryszard Szurkowski.

Bramki z ławek

Beata Rożniatowska, dziś poważna pani prawnik, wychowała się na łódzkim Widzewie, w okolicach ulicy Szpitalnej. Opowiada, że gdy tylko wróciła ze szkoły to zostawiała tornister i już biegła na podwórko.

- Zaraz pojawiało się towarzystwo – śmieje się Beata. - Na malutkim placyku, który był wtedy dla mnie ogromny, przewracało się parkowe ławki, które zamieniały się w bramki. I grało się w pikę nożną. Dziewczyny, chłopaki.. Potem biegło się całą zgrają do stojącego przy ul. Niciarnianej saturatora i kupowało wodę sodową, czystą lub z sokiem. Sprzedawano ją w szklaneczkach mytych pod skąpym strumieniem wody...Ale smakowała jak nic na świecie! Inną ulubioną zabawą były państwa- miasta. Rysowało się na ziemi wielki krąg, dzieliło na państwa. Każdy mógł wybrać swoje ulubione. Potem jedna osoba brała patyk i rzucając go krzyczała: wywołuję wojnę przeciwko...Z miejsca, gdzie złapało się patyk można było zrobić określoną liczbę kroków, a potem z tego miejsca zakreślić dla siebie określoną część innego państwa..

.

Dwa ognie i trzepak

Beata wiele czasu spędzała na trzepaku. Pamięta, że miała z sześć lat, gdy z wielkim podziwem patrzyła na kolegów, którzy na trzepakowym drążku potrafili wykonać najróżniejsze fikołki. Ona się bała, ale raz postanowiła spróbować.

- Tyle, że wybrałam trzepak, którego ten niższy drążek był zamontowany z pięćdziesiąt centymetrów od betonowego podłoża – opowiada. - Usiadłam na nim, przechyliłam się, by zrobić wreszcie efektownego fikołka i walnęłam głową w ...beton. Skończyło się rozbitą głową i awanturą w domu..

.

Pamięta też, że często grało się w dwa ognie, chowanego, a często organizowało się podwórkowe podchody. Gdy padało to odwiedzało się kolegów i koleżanki w domach.

- Wymyślało się różne zabawy – dodaje Beata. - W klatce mojego bloku mieszkało kilku rówieśników. Pomysłów nam nie brakowało. Ustawialiśmy na środku pokoju stół, Na jego środku książki i grało się tenisa stołowego. Książki zastępowały czasem paletki..

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki