Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brexit to wielka niewiadoma. Kto na nim straci najwięcej? [ROZMOWA]

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Rozmowa z Karoliną Jędrzejczyk, łodzianką mieszkającą od pięciu lat w Londynie. Obecnie Karolina pracuje przy obróbce dźwiękowej filmów. Z wykształcenia jest magistrem stosunków międzynarodowych.

Jakie są nastroje Polaków przed referendum w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej?
Absolutnie nie odczuwam żadnego stresu. Na szczęście Polacy, którzy przyjechali przed 2012 rokiem, mogą już się starać o kartę stałego pobytu. W przypadku gdyby sytuacja stała się nieciekawa, po prostu o te karty się postaramy. Mieszkam w Wielkiej Brytanii już pięć lat, a wszyscy ludzie, z którymi utrzymuję kontakt, przyjechali jeszcze wcześniej. Nie znam nikogo, kto byłby krócej. Dlatego żadnej nerwowości wśród znajomych nie zauważyłam. Nie wiem jednak, czy perspektywa Brexitu nie przeraża trochę ludzi, którzy przyjechali tu później.

Naprawdę nie stresuje pani wizja Brexitu?
Obawiam się trochę drobnych dolegliwości w życiu codziennym. Nie wiem, jak będzie wyglądała sytuacja przekraczania granic i kontroli granicznych. Nie wiadomo, czy nadal będziemy podróżować do Wielkiej Brytanii na dowód, czy jednak potrzebny będzie paszport. Dlatego może być trudniej przyjąć kogoś z wizytą. Kampania „Leave”, czyli za wyjściem z Unii Europejskiej porusza problem imigrantów. Przytaczany jest system punktowy, który stosowany jest w Australii. Nie sądzę jednak, aby był stosowany wstecznie dla osób, które są tu już od lat. Nawet jeśli wymagane będą jakieś dokumenty czy pozwolenie na pracę, to da się je załatwić. Większe problemy widzę w sferze handlu. Miałam pracodawcę, który prowadził fabrykę w Rumunii. Nie wiem, jak po wyjściu takie kwestie będą rozwiązane. Czy będą na Wielką Brytanię narzucone cła? Jak będą wyglądać umowy międzypaństwowe? Czy będą z każdym krajem podpisywane osobno? To szereg spraw, które trzeba będzie uregulować.

Czyli bardziej obawia się pani codziennych trudności niż konieczności powrotu do Polski?
Tak. Podkreślane jest na przykład, że po wyjściu z Unii Europejskiej spadnie kurs funta. Zwolennik wyjścia Nigel Farage wyśmiał ten argument, twierdząc, że wzrośnie siła eksportowa Wielkiej Brytanii. Ale gdy osłabnie siła nabywcza funta, produkty importowane będą droższe. Część zakupów robię w polskich sklepach, na przykład kupuję tam nadający się do jedzenia chleb. Można podejrzewać, że po wyjściu z Unii ceny w takich sklepach wzrosną. Do tego dochodzi lawina biurokracji, która może się stoczyć na głowę przeciętnego nie-Brytyjczyka, który tu mieszka. Nie jestem pewna, czy zwolennicy opcji „Leave” mają konkretny plan. Czy to nie jest trochę myślenie „wyjdźmy, a potem będziemy się zastanawiać, co dalej”.

Brytyjczykom wyjście z Unii Europejskiej też może trochę utrudnić życie...
Ależ oczywiście. Bo wystąpienie z Unii Europejskiej to miecz obosieczny. Wielu obywateli Wielkiej Brytanii mieszka i pracuje w krajach Unii Europejskiej. Więc to się rykoszetem na nich odbije. Wszystko będzie zależeć od umów międzynarodowych, które będą zawarte. Teoretycznie wszystkie scenariusze są możliwe.

Polacy nie załatwiają już sobie angielskich paszportów?
Nie, choć ostatnio rozmawiałam na ten temat z koleżanką. Zastanawiałyśmy się, czy czegoś w tym kierunku nie zrobić. Ale ostatecznie stwierdziłyśmy, że nie ma to większego sensu. Nawet jeśli ktoś spełnia kryteria, to musi jeszcze ponieść wydatek około 800 funtów, które można lepiej spożytkować. Pewnie część Polaków to zrobi, ale na razie nikt o tym nie myśli.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Jaka atmosfera panuje przed referendum wśród Brytyjczyków?
To temat numer jeden, poruszany w każdych wiadomościach. W telewizji regularnie organizowane są debaty. Ciekawe jest, że podziały biegną między partiami. Zarówno w Partii Konserwatywnej, jak i w Partii Pracy są oficjalne obozy, które agitują za pozostaniem i za Brexitem. Nie ma żadnej dyscypliny partyjnej.

Czy Polakom nie jest przykro, że nie mogą się wypowiedzieć w referendum?
Nie jest mi przykro, tego można się było spodziewać. Na mera Londynu możemy głosować, ale w referendum dotyczącym członkostwa w Unii Europejskiej już nie. Zresztą nikt z pozostałych krajów Unii Europejskiej nie może głosować. Ale już obywatele państw Commonwealthu, np. Kanady, mogą i będą głosować. Ta różnica pojawia się też w debacie o migracji. W kontekście Brexitu kwestia migracji dotyczy nowych krajów Unii Europejskiej. Zwolennicy wyjścia mówią za to o większym otwarciu się na specjalistów z krajów Commonwealthu.

Polacy nie poczuli się nagle, że są w Wielkiej Brytanii jednak obcy?
Ja tego nie poczułam. Pracuję w brytyjskiej firmie, większość współpracowników jest mocno lewicująca. Raz w żartach padło pytanie: „Co zrobimy, jeśli nam Karolinę odeślą?”. Dyskutujemy, ale nie jest to coś personalnego. Nikt mi nie dał odczuć, że jestem imigrantką. Tak więc nie martwię się Brexitem. Rozmawiałam ostatnio z koleżanką, która wraca do Londynu do pracy po urlopie macierzyńskim. Bardziej się zastanawiałyśmy, jak poszła rozmowa, niż czy będzie Brexit. Mam tylko nadzieję, że mój spokój jest uzasadniony.

Brexit
Referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej odbędzie się w czwartek, 23 czerwca. Brytyjczycy wypowiedzą się, czy chcą zostać, czy wyjść z Unii Europejskiej.

Ostatnie sondaże dają niewielką, ale pogłębiającą się przewagę zwolenników opuszczenia Unii. Według czwartkowych sondaży za pozostaniem w UE jest 44 proc. Brytyjczyków, za wyjściem 47.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 6-12 czerwca 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki