Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura na dworcu w Łęczycy: "Powiedział, że młotkiem mi głowę rozwali"

Agnieszka Jędrzejczak
Kierowców w Łęczycy pogodził dopiero patrol policji
Kierowców w Łęczycy pogodził dopiero patrol policji Agnieszka Jędrzejczak
Łęczycki dworzec był w piątek zablokowany przez autobusy i busy. Powód? Jak twierdzą kierowcy łęczyckiego przedsiębiorstwa, prywatny bus bezprawnie wjechał na główny dworzec, skąd zabierał oczekujących na odjazd pasażerów.

To kolejna odsłona konfliktu między Przedsiębiorstwem Komunikacji Samochodowej w Łęczycy a prywatnym przewoźnikiem, firmą Marqs. Pasażerowie, czekający w piątek około godziny 18 na głównym dworcu PKS w Łęczycy, byli świadkami pyskówki między tymi przewoźnikami.

- Nasi kierowcy widzieli, jak bus podjeżdża na przystanek z tablicą Świnice Warckie, wsiadają do niego pasażerowie. Kiedy drogę zajechał mu nasz kierowca, by bus nie mógł odjechać, to ten zaczął wysadzać pasażerów, a tablicę schował - mówi Krzysztof Mordzak, prezes PKS Łęczyca. - Firma Marqs nie ma podpisanej z nami umowy, więc nie może wjeżdżać na dworzec. A to nie pierwszy raz, kiedy zabiera stąd pasażerów.

Tymczasem druga strona konflikt relacjonuje inaczej. Marek Flejszman, właściciel firmy Marqs, który siedział za kierownicą busa, mówi, że przez dworzec jedynie przejeżdżał.

- Swój kurs zakończyłem o 16.30. Przez dworzec jedynie przejeżdżałem, by skrócić drogę, bo chciałem szybciej dojechać do jednego z moich kierowców, który robił kurs na Świnice Warckie i miał problem z busem. Niemożliwe jest też, że miałem tablicę z tą miejscowością. A przystanek w tym czasie był pusty. Kiedy wjechałem na dworzec, drogę zajechał mi autobus PKS i nie wiem, czy kierowca był świadomy, że niewiele brakowało, a uderzyłbym w niego - mówi Flejszman.

Bus został otoczony przez autobusy i kierowców PKS Łęczyca. Zaczęła się ostra wymiana zdań. A jak twierdzi kierowca firmy Marqs, doszło nawet do gróźb karalnych i rękoczynów.

- Złożyłem wniosek na policję o ściganie jednego z kierowców. Mężczyzna powiedział, że młotkiem mi głowę rozwali. Usłyszałem też m.in., że takich jak ja powinno się żywcem palić, zaproponowano mi również, żebym wycofał się z linii, wtedy dadzą mi spokój. Kierowcy mnie szarpali, jeden z nich wyraźnie zaznaczał, żebym uważał na swoją rodzinę. Czujemy się prześladowani, a ja naprawdę boję się o siebie i swoich bliskich - dodaje Flejszman.

Groźbom i szarpaninie zaprzeczają kierowcy PKS.

- Takie sytuacje nie miały miejsca - twierdzi Dariusz Pisera, kierowca PKS Łęczyca.

Na miejscu pojawiła się policja. Za złamanie zakazu wjazdu na dworzec kierowca busa firmy Marqs został ukarany stuzłotowym mandatem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki