Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znane rody województwa łódzkiego: Tata kominiarz przynosi wszystkim szczęście

Anna Gronczewska
Trzej bracia kominiarze
Trzej bracia kominiarze fot. Paweł Nowak
Każde dziecko wie, że w okolicach Nowego Roku kominiarze chodzą po domach i sprzedają kalendarze. - Kominiarz nigdy nie sprzeda kalendarza, tylko da w prezencie. Kalendarze sprzedają ludzie przebrani za kominiarzy! - oburza się Tomasz Rusek z Tomaszowa Mazowieckiego.

I wie co mówi, bo Ruskowie to kominiarski ród. W rodzinie Rusków w kominiarskim fachu zaczęto pracować jeszcze przed wojną. Do dziś tradycje są kontynuowane. Antoni Rusek z Koluszek kominiarzem jest już 30 lat. Kominy czyści też jego syn Krzysztof i zięć Rafał. W Tomaszowie Mazowieckim zakład kominiarski prowadzi Tomasz Rusek, brat Antoniego.

- Tradycje kominiarskie są nie tylko w mojej rodzinie, ale i żony - twierdzi Antoni Rusek.

Halina Rusek opowiada, że już w szkole wołano na nią "kominiarka". Nie mogło być inaczej, skoro kominy czyścił jej dziadek Stanisław Wuka, a potem ojciec Janusz Andrzejewski.

- Wszystko jednak zaczęło się od Czesława Pyki, brata mojej babci ze strony mamy - opowiada Halina Rusek. - Wujek Pyka pierwszy w naszej rodzinie, jeszcze przed wojną, został kominiarzem. Potem do tego fachu wciągnął swojego szwagra, a mojego dziadka Stanisława Wuka.

Dziadek pani Haliny był kominiarzem w Koluszkach. Wtedy co trzy miesiące obowiązkowo trzeba było czyścić kominy. Gdy dziadek w kominiarskim mundurze pojawił się na ulicy, to zaraz rozlegał się krzyk: Kominiarz idzie!

Halina Rusek męża Antoniego poznała na .... kominiarskim weselu. Żenił się najstarszy brat męża, który też przez pewien czas pracował jako kominiarz. A znalazła się na nim dlatego, że jej tata pracował w spółdzielni kominiarskiej z jej przyszłym teściem Aleksym Ruskiem.

- A nasz tata kominiarzem został dzięki mamie! - twierdzi Tomasz Rusek.

Opowiada, że jego mama Jad-wiga pracowała jako sprzątaczka w spółdzielni kominiarskiej w Tomaszowie. Tata Aleksy był zatrudniony w farbiarni w tomaszowskich zakładach. Zaczął jednak narzekać na stawy.

- Mama miała dosyć narzekań taty na zdrowie i załatwiła mu pracę w spółdzielni kominiarskiej - opowiada Tomasz Rusek. - Jej kierownikiem był Czesław Pyka, wujek mojej obecnej bratowej, Halinki. Na początku lat siedemdziesiątych tata został kominiarzem.

Jadwiga Rusek była zapobiegliwą kobietą, więc myślała o przyszłości synów. Po podstawówce wysłała ich do szkoły budowlanej. Sztuka budowlana to dla kominiarza podstawa fachu. Tomasz Rusek zaczął pracować jako kominiarz miesiąc przed skończeniem osiemnastu lat. Od dwóch lat kominiarzem był już jego brat Antoni.
Pani Halina dobrze znała specyfikę pracy kominiarza. Natomiast Zofia, żona Tomasza, nie pochodzi z rodziny kominiarskiej. Początki były trudne. Zwłaszcza gdy mąż zaczął pracować na własną rękę. W ich łazience kąpali się kominiarze, którzy wracali z pracy. Wanna była cała w sadzy.

- Żona szybko się do tego przyzwyczaiła, ale teraz mamy osobną, "kominiarską" łazienkę - dodaje Tomasz Rusek.

Antoni i Tomasz Rusek zapewniają, że zmieniła się bardzo praca kominiarza. W latach dziewięćdziesiątych musieli uczyć się zawodu niemal na nowo. Dużo pomogła im korporacja kominiarska ze Skierniewic, która organizowała kursy, wysyłała na szkolenia, m.in do Niemiec. Coraz mniej jest tradycyjnych kotłowni. Nie spotyka się ogromnych pieców, tzw. walczaków, gdzie kominiarz wchodził do środka i taczkami wywoził sadzę. Zamiast stalowej szczotki kominiarz nosi plastikową, a sznur zastępuje kamera. Nieodzownymi akcesoriami stały się kalkulator i kamera.
- Matematyka odgrywa dużą rolę w życiu kominiarza - mówi Tomasz Rusek. - Trzeba wszystko przemierzyć, obliczyć ciągi powietrza.

Ale nadal kominiarz kojarzony jest ze szczęściem. Antoni Rusek twierdzi, że ludzie może mniej za guziki teraz łapią, ale widok kominiarza dalej robi wrażenie. Guziki ludzie wyrywają czasem z zaskoczenia.

- Żona to w domu ciągle w pogotowiu igłę trzyma - śmieje się pan Antoni. - W mundurze mamy trzynaście guzików, co jest przypadkiem. Mundur kominiarski został bowiem wykonany na wzór dawnego munduru żołnierza armii austriackiej.

Brat Tomasz dodaje, że w roboczych mundurach guziki przyszyte są na specjalnych tasiemkach. Niełatwo je wtedy wyrwać.

- A po co wyrywać? - pyta Antoni Rusek. - My mamy okolicznościowe guziki, które rozdajemy czasem klientom.
Tomasz Rusek twierdzi, że nie przypadkiem kominiarz kojarzony jest ze szczęściem. Od 200 lat jego praca jest związana z kuchnią, ogrzewaniem, z tym co dla człowieka jest bardzo ważne. Jeśli coś było nie tak, to wzywano kominiarza. On naprawiał usterkę i rodzina, zabezpieczona przed pożarem, z naprawioną kuchnią, w ogrzanym mieszkaniu, mogła cieszyć się szczęściem.

Odkąd Antoni i Tomasz mają swoje zakłady, sprawili sobie galowe mundury kominiarskie, z cylindrami. Takie mundury, gdy mieli trzy lata, nosili już synowie pana Tomasza: 17-letni dziś Dawid i 11-letni Mateusz. Jeszcze dziś pojawiają się z tatą na ślubach u rodziny, znajomych i składają życzenia parze młodej.

- Ale największe zainteresowanie budzi najmłodszy syn! - śmieje się pan Tomasz.

Wiele wskazuje, że tradycja kominiarska w rodzinie Rusków będzie kontynuowana. Dawid i Mateusz wykazują zainteresowanie pracą taty. Kominiarzem jest Krzysztof, syn Antoniego. Na początku roku będzie zdawał egzamin czeladniczy. Jako kominiarz pracuje Rafał Lipski, zięć Antoniego.

- Tyle że w Wrocławiu - wyjaśnia Halina Rusek. - Skończył technikum elektryczne w Koluszkach, pracował w Telekomunikacji Polskiej, ale zakład się rozpadł. Zięć nauczył go zawodu kominiarza.

Wnuki Antoniego i Haliny Rusków są jeszcze małe, ale 8-letnia Gabrysia już teraz zapowiada, że zostanie piosenkarką lub kominiarką. Słyszała, że kilka dziewczyn pracuje w tym fachu w Polsce.

- A mój tata Rafał jest kominiarzem i wszystkim przynosi szczęście! - zapowiada Gabrysia. Jej 3-letni brat Miłosz już teraz nie boi się wysokości. Wejdzie na najwyższą drabinę. Tak jak córka Krzysztofa, Amelka. O kominiarską tradycję w rodzinie Rusków można być spokojnym!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki