Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała naprzód i w tył zwrot

Jolanta Baranowska
Jolanta Baranowska
Jolanta Baranowska Grzegorz Gałasiński
W Urzędzie Miasta Łodzi nie ma polityki. Ta wspaniała wiadomość przestaje zachwycać, gdy doda się przymiotniki "spójnej i konsekwentnej".

Miasto najpierw postraszyło łodzian, że odbierze im autobusy (w postaci linii 95a na Dąbrowę) oraz poszatkuje kursy innych (likwidacja 30 procent kursów autobusu linii 59 na Radogoszcz Wschód), a następnego dnia odwoływało zmiany. Ech, żeby to się zdarzyło po raz pierwszy. Ale w Łodzi jak na wzburzonym morzu. Raz burta statku pochyla się na jedną stronę, raz na drugą. Sprawdza się tylko, czy przy jednym i drugim huraganie wywołuje się mniejszą lub większą chorobę morską.

Czy łodzianie pamiętają jeszcze zastępcę prezydent Hanny Zdanowskiej odpowiedzialnego m.in. za gminną lokalówkę oraz drogi? Otóż Arkadiusz Banaszek zasłynął z "menedżerskiego" podejścia do miejskiej polityki, czyli gaszenia ulicznych latarni przed wschodem słońca i włączania ich długo po zapadnięciu zmroku oraz pomysłu na wysyłanie dłużników z mieszkań komunalnych i socjalnych do kontenerów - znaczy, pardon - budynków modułowych. Z oszczędzania na ulicznym oświetleniu musiała się potem tłumaczyć sama Hanna Zdanowska. Latarnie włączono, a najbliżsi współpracownicy pani prezydent ze wstydem mówili o "samowoli" wiceprezydenta.

Samowola, nie samowola - Arkadiusz Banaszek zasłynął jeszcze z pomysłu na kontenery dla dłużników czynszowych. Mimo przemianowania ich na budynki modułowe, a potem na osiedla readaptacyjne pomysł upadł. A wycofywał się z niego i tłumaczył już jego następca Radosław Stępień.

Na Radosława Stępnia spadło też tłumaczenie się, czemu "dostosowanie oferty do potrzeb", czyli cięcia w rozkładzie jazdy komunikacji miejskiej zaproponowane dzień wcześniej przez podległy magistratowi Zarząd Dróg i Transportu, nie są już dobrym pomysłem.

Nową łódzką tradycją staje się już wycofywanie rakiem z nietrafionych (w gusta mieszkańców) pomysłów. Cóż, można by też powiedzieć - władza słucha głosu ludu. Tylko dlaczego dopiero wtedy, gdy lud wyjątkowo głośno i dosadnie wyraża swoje zdanie na ten temat?

A gdzie te osławione już konsultacje społeczne? Były przecież już konsultacje z mieszkańcami na temat przeniesienia Święta Łodzi z maja na lipiec oraz funkcjonowania letnich ogródków gastronomicznych przy ul. Piotrkowskiej. A więc chyba na temat likwidacji i cięcia linii autobusowych też by się dało? Tylko że w tej tematyce trudno spodziewać się wiele "lajków". Ale przecież nikt nie rzucałby w eter nieprzemyślanych pomysłów. Prawda? To skąd ten w tył zwrot?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki