18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zimowy paraliż Łodzi, pługi nie nadążały odśnieżać ulic

Agnieszka Magnuszewska
Powroty do domu zajmowały wczoraj łodzianom dwa razy więcej czasu niż zwykle
Powroty do domu zajmowały wczoraj łodzianom dwa razy więcej czasu niż zwykle fot. Krzysztof Szymczak
Łódź znów zasypało. I znów ciężkie gromy spadły na drogowców. Kierowcy klęli na czym świat stoi i w żółwim tempie pokonywali kilometry do pracy lub domu. Centralne ulice totalnie się zakorkowały. Piaskarki nie były w stanie pomóc.

W samej Łodzi do walki ruszyło wszystkich 76 pługopiaskarek. Do walki to może za dużo powiedziane, bo śnieg sypał od rana, a sprzęt wyjechał dopiero o godz. 11.30. Dlaczego nie wcześniej?

- Bo nie było zbyt dużych opadów śniegu - stwierdził Arnold Lorenc, rzecznik Zarządu Dróg i Transportu. - Ale od razu zareagowaliśmy, gdy po pierwszej turze odśnieżania miasta okazało się, że niewiele to dało. Około piętnastej wysłaliśmy pługopiaskarki ponownie.

Ale łodzianie patrzyli i pukali się w czoło. - Po czternastej widziałem, jak trzy pługi stały bezczynnie na alei Włókniarzy przy Makro. Ich kierowcy wyszli z aut i palili sobie papierosy - mówił pan Krzysztof.
Według ZDiT, pługi nie odśnieżają tylko wtedy, gdy wracają do bazy po paliwo lub sól.

- Każda pługopiaskarka ma GPS, dzięki czemu wiemy, w którym jest miejscu i możemy kontrolować jej pracę. Przestoje zatem się nie zdarzają - zapewnia Arnold Lorenc.

Na niewiele zdały się - spóźnione, według łodzian z którymi rozmawialiśmy - wysiłki drogowców. Tylko do godz. 16 doszło do 32 kolizji. Jeszcze gorzej było tuż po południu. Tylko w ciągu półtorej godziny (13-14.30 ) zdarzyło się aż 10 kolizji. Trochę bezpieczniej zrobiło się po godz. 15, ale nie dlatego, że drogowcy oczyścili ulice - po prostu zaczęły się powroty do domów i gigantyczne korki sparaliżowały miasto. - Na pokonanie trasy trzeba przeznaczyć dwa razy więcej czasu - mówił Mariusz Bedyniak, szef Tele Taxi 6400 400. - Najgorzej jest w alei Rydza-Śmigłego i na Kopcińskiego.

Podróż autem z Widzewa do centrum trwała półtorej godziny. Wcale nie szybciej przemieszczali się łodzianie, którzy wybrali komunikację miejską.

- Opóźnienia są na wszystkich liniach, sięgają 40 minut. Dotyczy to również tramwajów, bo auta zapychają śniegiem zwrotnice i trudno je przestawić - mówił Bogumił Makowski, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki