Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anestezjolodzy z Bełchatowa złożyli wypowiedzenia. Nowi lekarze mają nie przyjmować pracy

Redakcja
Lekarze chcący zająć miejsca bełchatowskich anestezjologów na wypowiedzeniach, mogą stanąć przed Komisją Etyki Lekarskiej. Anestezjolodzy mówią, że szpital do tej pory nie rozpoczął rozmów w sprawie protestu, a nowych lekarzy ma zachęcać wysoką pensją. Urząd Marszałkowski zapewnia z kolei, że rozmowy są prowadzone i nie dochodzi do przebijania stawek.

„Niedopuszczalne jest - jako niezgodne z zasadami Kodeksu Etyki Lekarskiej i zwykłą ludzką przyzwoitością - zajmowanie przez lekarzy miejsc pracy tych koleżanek i kolegów, którzy domagając się utrzymania godnych i bezpiecznych warunków pracy, zmuszeni zostali do rozwiązania umów” - czytamy w apelu Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi, który trafił na biurko dyrekcji bełchatowskiego szpitala, marszałka łódzkiego oraz ordynatorów wszystkich oddziałów anestezjologii i intensywnej terapii w województwie łódzkim.

To bezprecedensowa sytuacja. Samorząd zdecydowanie i otwarcie stanął po stronie dziesięciorga bełchatowskich anestezjologów. Każdy przypadek „postępowania niegodnego lekarza” powinien zostać zgłaszany do Komisji Etyki Lekarskiej. Co w skrócie oznacza, że jeśli jakiś anestezjolog będzie chciał przyjąć ofertę pracy w miejscu któregoś z bełchatowskich anestezjologów, może odpowiadać za złamanie etyki lekarskiej.

– W tym dramatycznym dla lekarzy anestezjologów momencie konieczne jest pełne ich wsparcie przez samorząd lekarski i wszystkich lekarzy – przyznaje dr Grzegorz Mazur, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi.

Chodzi o to, by inni lekarze nie korzystali na konflikcie w szpitalu, licząc na wyższy zarobek. A oferta pracy składana przez placówkę, ma być atrakcyjna. Z naszych informacji wynika, że szpital może oferować nawet około 140 zł za godzinę, co nawet w warunkach łódzkich szpitali jest horyzontalną propozycją.

Ofertom wyższych stawek dla nowych anestezjologów zaprzecza w rozmowie z nami wicemarszałek województwa łódzkiego Dariusz Klimczak (Urząd Marszałkowski w Łodzi jest właścicielem szpitala - red.). - Zapewniam, że nikt nie gra ceną, nie ma przebijania stawek w ofertach dla nowy lekarzy. Zwracaliśmy uwagę dyrekcji szpitala, by nie dochodziło do takiej sytuacji - mówi wicemarszałek.

Anestezjolodzy są na wypowiedzeniu do 14 maja, ale nadal pracują w szpitalu. Ich sytuacja bezpośrednio przekłada się na sytuację pacjentów, których może nie mieć kto znieczulać do zabiegów. Jeśli lekarze odejdą, a jednocześnie w ich miejsce nie będzie nikogo nowego, szpital będzie musiał odwołać wszystkie zabiegi wymagające znieczulenia, chyba że dojdzie ze specjalistami do porozumienia.

Apel łódzkiego samorządu lekarskiego ma nakłonić dyrekcję bełchatowskiego szpitala do podjęcia mediacji z anestezjologami. Propozycję zostania mediatorem zgłosił dr Mazur, który jednocześnie jest ordynatorem oddziału laryngologii w Bełchatowie. Ale na razie w szpitalu, jak mówią lekarze, nie toczą się żadne rozmowy mające zażegnać konflikt.

Czytaj też:Anestezjolodzy rzucili pracę. Co dalej?

Szpital w rozmowie z naszym dziennikarzem nie komentował protestu anestezjologów, ale wicemarszałek Klimczak przyznał, że rozmowy jednak są prowadzone.

- Rozmowy są na etapie zaawansowanym. Uczestniczy w nich również departament zdrowia. Chcemy kompromisowo wyjść z tej sytuacji - powiedział nam Dariusz Klimczak.

Anestezjologom nie chodzi o wyższe wynagrodzenia, ale o nową kierowniczkę ich oddziału. Przyznają, że nie dojdzie do porozumienia, jeśli ona dalej będzie pracowała w szpitalu.

Przypomnijmy, że konflikt na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii wybuchł przed świętami Wielkanocy. Dziesięcioro lekarzy, czyli cały zespół (oprócz kierowniczki i dwóch lekarzy rezydentów) złożył wypowiedzenia. To była reakcja zespołu na próbę zwolnienia jednej z lekarek - dr Małgorzaty Kuśmierek-Kowalskiej, która była szefową oddziału.

Ale konflikt narastał od miesięcy, a zaogniała go reorganizacja pracy wprowadzana przez nową kierowniczkę. Miała ona m.in. według własnego uznania organizować dyżury lekarskie, nie konsultując wcześniej zmian z anestezjologami. A to, jak przyznają anestezjolodzy, miało znacznie dezorganizować ich pracę, zagrażając nawet życiu pacjentów.

ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki