Klimat i miejsce świetne, nawet kultowe, ale moim zdaniem niedopuszczalne w centrum miasta, przy jego głównej ulicy. W pewnym momencie ktoś wybrał się po rozum do głowy i budki, niemal do ostatniej, zniknęły. A na klepisku zaczął się poród.
Początkowo nawet zwiastował klęskę. Teren miał przejąć we władanie wielki biznes, który co też tam miał nie wybudować! W ciągu ostatnich lat wielki biznes zrozumiał, że w Łodzi klasycznie wielkiego biznesu się już nie robi, więc zwrócono się do ludzi z pomysłami. I powoli, bardzo powoli, ale konsekwentnie, rodzi się w Łodzi miejsce, które może się stać miasteczkiem w mieście, okolicznością kultową i modną.
Wystarczy tylko tę modę wytworzyć: liczę na wiosnę i lato, kiedy - mam nadzieję - przestrzeń tę wypełnią ogródki i rozgadani, zadowoleni ludzie. Miejsce i idea, według której jest ono zagospodarowywane, mają potencjał olbrzymi i jeśli nikt nie zapragnie zrobić tu "skoku na kasę", coś kupić a coś sprzedać, a i miasto nie zacznie się wtrącać, to możemy się doczekać w tym fragmencie rzeczywistości bardziej pożądanej, głównie wśród młodych ludzi, niż dziś Manufaktura.
I co ważne, to działanie rzeczywiste, niezwiązane jedynie z pacykowaniem Piotrkowskiej (bo wiara w to, że jej los odmienią nowa kostka i malowanie przypomina przekonanie, że przysłowiowej blondynce przybędzie rozumu od nowej fryzury). Tu wpierw powstaje sens, to, po co tu będzie warto przybyć. Może nadzieją dla Piotrkowskiej byłoby umieszczenie jej bardzo off off od urzędniczych planów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?