Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bomba ekologiczna pod Łęczycą? Sanepid przygląda się zamkniętej spółdzielni mleczarskiej

Agnieszka Jędrzejczak
Wacław Stańczyk, likwidator Spółdzielni Mleczarskiej w Topoli Królewskiej, zgłosił sprawę powiatowej stacji sanitarnej
Wacław Stańczyk, likwidator Spółdzielni Mleczarskiej w Topoli Królewskiej, zgłosił sprawę powiatowej stacji sanitarnej Agnieszka Jędrzejczak
Sanepid, lekarz weterynarii, ochrona środowiska i policja przyglądają się sprawie zakopanych produktów za budynkami zakładu mleczarskiego

W Topoli Królewskiej od kilku tygodni unosi się fetor. Nikt jednak dokładnie nie wie, czy to smród rozkładającej się margaryny, czy innej substancji zakopanej niedawno bez pozwoleń przy spółdzielni mleczarskiej. Nikt też nie sprawdził, czy składowisko nie zagraża mieszkańcom i środowisku.

Kilka miesięcy temu za budynkami likwidowanej Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Topoli Królewskiej zakopano przeterminowane produkty. Prawdopodobnie zrobił to były prezes przy pomocy dozorcy, by zaoszczędzić na firmie utylizacyjnej i prawdopodobnie była to margaryna. Nikt jednak tego nie odkopał. Nie wiadomo dokładnie, co zadołowano, czy była to zjełczała margaryna, czy coś jeszcze.

- Gdy były prezes oprowadzał mnie po zakładzie, zobaczyłem zalegającą margarynę. Następnego dnia dowiedziałem się, że prezes kazał wykopać dozorcy dół i wrzucić do niego przeterminowane produkty - mówi Wacław Stańczyk, likwidator Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Topoli Królewskiej. - Przekazano mi, że to nie pierwsza taka sytuacja. Wcześniej były prezes też nakazał coś w tym miejscu zakopywać.

Likwidator spółdzielni powiadomił o wszystkim łęczycki sanepid i powiatowego lekarza weterynarii. Z jego relacji wynika, że w dole zakopano około 200 kilogramów przeterminowanej margaryny, która podobno zalegała w zakładzie około pół roku. We wtorek na miejsce przyjechała łęczycka policja.

- Funkcjonariusze poinformowali wszystkie organy ochrony środowiska o tej sytuacji - mówi st. asp. Agnieszka Ciniewicz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Łęczycy. - Nie wiemy, jaka substancja jest zakopana i czy zagraża środowisku. Sprawdzą to odpowiednie służby.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Łęczyccy funkcjonariusze powiadomili Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Skierniewicach, powiatowego weterynarza w Kutnie i Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Łęczycy.

- Z informacji, które dostaliśmy, wynika, że zakład miał przeterminowaną margarynę. Powinni ją przekazać firmie utylizacyjnej, ale najwidoczniej chcieli zaoszczędzić - mówi Włodzimierz Frankowski, dyrektor sanepidu w Łęczycy.

Dariusz Mazur, powiatowy lekarz weterynarii w Kutnie, nie chce się wypowiadać na temat tego, co zakopano, dopóki nie zapozna się z ustaleniami policji i prokuratury.

Niewiele mówi także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Skierniewicach. Inspektorzy, podobnie jak weterynarz, czekają na ustalenia łęczyckich policjantów.

Sprawę nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Łęczycy. Jeśli zakopana substancja jest szkodliwa dla środowiska, były prezes będzie odpowiadał za przestępstwo.

- Policja prowadzi czynności sprawdzające - mówi Monika Piłat, prokurator rejonowy w Łęczycy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki