Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielone oblicze Łodzi, która kiedyś słynęła z fabrycznych kominów

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Łódź to zielone miasto. Oblicza się, że dwadzieścia procent jej powierzchni stanowią właśnie zielone tereny. Parki i zieleńce znajdziemy nie tylko na obrzeżach miasta, ale również w jego centrum

Joanna i Piotr Kamińscy w Łodzi się urodzili, wychowali. Tu na świat przyszły ich dzieci. Mieszkają blisko Arturówka. W każdy weekend całą rodziną idą na spacer po tym kompleksie leśnym.

- Ale ja pracuje w centrum i idąc do biura mijam codziennie park imienia Sienkiewicza - mówi Joanna. - Tych parków w samym śródmieściu jest znacznie więcej. Zielone tereny są wielkim atutem Łodzi. Przyjechali do nas kiedyś znajomi z Poznania. Byli zaskoczeni, że w naszym mieście jest tyle zieleni, parków. Byli zachwyceni Lasem Łagiewnickim i Arturówkiem.

Oblicza się, że na terenie Łodzi jest 1500 hektarów lasów miejskich, 1100 hektarów lasów prywatnych i jeszcze 200 hektarów lasów państwowych! Jeśli dołożymy do tego parki, zieleńce to okaże się, że 20 procent powierzchni Łodzi to tereny zielone!

- Łódź zawsze była zielona! - zapewniał nas Mirosław Wojalski, emerytowany nauczyciel, badający od lat historię naszego miasta. - W miejscu, gdzie powstało miasto, znajdowała się Puszcza Łódzka. Przechodził przez nią tylko Trakt Piotrkowski. A resztę terenu stanowiły lasy. Natomiast, gdy nadszedł rok 1820 i zaczęło się uprzemysłowienie miasta, to rozpoczęła się wycinka lasów. Osadnicy potrzebowali drewna na budowę domów, na opał, na wznoszenie warsztatów. Potem, przez niemal ćwierć wieku, drzewo służyło jako opał do pieców parowych. Tak więc łódzki las się przerzedził. Z czasem ścinano go, by był teren, gdzie miasto mogło się rozbudowywać. W 1840 roku przyłączono do Łodzi duże, tereny leśne, które potem wycięto. Z jednym wyjątkiem. To miejsce to park Źródliska. To był pierwszy, publiczny łódzki park. Potem powstało kilka kolejnych, urządzanych przez miasto. W 1901 roku złożono wniosek do gubernatora piotrkowskiego o zatwierdzenie statutu Towarzystwa Upiększania Miasta i Okolic. Został odrzucony. Gubernator stwierdził, że w Łodzi jest wystarczająca ilość drzew i dostatecznie dużo parków publicznych. Były zaś trzy i jeden w trakcie urządzania.

Park Źródliska jest dziś jednym z ładniejszych w Łodzi. Łodzianie chętnie przychodzą tu na spacery oraz by odwiedzić znajdującą się w nim nowoczesną Palmiarnię. Mało kto wie, że kiedy powstał park, wokół były bagna, rozlewiska i wybudowano w nim mosty mające dwa metry wysokości. Koło „Źródlisk” utworzono Wodny Rynek. A wokół parku Karol Scheibler buduje swoje imperium przemysłowe. Powstaje tam pierwsza fabryka, tzw. centrala. Jej budowa zaczyna się w latach 1854-1856. Rok później Scheibler wznosi swój pierwszy pałac. Dziś znajduje się w nim Muzeum Kinematografii. Po latach na ul. Targowej swój pałac wybuduje inny fabrykant Oskar Kon, który pewnie nie przypuszczał, że po latach będzie miała tu siedzibę słynna łódzka Szkoła Filmowa.

Park Źródliska był pierwszym parkiem publicznym utworzonym w Łodzi

Park Źródliska to najstarszy, publiczny, łódzki park. Powstał już w 1840 roku. Rosły w nim między innymi graby, olsze, świerki. Opiekował się nim specjalnie zatrudniony ogrodnik. W latach pięćdziesiątych dziewiętnastego wieku zachodnią część parku sprzedano Karolowi Scheiblerowi. To dzisiejszy popularny Park Źródliska II.

Tak więc publicznym parkiem została tylko jego wschodnia część, czyli Źródliska I. Miasto nie miało jednak pieniędzy na odpowiednią pielęgnację. Wydzierżawiło park prywatnemu przedsiębiorcy, ale on nie poprawił stanu parku. W latach 70-tych dziewiętnastego wieku jego wschodnią część wydzierżawiło łódzkie Bractwo Kurkowe, które założyło tu strzelnicę. Czynna była do 1905 roku. Park Źródliska I w latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku zaczęła dzierżawić rodzina Scheiblerów. Stał się ulubionym miejscem odpoczynku łódzkich robotników. Do dziś rosną w nim wiekowe dęby, jedne z najstarszych w Łodzi. Niektóre mogą mieć nawet 300 lat! Po 1945 roku Źródliska stały się parkiem miejskim.

Jak podaje Wacław Pawlak w książce „Minionych zabaw czar, czyli czas wolny i rozrywka w dawnej Łodzi” w parku Źródliska przygotowywano dla łodzian wiele atrakcji. Jedną z nich były budy z tresowanymi wilkami oraz muzeum historyczne. Prezentowano w nim m.in. skórę cielęcia z dwoma głowami. Inną atrakcją były posmarowane tłuszczem słupy. Wygrywał ten kto najszybciej wspiął się na czubek. Nie było to łatwe. Większość śmiałków kończyła swe próby na ziemi, ale zwycięzcę nazywano „maładcem”, który w nagrodę mógł otrzymać nawet zegarek...

Wieczorem zabawę uświetniały tańce, a kończyły ją pokazy sztucznych ogni.

Z czasem zaczęły powstawać inne parki miejskie.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 8-14 sierpnia 2016 roku

- Park Kolejowy założony w 1874 roku czy dzisiejszy Park im. Sienkiewicza, który nazywał się Mikołajewski - tłumaczy Mirosław Wojalski, który w swojej książce, „575 lat miasta Łodzi” jeden rozdział poświęcił właśnie łódzkiej zieleni. - Park Mikołajewski powstał w 1896 roku na miejscu tzw. świńskiego targu. Był też park przy ul. Dzielnej, czyli dzisiejszy Park im. Staszica. Z czasem zaczęły powstawać kolejne. Jak park przy ul. Narutowicza, która wtedy nazywała się ul. Dzielną. Tam w 1912 roku odbywała się wielka wystawa przemysłowo-rzemieślnicza. Został po niej pomnik robotnika wspartego na młocie. Był to przed wojną symbol przemysłowej Łodzi. Zniszczyli go w czasie wojny hitlerowcy. Potem powstał Park im. Poniatowskiego. To fragment lasu zwanego „Złote wesele”, przeciętego linią kolei warszawsko-wiedeńskiej.

Park im. Józefa Poniatowskiego władze Łodzi założyły już w 1910 roku na terenie, gdzie znajdowały się lasy miejskie. Początkowo nazywano go ogrodem przy ul. Pańskiej, bo tak nazywała się dzisiejsza ul. Żeromskiego. A jeszcze w 1917 roku jego patronem został książę Józef. Zaprojektowano go tak, by zawierał elementy ogrodu angielskiego i francuskiego. W czasie pierwszej wojny światowej na jego rabatach łodzianie uprawiali... ziemniaki. Po jej zakończeniu znów przychodzili tu odpocząć. Między innymi nad znajdujący się w tym parku staw. Dziś nad nim przechodzi mostek. Stał się on jednym z ulubionych miejsc spotkań zakochanych. Na dowód swej miłości zawieszają na nim kłódki...

Jednym z najpiękniejszych łódzkich parków był ten w Helenowie. Tyle, że przez lata dostępny był tylko dla bogatszych mieszkańców miasta. By wejść na jego teren trzeba było kupić bilet. Park w Helenowie założyli spadkobiercy Karola Anstadta, właściciela łódzkiego browaru. Ogród powstał w dolinie rzeki Łódki. Projektowała go znana berlińska firma ogrodnicza L. Späth. Można było podziwiać w nim cieplarniane rośliny, był staw, sztuczne wodospady i wodotryski. Wszystko ozdobione chińskimi lampionami. Po stawie pływano łódkami w kształcie gondoli. Była też restauracja, która mogła pomieścić tysiąc osób... Nie brakowało cukierni, lodziarni. Był też tor kolarski i muszla koncertowa. Goście mogli też spotkać inne atrakcje. Na przykład obejrzeć dzikie zwierzęta. Były pary niedźwiedzi, danieli, jeleni, dzików, a także trzy sarny i kilka zająców. Z czasem wybudowano pawilon, w którym można było podziwiać tresowanego szympansa. Jak podawała ówczesna prasa, cieszył się on dużą sympatią wśród łodzian. Na drugi brzeg stawu przechodziło się specjalnym mostkiem. Tam można było podziwiać piękne rabaty kwiatowe, ale i wodotrysk. Przedstawiał on dziewczynę z łabędziem, którą otaczały żabki. Z ich pyszczków wytryskiwała woda. Drugi wodotrysk znajdował się na skarpie. Ten przedstawiał karzełka z parasolem. W pobliżu ustawiono sztuczną grotę z wulkanicznych tufów. W helenowskim ogrodzie organizowano liczne festyny, wyścigi cyklistów, gry zwane tombolą. Za wstęp do tego parku trzeba było płacić, ale chętnych do jego odwiedzenia nie brakowało. Tak jak w 1898 roku, gdy mogli podziwiać balon, który wzniósł się na wysokość 3000 stóp.

Zapamiętano też m.in. festyn, który zorganizowano tu z okazji XXXV-lecia Straży Ogniowej w Łodzi. Na cyklodromie zbudowano japoński ogród, w którym urzędowało czterysta dziewczyn przebranych za gejsze. Obsługiwały licznie zgromadzoną publiczność. Między innymi wpinały gościom w klapy marynarki chryzantemy. W pewnym momencie na japońskiej wieży pojawił się ogień... Przybyły oddziały straży, zaczęły go „gasić” i wynosić gejsze. Oczywiście pożar był zainscenizowany. Potem strażacy rozpoczęli paradny pochód, na czele którego kroczyła orkiestra.

Łodzianie chętnie odwiedzali ogród helenowski, by wziąć udział w zorganizowanej przez Stowarzyszenie Komiwojażerów „Nocy nad Bosforem”, „Zabawie neapolitańskiej” czy „Święcie w Sewilli”. Grała na nich 50-osobowa orkiestra mandolinistów Wacława Korotkiewicza, która zamieniała się w Turków, Neapolitańczyków czy Hiszpanów. Podczas „Święta w Sewilli” tańczył balet z kastanietami z ul. Nowomiejskiej. Odbyła się też walka byków. Jednak nie zakończyła się sukcesem. Jak donosiła prasa, walka trwała dwadzieścia minut, a byki na widok torreadora machały ogonami i skubały trawę. Ówcześni dziennikarze szybko wyjaśnili takie zachowanie byków. Okazało się, że torreadorzy tak bali się byków, że je przez tydzień głodzili. Zwierzęta były za słabe, by walczyć...

Po drugiej wojnie park stał się własnością miasta. O dawnych czasach przypominają stare dęby, lipy, kasztanowce. W latach dziewięćdziesiątych minionego wieku park podano renowacji. Odnowiono stawy, zbudowano plac zabaw dla dzieci.

W latach międzywojennych na Polesiu Konstantynowskim utworzono park na Zdrowiu. Dziś nosi on imię Józefa Piłsudskiego, za czasów socjalizmu nazywano go Parkiem Ludowym. To jeden z największych parków w Europie. Ma aż 172 hektary powierzchni. Koncepcja zagospodarowania lasu na Polesiu Konstantynowskim pojawiła się już w 1904 roku. Stworzył ją Teodor Chrząński, ten sam, dzięki któremu powstały inne łódzkie parki - im. Poniatowskiego i Sienkiewicza. Potem ta koncepcja była wiele razy zmieniana. Pojawiały się nowe projekty. Każdy zakładał, że przy tworzeniu nowego parku zostaną zachowane fragmenty znajdującego się tam lasu, a jednocześnie będą tereny przeznaczone na sport i rekreację. Trzeba przypomnieć, że w czasie pierwszej wojny światowej znaczna część lasu na Polesiu Konstantynowskim została zniszczona. W Łodzi brakowało opału, więc łodzianie, by ogrzać mieszkania wycinali drzewa w okolicznych lasach, parkach.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 8-14 sierpnia 2016 roku

Prace nad budową parku na Zdrowiu rozpoczęto dopiero w latach dwudziestych minionego wieku. Do 1928 roku posadzono na Polesiu Konstantynowskim blisko 300 tysięcy sztuk drzew. Pojawiły się stawy, wybudowano korty tenisowe, stadion. Już w latach trzydziestych na terenie parku utworzono łódzki ogród zoologiczny. Dzieci mogły przychodzić do ogródka jordanowskiego. Urządzono strzelnicę i słynną wieżę spadochronową. Decyzję o jej budowie podjęły w 1937 roku władze Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Oddano ją do użytku wiosną 1938 roku. Wieża miała pięćdziesiąt metrów wysokości. Pierwszym łódzkim instruktorem, który szkolił na niej skoczków spadochronowych był Edmund Krzemiński. A pierwszym wyszkolonym tam skoczkiem został Zygmunt Sroczyński. Starsi łodzianie pamiętają, że na szczycie wieży był umieszczony spadochron przyczepiony do liny, na którym zjeżdżało się na dół. Po wojnie była to ulubiona rozrywka chłopców z Łodzi. Zwłaszcza tych, którzy marzyli, by zostać lotnikami.

Przed wybuchem drugiej wojny światowej właśnie na Zdrowiu utworzono pierwszy w Łodzi ogród działkowy. Ulokowano go wzdłuż wschodniej granicy parku, przy torach kolejowych. Jeszcze w okresie międzywojennym planowano stworzenie na Zdrowiu ogrodu botanicznego, ale wówczas nie udało się zrealizować tego planu. Udało się dopiero po wojnie.

Na terenie Łodzi jest 1500 ha lasów miejskich, 1100 ha prywatnych i 200 ha państwowych

Zdrowie szybko stało się ulubionym miejsce wypoczynku łodzian. Już po wojnie wiosną i latem pół miasta spędzało na zdrowiu każdą niedzielę. Łodzianie przychodzili tu na rodzinny piknik. O godzinie dziewiątej wyruszali z domu. Do toreb pakowali bigos, kotlety schabowe, lali do butelek herbatę i jechali tramwajem numer 9 na Zdrowie. Siedzieli do wieczora. Odpoczywali, spacerowali, pływali kajakami po stawie. Dzieci grały w piłkę. Nad stawem odbywały się potańcówki, w barze panowie pili piwo, do tańca przygrywała orkiestra. Jeszcze dziś wielu łodzian mówi, że idzie nie na Zdrowie, ale do Mani Lasu. Tak bowiem potocznie nazywano przed laty ten park Zdrowie, którego patronem ponownie został Józef Piłsudski.

Już w 1915 roku w Łodzi założono park im. 3 Maja. Powstał on na terenie lasu miejskiego, czyli na pozostałości dawnej Puszczy Łódzkiej. Puszcza ta zajmowała teren, który od południa sięgał aż do ul. Rokicińskiej. Była więc znacznie większa niż obecny park. Podczas I wojny światowej łodzianie cierpiący głód i chłód wycieli na opał większość rosnących tam drzew. Przestał więc istnieć las po południowej stronie torów prowadzących z Łodzi w kierunku Warszawy. Natomiast w części lasu znajdującej się po ich północnej stronie postanowiono założyć park. Już na początku lat dwudziestych minionego wieku urządzono tu plac zabaw, boisko. Z czasem powstał tam ogródek jordanowski. W parku tym urządzano przed wojną półkolonie dla najuboższych łódzkich dzieci. Już po wojnie, w latach pięćdziesiątych wybudowano tam amfiteatr z betonowymi trybunami.

- Pamiętam jak przychodziłem tam w latach siedemdziesiątych ze swoją Szkołą Podstawową numer 37, która znajduje się przy ulicy Szpitalnej na różne imprezy, między innymi z okazji Dnia Dziecka- wspomina Wojciech Brodnicki, łódzki inżynier. - A potem chodziło się tam na wagary. Tam w krzakach wypiłem pierwsze wino.

Ale największym parkiem, a w zasadzie kompleksem leśnym znajdującym się w granicach Łodzi jest Las Łagiewnicki. Przyjmuje się, że ma około 1250 hektarów. Wiele wskazuje, że to też największy kompleks leśny leżący w granicach miasta w Europie. Las Łagiewnicki to ulubione miejsce spacerów wielu łodzian. Można tu też pojeździć rowerem, pokonać dziewięć kilometrów ścieżką edukacyjną, przyrodniczo-leśną, przy okazji odwiedzić leśniczówkę. A nawet pójść na grzyby.

Łagiewniki zmieniały często właściciela. Na początku dziewiętnastego wieku należały do Augusta Zawiszy. Jego starszy brat, kapitan Artur Zawisza, brał udział w powstaniu listopadowym. Po powstaniu styczniowym August Zawisza stracił majątek. Majątek kupił łódzki król wełny, Juliusz Józef Heinzl. Wybudował w Łagiewnikach jeden ze swoich trzech pałaców. Stanął przy ul. Okólnej, naprzeciw klasztoru. Obok była stadnina koni, a nawet tor wyścigowy. Było to niezwykle interesujące miejsce.

Heinzlowie mieli w Łagiewnikach gorzelnie, browar, tartak. W Lesie Łagiewnickim znajdzie się około 101 gatunków drzew, krzewów. Blisko 70 hektarów tego miejskiego lasu stanowi rezerwat przyrody.

Drugim co do wielkości łódzkich lasów jest Las Lublinek. Ma około 140-150 hektarów powierzchni. W jego skład wchodzi część terenów, które jeszcze nie są lasem, ale w części zostały zalesione. To tak zwany park leśny Lublinek. Mamy też w Łodzi las Ruda-Popioły liczący około 70 hektarów. Tyle należy do miasta, kolejne 30 hektarów jest własnością prywatną. To urokliwy teren m.in. dzięki stojącym tam zabytkowym willom. W ostatnich latach utworzono tam Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy, który obejmuje Rudę Willową.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 8-14 sierpnia 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki