Angelika miała też przerzuty do kości. Ta drobna dziewczynka miała w Łodzi operację wycięcia guza, we Wrocławiu przeszła przeszczep szpiku kostnego, potem było jeszcze kilkanaście chemioterapii i radioterapia. Niestety, nadal w ciele dziewczynki są chore komórki. Rodzice się nie poddają i walczą o każdy dzień swojej córki. Wierzą, że wygrają.
- Bardzo dużo już udało się zrobić. Wierzymy, że nasza pszczółka wyzdrowieje - mówi Witold Gapys, tata Angeliki.
Jej życie zależy teraz od tego, czy rodzicom uda się zebrać 25 tys. euro na specjalistyczne leczenie przeciwciałami. Taką terapię prowadzą tylko trzy ośrodki w Europie - w Niemczech, Austrii i we Włoszech. Niestety, w każdym z nich trzeba słono zapłacić. Na pomoc NFZ nie ma co liczyć, bo terapia, choć skuteczna, nie jest oficjalnie w Polsce zarejestrowana.
- O życie Angeliki walczymy od dwóch lat. Dziewczynka nadal będzie leczona w naszym ośrodku. Włączenie terapii leczenia przeciwciałami zwiększyłoby jej szansę na wyzdrowienie o 30 proc., a to bardzo dużo - mówi prof. Wojciech Młynarski, kierownik kliniki pediatrii, onkologii, hematologii i diabetologii w szpitalu im. Konopnickiej, gdzie jest leczona dziewczynka.
Lekarze ze szpitala im. Konopnickiej w Łodzi znaleźli ośrodki w Europie i starają się o przyjęcie dziewczynki na leczenie. Oni też starali się o sfinansowanie kosztownej terapii przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Niestety, nie ma to szans.
- To niezwykle rzadka choroba. W Polsce cierpi na nią może 20 dzieci. W całej Europie może to być około 200. Leczenie przeciwciałami prowadzą tylko trzy ośrodki w Europie, ale żadna firma farmaceutyczna nie jest niestety zainteresowana zarejestrowaniem tych leków, bo musiałaby przeprowadzić kosztowne badania kliniczne. Liczba pacjentów, która potrzebowałaby takiego leczenia, dla firm farmaceutycznych jest niestety nieopłacalna - tłumaczy prof. Młynarski. - Dla dziewczynki takie leczenie to jednak duża szansa, dlatego będziemy się o nie starać.
Rodzice Angeliki poprosili o pomoc Fundację Gajusz, która pomaga małym pacjentom ze szpitala im. Konopnickiej. Fundacja zaczęła zbierać pieniądze dwa miesiące temu. Uzbierano 10 tys. zł. Potrzeba więcej.
- To bardzo duże przedsięwzięcie dla tak małej fundacji jak nasza. Nie poddamy się jednak i będziemy zbierać tak długo, jak się da. Angelika nie może czekać w nieskończoność - mówi Anna Rajska-Rutkowska, wiceprezes fundacji.
Rodzice o pomoc proszą wszystkich, którzy mogliby pomóc Angelice. Na leczenie dziewczynki można jeszcze oddać swój jeden procent.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?